Polska jest pierwszym krajem z Europy i drugim na świecie, który emituje swoje obligacje na rynku chińskim. Pierwsza kilka miesięcy temu była Korea Południowa.
Polskie obligacje dla Chińczyków są trzyletnie. Ministerstwo finansów pierwotnie zaproponowało inwestorom, aby rentowność tych papierów wynosiła od 3,2% do 3,7% rocznie. Udało się je sprzedać z rentownością 3,4 procent.
Po co sprzedawać obligacje akurat Chińczykom, skoro wcześniej tego nie robiliśmy? Po pierwsze to duży rynek, który do niedawna był zamknięty dla inwestorów z zewnątrz.
Po drugie resrot finansów zrobił z pieniędzmi od chińskich inwestorów bardzo ciekawą operację. Wpływy w juanach wymienił na euro. Wymiana ta dotyczyła nie tylko waluty, ale też oprocentowania. W strefie euro mamy ujemne stopy procentowe. W efekcie dług zaciągnięty w Chinach jest oprocentowany "po europejsku", czyli ujemnie. Dokładniej to -0,173 procent rocznie.
Komunikat MF o emisji obligacji w Chinach źródło: Ministerstwo Finansów
Ponadto, zdaniem ekonomistów oprócz zwykłych powodów fiskalnych wchodzi tu w grę też swego rodzaju promocja Polski w Chinach
Dług Skarbu Państwa na koniec czerwca wynosił 899 mld PLN. Z tego 307 mln PLN to pieniądze pożyczone w walutach obcych: ponad 220 mld PLN w euro, blisko 60 mld USD w dolarach i nieco ponad 11 mld PLN we frankach szwajcarskich.
Zadłużenie Skarbu Państwa w podziale na waluty dane: Ministerstwo Finansów
W przeszłości Polska miała dług także w funtach brytyjskich, a przed wprowadzeniem euro także w markach niemieckich. Zadłużenie w juanach trafi nam się pierwszy raz.
Polska w tym roku pożyczyła już na rynkach globalnych 2,5 mld EUR (emisje 10-letnia i 20-letnia w styczniu i kwietniu) i 1,75 mld USD (emisja dziesięcioletnia w marcu).
W tym roku spłaciliśmy też obligacje za 2,3 mld EUR i 350 mln CHF. W listopadzie rząd musi wykupić obligacje za 25 mld jenów japońskich.