Ostatnie czasy nie były najlepsze za oceanem dla firm farmaceutycznych i inwestorów zainteresowanych ich akcjami. Wspomniany Nasdaq Biotech Index (NBI) spadał niemal nieprzerwanie od lata 2015 roku i pod koniec października - tuż przed wyborami w USA - tracił już ponad jedną trzecią swojej wartości sprzed niemal półtora roku.
Nasdaq Biotech Index investing.com
Spółki farmaceutyczne nie miały ostatnio dobrej prasy w USA. Część Amerykanów bulwersowały podwyżki leków. Szczególnie głośna była sprawa leku Daraprim stosowanego m.in. przy leczeniu toksoplazmozy i osób chorych na AIDS. Martin Shkreli, szef Turing Pharmaceuticals, przejął prawa do tego leku znanego od kilkudziesięciu lat i podniósł jego cenę z 13,5 dolara do 750 dolarów. Ale podobnych przypadków było więcej.
Czytaj więcej: By w USA kupić sudafed, trzeba przedstawić dokument tożsamości i jeszcze zgodzić się na zapisanie informacji o zakupie w specjalnej bazie danych.
Ten problem pojawił się w trakcie kampanii przedwyborczych. Donald Trump lekko tylko wspomniał, że coś z tym trzeba zrobić. Hilary Clinton była ostrzejsza - nazwała podwyżki cen niektórych leków skandalicznymi i dodatkowo wymieniła nazwy co najmniej dwóch spółek farmaceutycznych, których działania przypominały to, co zrobił Martin Shkreli.
Inwestorzy, którzy jednak długo zakładali wygraną Clinton w wyborach, niechętnie inwestowali więc w akcje firm produkujących leki, wychodząc z założenia, że nowa administracja nie będzie do nich nastawiona nadzwyczaj przyjaźnie.
Zwłaszcza, że w kwietniu amerykański regulator zablokował megafuzję o wartości 160 mld dol. pomiędzy Pfizerem a firmą Allergan. Zakładano, że takich kłód rzucanych pod nogi szefów koncernów farmaceutycznych może być więcej po wyborach.
Czytaj więcej: W Polsce zaczęły pojawiać się apteki dla kierowców - amerykański zwyczaj. Może być ich jeszcze więcej.
Trump ulży w podatkach
Powyższe obawy inwestorów się nie sprawdzą. Wygrana kandydata republikanów w wyborach w USA to wyśmienita wiadomość dla firm produkujących leki - zwłaszcza największych.
Po pierwsze, w kieszeniach koncernów farmaceutycznych zostanie więcej pieniędzy. Trump chce obniżyć znacząco podatki - w tym korporacyjny. Mówi się, że jednym z największych beneficjentów tej zmiany będzie właśnie Pfizer - ikona amerykańskiego i globalnego przemysłu farmaceutycznego.
lekarstwa fot. Jakub Ociepa / Agencja Wyborcza.pl
Zyska zarówno na tym, że zapłaci mniej podatków, ale również na tym, że mniejsza stopa podatkowa pozwoli mu wwieźć do USA znaczną część pieniędzy "zaparkowanych" teraz na zagranicznych kontach. Zostaną wydane na kolejne przejęcia. Co przyspieszy wzrost koncernu i spowoduje wzrost jego wartości.
A to z kolei może się przełożyć na wzrost cen akcji na giełdzie. Inwestorzy zyskają.
Nie wydaje się też, by Trump chciał wprowadzić jakiekolwiek regulacje ograniczające wzrost cen leków w USA. Nic o tym nie mówi, nie ma tego pomysłu w jego wypowiedziach i planach. Brak takich regulacji to również dobra wiadomość dla spółek farmaceutycznych i ich inwestorów.
NBI więc dynamicznie rośnie. By powrócić jednak na poziomy z lata 2015 roku, musi przebyć jednak jeszcze daleką drogę.
Tekst pochodzi z blogu "Subiektywnie o giełdzie i gospodarce".