Grecja znowu na grząskim gruncie. Po Brexicie czas na Grexit?

Marcin Kaczmarczyk
Niemal siedem lat temu Grecja po raz pierwszy otrzymała pomoc od Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Teraz zrujnowana przez wieloletnią recesję przechodzi audyt zagranicznych wierzycieli. Musi się udać. Inaczej nie otrzyma kolejnej transzy pomocy i zbankrutuje.

W lipcu Grecja musi wykupić 7 mld euro własnego długu. Wiadomo, że nie odda tych pieniędzy bez dodatkowego wsparcia z przyznanego jej w 2015 roku pakietu pomocowego wartego 86 mld euro. Nowa transza z pieniędzmi dla Aten zostanie jednak uruchomiona po tym, jak z sukcesem zakończy się kolejny przegląd reform prowadzonych przez Grecję i dodatkowo wszyscy zainteresowani – przedstawiciele eurolandu, Komisji Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) i rząd Tsiprasa - zgodzą się na dodatkowe cięcia w budżecie Grecji i reformy.

Łatwo nie jest. MFW jest zdania, że prognozy dotyczące greckiej gospodarki są zbyt optymistyczne. Jego zdaniem nie ma szans, by Grecja była w stanie wypracować w najbliższym czasie nadwyżkę budżetową wysokości 3,5 proc. (bez kosztów obsługi zadłużenia) i jeszcze utrzymać ją w kolejnych latach, jak twierdzą ministrowie finansów strefy euro. Przy zaproponowanych reformach ta nadwyżka wyniesie, zdaniem ekspertów MFW, maksymalnie 1,5 proc. W związku z powyższym, niezbędne jest przekonanie Aten do jeszcze większych cięć i reform. Albo umorzenie części długu, o czym z kolei absolutnie nie chcą słyszeć Niemcy.

W poniedziałek Komisja Europejska opublikowała nawet prognozę, że nadwyżka budżetowa Grecji (bez kosztów obsługi zadłużenia) wyniesie w przyszłym roku 3,7 proc. – a więc więcej niż pierwotnie zakładano.

Mimo różnic MFW i euroland wypracowały jednak wspólne stanowisko wobec Aten. Grecję poproszono o dodatkowe oszczędności na kwotę 1,8 mld euro do roku 2018 i kolejne 1,8 mld euro po 2018 roku – nowe pieniądze ma przynieść poszerzenie bazy podatkowej i kolejne cięcia państwowych pensji i emerytur.

Czytaj więcej: Fitch ostrzega, że polityka Donalda Trumpa może zagrozić światowej gospodarce.

Niech Schaeuble nie igra z ogniem

Delikatnie mówiąc, Grecy na dodatkowe wyrzeczenia nie mają najmniejszej ochoty. Trudno im się dziwić. Bezrobocie w Grecji sięga 23 proc. i chociaż gospodarka zanotowała w trzecim kwartale ubiegłego roku wzrost o 1,8 proc., to wcześniej w tej dekadzie skurczyła się o ponad 10 proc. Grecy przeżyli też już między innymi 11 obniżek państwowych wynagrodzeń, świadczeń i emerytur.

Czytaj więcej: Dochód najbiedniejszych Greków zmniejszył się aż o 42 proc. w stosunku do 2009 roku.

Jak płachta na byka działają na nich więc jakiekolwiek uwagi o dodatkowych redukcjach wydatków i reformach, o których teraz mówi najwięcej MFW wspierany w tym od czasu do czasu głównie przez Wolfganga Schaeuble, niemieckiego ministra finansów.

- Niech MFW i Wolfgang Schaeuble nie igrają z ogniem – mówił Tsipras w weekend na spotkaniu z politykami Syrizy, greckiej partii rządzącej.

Wezwał przy tym, by wszyscy zainteresowani kolejnym porozumieniem z Atenami wykazali się większym wyczuciem wobec „kraju, który został splądrowany i którego obywatele tak bardzo poświęcają się w imieniu Europy”.

Premier Tsiprasa dodatkowo zaapelował do Angeli Merkel żeby zakończyła agresywne, jego zdaniem, wystąpienia jej ministra finansów wobec Grecji. Oczekuje ponadto – co tu jest najważniejsze, że MFW zmieni swoje prognozy dotyczące Grecji. Są jego zdaniem zbyt pesymistyczne.

Stąpamy po grząskim gruncie

Tsipras deklaruje przy tym, że chce porozumienia, ale jednak nie może ono bazować na „nierealnych” żądaniach wierzycieli. Na co się jednak jest w stanie zgodzić, tego nie wiemy.

Strefa euro wydaje się natomiast, że mięknie. Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej komplementował Greków w niedzielę w niemieckim radio Deutschlandfunk. - Żaden kraj nie zrobił większego postępu w zwiększaniu konkurencyjności od Grecji – mówił.

Zaznaczył przy tym, że jednak w kwestii porozumienia z Grecją “stąpamy po grząskim gruncie”. – Nie wiemy, jak w tej sytuacji zachowa się MFW – mówił.

Przeciąganie liny trwa.

Tekst pochodzi z blogu „Subiektywnie o giełdzie i gospodarce”.

Więcej o: