Po pierwsze: Angela Merkel spotka się z Donaldem Trumpem.
Amerykańska administracja w ostatnich tygodniach coraz śmielej oskarża Niemców o manipulacje walutowe i sztuczne pompowanie nadwyżki w handlu zagranicznym. Zarzuty są absurdalne, bo polityka Europejskiego Banku Centralnego osłabiająca euro Niemcom nie podoba się jeszcze bardziej niż Amerykanom. Tym bardziej to, co mówi się w Stanach o Niemczech budzi w Berlinie irytację.
Trump Alex Brandon (AP Photo/Alex Brandon)
Na domiar złego Amerykanie planują opodatkowanie importu. Dla Niemców USA to jeden z największych rynków zbytu – nowy podatek utrudni im eksportowanie do Stanów Zjednoczonych chociażby swoich samochodów. Der Spiegel pisał ostatnio, że Merkel ostrzeże Trumpa przed krokami odwetowymi. Jeśli Amerykanie opodatkują import z Niemiec, to Niemcy zrobią to samo z importem z USA. Mamy więc na horyzoncie klasyczną wojnę handlową.
CO MOŻE PÓJŚĆ NIE TAK?
Wojnę handlową pomiędzy pierwszą (USA) a czwartą (Niemcy) największą gospodarką świata można traktować w kategoriach potencjalnej katastrofy gospodarczej.
Trump i Merkel mogą się dogadać i wspólnie załagodzić napięcie swoimi wypowiedziami po spotkaniu. Jeśli jednak okaże się, że porozumienia nie ma, wtedy rynek może zauważyć nowe ryzyko dla gospodarki niemieckiej, a przez to dla całej strefy euro. Ewentualne osłabienie tempa wzrostu w Niemczech i strefie euro rykoszetem uderzy w Polskę, bo ograniczy nasz eksport do Niemiec (Niemcy, zmniejszając produkcję na rynek amerykański, ograniczą też zamówienia u poddostawców, którymi często są firmy w Polsce).
Po drugie: Wielka Brytania ma oficjalnie ogłosić Brexit.
Brytyjski parlament we wtorek ma ostatecznie uchwalić ustawę o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Kiedy to się stanie, premier Theresa May będzie mogła zgłosić do Brukseli oficjalną notę, zgodnie z artykułem 50 traktatów europejskich. Brexit, będący dotychczas faktem tylko politycznym zostanie uruchomiony także prawnie.
Brytyjska premier Theresa May na konferencji podczas szczytu UE 9 marca Geert Vanden Wijngaert (AP Photo/Geert Vanden Wijngaert)
CO MOŻE PÓJŚĆ NIE TAK?
W czasie debaty w Izbie Gmin będą rozpatrywane poprawki Izby Lordów dotyczące ustawy. Jedna z nich mówi o zagwarantowaniu praw nabytych wszystkim imigrantom pochodzącym z krajów UE, pracującym w Wielkiej Brytanii. Dotyczy to także Polaków.
Izba Lordów proponuje, aby dostali oni gwarancję, że z ich punktu widzenia nic się po Brexicie nie zmieni. Theresa May do tej pory była przeciwna takim gwarancjom i Izba Gmin zapewne tę poprawkę odrzuci. Wtedy wszyscy unijni imigranci na Wyspach znajdą się w bardzo niepewnej sytuacji.
Dla Polski oznacza to przede wszystkim większe ryzyko dla naszych rodaków na Wyspach, ale z politycznego punktu widzenia oznacza to też drastyczne podniesienie napięcia pomiędzy Londynem a Brukselą już na samym początku procesu negocjacji dotyczących warunków Brexitu.
ZOBACZ TEŻ: Brexit może zacząć się we wtorek. Co się stanie z Polakami mieszkającymi na Wyspach?
Po trzecie: wybory w Holandii
Sondaże wskazują, że po wyborach będzie rządzić Holandią koalicja trzech albo czterech partii. Albo trochę bardziej lewicowych, albo trochę bardziej prawicowych, ale z pewnością będzie to koalicja prounijna. Eurosceptycy mają w sondażach kilkanaście procent, są na drugim miejscu, ale zapewne dostaną zbyt mało głosów, aby dostać się do rządu z kimkolwiek.
Geert Wilders Peter Dejong (AP Photo/Peter Dejong)
Wynik wyborów zgodny z sondażami zostanie odebrany na rynkach finansowych bardzo pozytywnie – pojawi się więcej głosów o tym, że fala nacjonalistycznej demagogii zaczyna w Europie już opadać. Powinno to też pomóc w zwycięstwie sił pro unijnych w wyborach we Francji za kilka tygodni.
CO MOŻE PÓJŚĆ NIE TAK?
Holenderscy nacjonaliści mogą zdobyć znacznie więcej głosów niż to wynika z sondaży. Wtedy również nie będą rządzić, ale za to będzie to kolejny dowód na to, że sondaże źle szacują szanse ugrupowań antyunijnych.
Automatycznie spowoduje to wzrost niepokoju o wybory we Francji. Tam jak dotąd wszystkie badania opinii publicznej pokazują, że Marine Le Pen nie ma szans wygrać drugiej tury. Kiedy jednak Holandia udowodni, że sondaże mylą się w sposób zasadniczy, wtedy także sondaże we Francji stracą wiarygodność. Wtedy rynki i przedsiębiorcy na serio przestraszą się zwycięstwa Le Pen i zapowiadanego przez nią referendum o wyjściu Francji ze strefy euro, a to z kolei może wpędzić gospodarkę europejską w kolejny kryzys.
Po czwarte: Fed podniesie stopy procentowe w USA
Nie wiemy tego na pewno, ale rynki finansowe są tego pewne prawie na 100 procent, a w tej akurat sprawie rynki nie mylą się prawie nigdy. Podwyżka stóp procentowych w USA oznacza, że wzrośnie koszt pożyczania dolarów na całym świecie.
Szefowa Fed Janet Yellen SUSAN WALSH/AP
CO MOŻE PÓJŚĆ NIE TAK?
Środowa podwyżka wydaje się być przesądzona i nikogo nie zaskoczy. Kluczowe będzie natomiast to, co Fed zapowie jeśli chodzi o kolejne miesiące. Jeśli okaże się, że nie wyklucza kolejnych podwyżek w najbliższych miesiącach (na przykład łącznie trzech podwyżek w tym roku) wtedy po pierwsze mogą drożeć dolary, a po drugie rynkowe oprocentowanie kredytów dolarowych może zacząć szybko rosnąć, wyprzedzając oficjalne decyzje Fed.
Jedno z drugim będzie oznaczać problemy dla firm zadłużonych w dolarach. Takich firm na świecie jest bardzo dużo, zwłaszcza w takich krajach jak Chiny, Turcja, Brazylia, Rosja, RPA, czy Meksyk. Wszystko to są duże gospodarki, wpadnięcie choćby jednej z nich w kryzys związany z długami dolarowymi może mieć przełożenie na całą gospodarkę światową.
W sytuacji ewentualnej wojny handlowej USA z Niemcami, konfliktu Unii Europejskiej z Londynem o warunki Brexitu i napiętej sytuacji politycznej związanej z wyborami w kolejnych krajach UE, problemy z refinansowaniem długów dolarowych będą ostatnią rzeczą, jakiej świat będzie potrzebować.
Wszystkie cztery wydarzenia mogą przynieść pozytywne rezultaty. Wtedy za tydzień będziemy mieć zapewne na rynkach euforię. Ale też możemy obserwować sytuację odwrotną. Dlatego to taki wyjątkowy tydzień. Będzie co obserwować. Merkel spotyka się z Trumpem we wtorek. Tego samego dnia brytyjski parlament ma dać zielone światło dla Brexitu. Dzień później będą wybory w Holandii. Tego samego dnia - w środę wieczorem poznamy decyzję i komunikat Fed.