Michał Krupiński nie jest już prezesem PZU

Rada nadzorcza PZU odwołała w środę Michała Krupińskiego z funkcji prezesa. W komunikacie nie ma słowa o jego przyczynach. Dziś rano za to podano, że czasowe wykonywanie czynności prezesa powierzono Marcinowi Chludzińskiemu.

Chludziński ma pełnić funkcję nie dłużej niż 3 miesiące. Kim jest? Jak podaje PZU w komunikacie, od stycznia 2016 roku prezesem Zarządu Agencji Rozwoju Przemysłu i oraz członkiem rady nadzorczej naszego ubezpieczeniowego giganta. - W Agencji  odpowiada m.in. za strategię i rozwój grupy kapitałowej, nadzoruje również procesy restrukturyzacyjne spółek. Odpowiada za tworzenie optymalnych warunków dla inwestorów w zarządzanych przez ARP specjalnych strefach ekonomicznych - podano. Doświadczenie zawodowe zdobywał w firmach prywatnych i współpracujących z dużymi korporacjami. W latach 2011 - 2015 był szefem Fundacji Republikańskiej, think tanku gospodarczego, będącego zapleczem kadry i wielu projektów obecnego rządu.

Odwołanie Krupińskiego to wielkie zaskoczenie. Nikt się tego nie spodziewał. Dodatkowo szokująco brzmi jedno zdanie z komunikatu PZU mówiące, że uchwała rady nadzorczej weszła w życie z dniem podjęcia i nie zawierała informacji o przyczynach odwołania.

Wieczorem na stronie internetowej PZU ukazał się natomiast krótki komunikat z wypowiedzią szefa rady nadzorczej spółki Pawła Góreckiego. - Mając w szczególności na uwadze dobre praktyki ładu korporacyjnego spółek publicznych, celem rady nadzorczej jest zapewnienie profesjonalnej i harmonijnej współpracy w ramach zarządu oraz pomiędzy zarządem i radą nadzorczą spółki. Jest to niezbędne dla sprawnej realizacji strategii rozwoju Grupy Kapitałowej PZU, budującej trwałą wartość dla akcjonariuszy, przyjazne otoczenie pracy dla pracowników oraz stałą poprawę jakości usług dla klientów. Właściwa współpraca w ramach zarządu oraz pomiędzy organami PZU SA zapewnia wysoką reputację Spółki na rynku - napisał Górecki.

Jeszcze wczoraj Michał Krupiński opowiadał dla PAP o ambitnych zamierzeniach spółki. Mówił między innymi, że obecnie ok. 8 proc. zysków jest realizowanych poza granicami Polski. Ale to się ma zmienić. - Założyliśmy, że w perspektywie najbliższych lat będzie to 20-25 proc. – mówił prezes we wtorek.

Dodatkowo twierdził, że rynki Europy Środkowo-Wschodniej są już dla PZU zbyt małe. - Przyglądamy się rynkom globalnym – zaznaczył.

W rozmowie z PAP powiedział też, że w tej chwili PZU nie przewiduje dalszych akwizycji w ramach repolonizacji banków.

Czytaj więcej: W piątek zaczną się zwolnienia w PZU. Pracę może stracić blisko 1000 osób

Duże doświadczenie

Michał Krupiński na prezesa PZU został powołany w styczniu 2016 r. Zastąpił na tym stanowisku Andrzeja Klesyka, który zrezygnował z funkcji w grudniu 2015 roku. Mówiono o nim "cudowne dziecko PiS". I faktycznie był to jeden z najlepiej przygotowanych menedżerów związanych ze środowiskiem PiS.

Krupiński w latach poprzednich rządów PiS (2006-2008) był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa, gdzie odpowiadał za nadzór właścicielski. Nadzorował program konsolidacji sektora energetyki.

Później był członkiem rady dyrektorów Banku Światowego w Waszyngtonie, a od 2011 roku prezesem zarządu Merrill Lynch Polska i szefem bankowości inwestycyjnej dla Europy Środkowej i Wschodniej w Bank of America Merrill Lynch. Odpowiadał tam za nadzorowanie i prowadzenie projektów fuzji i przejęć, finansowania na rynkach prywatnych oraz publicznych. Doradzał w zakresie zarządzania aktywami, polityki inwestycyjnej oraz struktury kapitałowej, między innymi w sektorze bankowym i ubezpieczeniowym.

Nieźle na giełdzie, gorzej w finansach

Krupiński po przyjściu do PZU wpisał się w tradycję PiS i wyraźnie krytykował działalność poprzedników. Tendencje w wypracowanych przez PZU wynikach finansowych w 2015 roku "wymagają stanowczych działań", a sytuacja grupy jest "impulsem do zmiany" – pisał w liście do akcjonariuszy nowy prezes PZU wiosną ubiegłego roku. - Nasze cele są ambitne - po pierwsze, będziemy koncentrować się na działalności podstawowej, aby poprawić rentowność, chcemy wykorzystać potencjał wzrostu grupy i chcemy stworzyć najbardziej innowacyjną grupę ubezpieczeniową w Europie. Mamy do tego wszelkie podstawy – mówił na konferencji prasowej.

Niestety wyszło gorzej od zamierzeń. Co prawda PZU zebrało 20,2 mld zł składek (rok wcześniej 18,36 mld zł), powiększyło wyraźnie wpływy z prowizji i opłat, ale wypłaciło też o niecały miliard złotych więcej odszkodowań, sporo zainwestowało i w efekcie osiągnęło zysk netto na poziomie 1,59 mld zł. W 2015 było 2,25 mld zł.

W środę spółka podała poza tym, że zwolni do końca roku około tysiąca pracowników. Cięcia kosztów, by poprawić wyniki są jak widać niezbędne.

Inwestorzy giełdowi uwierzyli w PZU Krupińskiego dopiero w październiku ubiegłego roku. Wcześniej za jego kadencji akcje spadały. Jesienią, razem z całym rynkiem, gwałtownie ruszyły do góry i dzisiaj kosztują 38 zł – mniej więcej połowę więcej niż w październiku. Zaś od początku roku papiery firmy podrożały o ponad 14 proc. Tyle samo, ile główny indeks, WIG20.

Kurs akcji PZU - 1 rokKurs akcji PZU - 1 rok stooq.pl

Dlaczego prezes został odwołany?

Tego, jak już wiemy w komunikacie nie ma. Nieoficjalnie mówi się, że to pochodna rywalizacji o spółkę, jaką toczą ze sobą frakcje obecnego rządu – kojarzone głównie ze Zbigniewem Ziobro (z którym wiązany jest Michał Krupiński), Mateuszem Morawieckim oraz starymi działaczami PiS wywodzącymi się jeszcze z Porozumienia Centrum.

Wpływy Morawieckiego znacząco wzrosły po rekonstrukcji rządu i likwidacji ministerstwa skarbu kierowanego przez Dawida Jackiewicza.

Zmiana na stanowisku szefa PZU wpisuje się w dużo dłuższą listę zmian w zarządach państwowych spółek, do których ostatnio doszło – np. prezesem GPW przestała być Małgorzata Zaleska, również wiązana ze środowiskiem Zbigniewa Ziobry.

Tekst pochodzi z blogu „Subiektywnie o giełdzie i gospodarce”.

***

Zobacz też, jak wygląda prowadzenie biznesu restauracyjnego w Polsce. Kręgliccy: Mieliśmy wielkiego farta. Pod koniec lat 90. restauracja zwracała się nawet w trzy miesiące:

Kręgliccy: Mieliśmy wielkiego farta. Pod koniec lat 90. restauracja zwracała się nawet w trzy miesiące [NEXT TIME]

Więcej o: