Jak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego, przeciętna lokata założona w marcu br. była oprocentowana na poziomie 1,47 proc. w skali roku. Statystyki Comperia Analytics są jeszcze bardziej niepokojące – wynika z nich, że średnio na lokacie 3-miesięcznej banki płacą teraz ledwie 1,24 proc. w skali roku, a na lokacie 6-miesięcznej tylko 1,12 proc. Tak niskiego oprocentowania nie było jeszcze nigdy.
Co więcej, to wszystko to wartości w ujęciu brutto, a więc jeszcze przez obciążeniem odsetek 19-procentowym podatkiem Belki. Po jego uwzględnieniu okazuje się, że te przeciętne 1,47 proc. wg NBP to ledwie 1,19 proc. „na rękę”. 1,12 proc. na lokacie półrocznej to po podatku mniej niż 1 proc. – tylko 0,91 proc.
Dla uzmysłowienia tej wartości – lokując 10 tys. zł za lokacie 6-miesięcznej o oprocentowaniu 1,12 proc. w skali roku zarobi się, już po pobraniu podatku, tylko 45 zł.
To nie koniec złych informacji. Na fatalne oprocentowanie lokat w bankach nakłada się także inflacja. A to oznacza, że deponenci mogą notować w ujęciu realnym straty – czyli za wyjęte z lokaty pieniądze, nawet wraz z odsetkami, będą mogli kupić mniej niż obecnie.
- Pewnym pocieszeniem może być fakt, że okresy realnych strat i zysków na bankowych depozytach przeplatają się. Te pierwsze nie trwają przeważnie dłużej niż rok czy dwa – dodaje jednak otuchy Bartosz Turek, analityk Open Finance. I pokazuje wykres.
. źródło: Open Finance
Nie da się ukryć, że banki obniżając oprocentowanie testują trochę wytrzymałość klientów, i na razie nie wychodzą na tym najgorzej. Jak zauważa Bartosz Turek z Open Finance, Polacy zanoszą do banków coraz więcej pieniędzy. W ciągu roku bankowe depozyty osób prywatnych powiększyły się z kwoty prawie 623 mld zł do ponad 672 miliardów.
Z kolei Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker wylicza, że w marcu 2017 roku oszczędzającym należało się od banków niewiele ponad 2 mld zł odsetek, a to najmniej w historii. Wcześniej podobnie mało banki płaciły 10 lat temu, ale wówczas trzymaliśmy w bankach trzy razy mniej pieniędzy, a średnie oprocentowanie lokat sięgało 3,5 proc.
Z fatalnych warunków w bankach cieszą się natomiast m.in. deweloperzy. Wielu Polaków w poszukiwaniu alternatyw dla lokat nabywa mieszkania nie w celu zamieszkania, ale najmu. Jak wynika z badania firmy REAS, w 2016 r. udział inwestycyjnych zakupów mieszkań w głównych miastach w Polsce (Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań, Łódź, Trójmiasto) wyniósł ok. 29 proc.
Bardzo dobrze idzie też sprzedaż oszczędnościowych obligacji skarbowych. Zeszły rok był najlepszy od 8 lat. W ostatnich miesiącach szczególnie na znaczeniu zyskały papiery 4-letnie, chroniące przed inflacją.
Na poprawę warunków ofert lokat bankowych na razie nie ma co liczyć. Mogłaby do tego banki zmotywować podwyżka stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, ale na to się nie zanosi jeszcze co najmniej przez najbliższy rok. O pieniądze klientów banki też nie muszą specjalnie ze sobą rywalizować – szczególnie, że te nadal płyną szerokim strumieniem mimo cięć w oprocentowaniu.
Jeśli więc ktoś chce ulokować pieniądze w banku na stosunkowo przyzwoity procent (niestety, obecnie to oznacza więcej niż 2 proc. tylko w wyjątkowych przypadkach, np. w ramach promocji) jest aktywne poszukiwanie najlepszych okazji na rynku i „przerzucanie” swoich oszczędności między tymi hojniejszymi bankami.
Aktualnie najlepszymi ofertami są lokaty na 4 proc.: