Rekordowy kontrakt na zakup kilkuset myśliwców F-35 jest przykładem nowego podejścia w sprzedaży zaawansowanego i kosztownego uzbrojenia. Do tej pory zwykle negocjowało jedno państwo z konkretnym producentem i to zwykle na sprzedaż realizowaną w ciągu jednego roku. Teraz o zakupie ultranowoczesnych samolotów rozmawia razem 11 państw ze sprzedawcą broni i do tego jeszcze nowa umowa ma dotyczyć dostaw maszyn w latach 2018-2020.
Za 440 samolotów F-35 w trzech głównych wersjach 11 krajów – Australia, Dania, Izrael, Włochy, Japonia, Holandia, Norwegia, Turcja, Korea Południowa, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone – zapłaci ponad 37 mld dol.
Czytaj więcej: Handel bronią największy od końca zimnej wojny. Kto ją głównie kupuje?
Ostateczna cena za samolot nie została ponoć jeszcze ustalona, ale będzie ona oscylować około 85 mln dol. To wyraźnie mniej niż ostatnio za myśliwce F-35 zapłacił Pentagon – najpierw 102 mln dol. za pojedynczą maszynę, a w kontrakcie podpisanym w lutym poniżej 95 mln dol.
Lockheed Martin twierdzi, że dzięki wspólnym zakupom przez 11 państw, zaoszczędzą one ponad 2 mld dol.
F-35 w ciągu najbliższych lat stanie się jednym z ważniejszych samolotów we flotach powietrznych kilku krajów NATO. Wśród nich raczej nie będzie jednak Polski. Nie stać nas. Nad zakupem tych samolotów MON zastanawiał się mocno teoretycznie zimą. W kwietniu jednak Bartosz Kownacki, sekretarz stanu w MON mówił przed senacką Komisją, że on wolałbym, by nasza armia kupiła dużo tańsze F-16.
Tekst pochodzi z blogu „Giełda i gospodarka.pl”.