Masowa turystyka w Wenecji staje się dla mieszkańców coraz poważniejszym problemem. Na początku lipca po raz kolejny wyszli oni na ulice, by zaprotestować przeciwko bierności władz. Podczas manifestacji podkreślali, że życie w centrum staje się niemożliwe z powodu jego podporządkowania potrzebom przybyszów. Oni zaś nie mogą zrobić podstawowych zakupów, bo zwykłe sklepy zamieniono na punkty sprzedaży pamiątek, bary i restauracje.
W 1951 r. liczba mieszkańców Wenecji wynosiła 174 tys. Od tamtego czasu ciągle spada. W 2015 roku liczba ludności wynosiła 56 tysięcy, a według szacunków rocznie zmniejsza się o ok. 1 tys.
W ostatnim czasie władze Wenecji zapowiedziały wprowadzenie nowych regulacji. Prowadzone jest eksperymentalne liczenie turystów, przybywających codziennie nad Canal Grande. Rozważana jest też możliwość ograniczenia napływu zwiedzających. Na początku czerwca wprowadzono rozporządzenie, według którego zahamowano powstawanie kolejnych hoteli i pensjonatów.
Jednak zdaniem mieszkańców te działania są fikcyjne, bo już samych istniejących hoteli jest za dużo, a kolejne z pewnością będą powstawać za zgodą władz. Racjonalnego rozwiązania szukają m.in. wenecjanin Sebastian Fagarazzi i jego pochodząca z Francji partnerka Valeria Duflot. Stworzyli oni inicjatywę Venezia Autentica, która ma promować lokalnych rzemieślników i racjonalną turystykę.
– Turystyka jest problemem, ale jest też jedynym rozwiązaniem. Wenecja jest miastem jednego przemysłu. Opiera się na turystyce i potrzebuje jej, by przetrwać. Wszyscy protestują, ale mało kto stara się osiągnąć jakiś pozytywny efekt – twierdzi Fagarazzi, którego rodzina musiała zamknąć sklep z ubraniami w związku z konkurencyjnym rynkiem masowej turystyki. Zaznacza, że Wenecja nie może istnieć bez wenecjan, w ramach Venezia Autentica wspiera więc tradycyjne restauracje i sklepy rzemieślnicze nastawione na jeden rodzaj produktów, odradza natomiast korzystanie z restauracji z wielonarodowym menu i sklepów z importowanymi pamiątkami.
– Czy nie byłoby cudownie, gdyby turyści i mieszkańcy mogli wzajemnie się porozumieć? – pyta Valeria Duflot. – Wiem, że są ludzie, którzy biorą pod uwagę swoje oddziaływanie na kulturę Wenecji. Jeśli choć mała część turystów będzie myśleć w ten sposób, uda się wiele zmienić, ponieważ samych wenecjan jest teraz niewielu.
Więcej o historii Wenecji przeczytasz w tej książce >>