Pierwsza ofiara regulacji "apteka dla aptekarza"?

Z końcem czerwca działająca od ponad pół wieku poznańska apteka Galenica została zlikwidowana. Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET pisze, że to pierwsza ofiara regulacji "apteka dla aptekarza". Ale farmaceutka odpowiada: "Nie zgadzam się z narracją PharmaNET".

Jak podaje Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET, apteka działała w budynku należącym do poznańskiej Izby Administracji Skarbowej. Ta nie przedłużyła jej umowy najmu tłumacząc, że potrzebuje lokalu na biura dla urzędników.

Wygaśnięcie umowy najmu zbiegło się z wejściem w życie 25 czerwca 2017 roku nowelizacji ustawy Prawo farmaceutyczne, która oprócz zasady „apteki dla aptekarza” wprowadziła również kryteria demograficzne i geograficzne polegające na tym, że aptekę można uruchomić jedynie wtedy, gdy na nową placówkę przypadnie co najmniej 3 tys. mieszkańców, a żadna inna apteka nie znajduje się bliżej niż 500 m.

Przyjęte z inicjatywy samorządu aptekarskiego przepisy powodują, że pozwolenie na prowadzenie nowej apteki można tylko stracić, a nowej apteki w Polsce praktycznie nie da się otworzyć. Dotyczy to zwłaszcza dużych miast

mówi Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET, który wraz z Konfederacją Lewiatan i innymi organizacjami pracodawców, pacjentów i przedsiębiorców protestował przeciwko wprowadzanej regulacji.

Jego zdaniem doskonale wiedzieli o tym pomysłodawcy ustawy w tym minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, który zresztą otwarcie mówił podczas konferencji prasowych, że nowych aptek nam już nie potrzeba.

Zgodnie z argumentacją PharmaNET, Galenica, choć jest apteką z tradycjami, która swoim pacjentom oferuje również trudne do zdobycia leki onkologiczne, stała się "ofiarą" nowego prawa. W centrum Poznania jest bowiem tyle aptek, że w myśl nowych przepisów nie da się już otworzyć nowej.

Tyle, że właścicielka Galenicy dalej popiera ustawę "Apteka dla Aptekarzy", i nie czuje się ofiarą regulacji. "Zbieżność dat likwidacji Apteki Galenica i ustawy AdA jest przypadkowa. Nie życzę sobie, aby wykorzystywać mój przypadek do manipulowania opinią publiczną" - pisze w oświadczeniu.

Więcej o: