Od 2018 r. zakupy zrobimy w co drugą niedzielę. 'Solidarność' się nie poddaje

Jeśli PiS przegłosuje ustawę zakazującą handlu w niedzielę w obecnej postaci, to od nowego roku zakupy będziemy robić z kalendarzem w ręku. Sklepy mają być czynne w drugą i czwartą niedzielę w miesiącu, dwie poprzedzające Boże Narodzenie oraz jedną przed Wielkanocą.

Z wprowadzeniem zakazu handlu w niedzielę PiS się nie spieszył, bo z badań i sondaży wynika, że suweren chce robić zakupy wtedy kiedy mu się podoba, a nie wtedy, kiedy ktoś mu powie, że może.

I pewnie projekt ustawy przygotowany przez "Solidarność" dalej leżałby na dnie szuflady, gdyby związkowcy nie zaczęli coraz głośniej upominać się o spłatę długu za poparcie dla PiS podczas kampanii wyborczej. 

W efekcie, w minioną środę odbyło się pierwsze posiedzenie sejmowej podkomisji ds. rynku pracy, na której czele stoi były przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek, obecnie poseł partii rządzącej.

Po zgłoszonych poprawkach z pierwotnej ustawy "Solidarności" zostało niewiele. W dużym skrócie, "S" chciała całkowitego zakazu handlu w niedzielę z drobnymi wyjątkami dla sprzedaży chleba, ciastek i dewocjonaliów. Do pracy mogliby też przychodzić właściciele małych sklepów, ale już nie ich pracownicy.

Na ten moment podkomisja ustaliła, że zakupy będziemy mogli robić w każdą drugą i czwartą niedzielę miesiąca. Dlaczego tak? Bo wtedy będą 24 niedziele handlowe. Gdyby w ustawie zapisano - tak miało być pierwotnie - że w pierwszą i trzecią, to wypadłoby ich 28, ze względu na pięć niedziel w niektórych miesiącach. Oprócz każdej pierwszej i trzeciej niedzieli w miesiącu, handel zakazany będzie także w święta.

Wciąż sklepy w niedzielę będą mogli otwierać właściciele, co daje pewną przewagę punktom franczyzowym takim jak chociażby Żabka. Otwarte mają też być sklepy na dworcach autobusowych, kolejowych i lotniczych.

Ustawa pisana na kolanie?

Podczas posiedzenia podkomisji przyjęte zostały jedynie poprawki przygotowane przez PiS. Nie wzięto pod uwagę nawet postulatów zgłaszanych przez związkowców z "S", nie mówiąc o posłach opozycji, czy przedstawicielach sklepów wielkopowierzchniowych.

Wciąż nie wiadomo, jak ostatecznie będzie wyglądała kwestia zakupów przez internet, czy w niedzielę będą działały hurtownie zaopatrujące sklepy i co ze sklepami sieciowymi działającymi na dworcach (np. Biedronka, Rossmann, Carrefour). 

Jednak szef podkomisji zdaje się tym nie przejmować.

Dalsze zmiany w projektowanej ustawie możliwe będą dopiero na kolejnym etapie prac w Sejmie, czyli na posiedzeniu Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.

"Solidarność" nie odpuszcza

Związkowcy są wściekli, bo obiecali swoim członkom wolne niedziele, a na ten moment szanse na wprowadzenie całkowitego zakazu są znikome. 

"S" zaproponowało, żeby w ustawie znalazł się zapis, że od stycznia 2019 r. wolne będą trzy niedziele w miesiącu.

+++

Dymek: Bałam się założenia firmy. Wydaje mi się, że lęk jest typowy dla kobiet. Chłopców wychowuje się inaczej [NEXT TIME]