Po długich miesiącach przepychanek w Stanach Zjednoczonych zacznie wkrótce obowiązywać nowe prawo dotyczące operatorów internetowych. Zgodnie z przepisami przyjętymi przez Federalną Komisją Łączności będą oni mogli zawierać porozumienia z dostawcami treści internetowych, dzięki którym określone serwisy będą działać na preferowanych warunkach.
W praktyce taka regulacja oznacza, że poszczególne strony czy usługi, takie jak Netflix, YouTube czy Facebook będą działać lepiej lub gorzej. Znika bowiem tzw. neutralność sieci - operator nie ma już obowiązku dostarczenia dostępu do wszystkich stron na tych samych warunkach.
O jej zapewnienie walczył poprzedni prezydent USA - Barack Obama. Donald Trump na początku swojej kadencji zapowiedział wycofanie zmian mających zapewnić neutralność sieci.
Kto na tym zyska a kto straci? Duzi operatorzy internetu, którzy w USA praktycznie mają cały rynek, wyprą mniejszych konkurentów. Możliwe jest bowiem, że większe telekomy wypracują lepsze warunki współpracy z gigantami internetu takimi jak Facebook, Google, Netflix etc. Duże i bogate serwisy będą łatwiej konkurować z mniej zasobnymi czy też startującymi. To może potencjalnie doprowadzić do "zabetonowania" internetu.
Ta sama obawa dotyczy generalnie biznesu - małe firmy, sklepy, serwisy będą mieć, według krytyków, utrudnione możliwości konkurowania z gigantami takimi jak chociażby Amazon.
Jeden z protestów w obronie neutralności internetu Fot. Tim Carter/Flickr CC 2.0
Krytycy nowych przepisów twierdzą, że możliwość samodzielnego dogadywania się operatorów i serwisów może być polem do nadużyć. Padają nawet słowa o końcu wolności w internecie. O dzieleniu na "lepszych i gorszych".
Jeśli jeden z operatorów (dostawców internetu), dogada się z właścicielem internetowej płatnej telewizji, może utrudniać swoim klientom dostęp do konkurencyjnej stacji. Możliwy jest więc scenariusz, według którego o wyborze usługi nie zdecyduje jakość jej oferty, ale jej działanie na urządzeniu odbiorcy.
Czytaj też: UOKiK będzie mógł blokować wybrane strony broniąc konsumentów przed oszustami.
Ograniczenie dostępu będzie mogło też być dyktowane innymi względami - w tym światopoglądowymi.
Koniec neutralności sieci, jak na razie tylko w USA, uderza w jedną z podstawowych zasad internetu. Został on wymyślony jako narzędzie umożliwiające dostęp do wszelkich zasobów. Na równych warunkach. Teraz operatorzy zyskują potężne narzędzie, by ograniczać lub blokować wybrane serwisy.
Sprawa budzi w USA ogromne emocje, w protestach przeciwko regulacjom wymierzonym w neutralność internetu protestowały tysiące ludzi. O tym czy ich obawy były uzasadnione dowiemy się wkrótce, kiedy przepisy wejdą w życie, a operatorzy zaczną zawierać porozumienia.
W Unii Europejskiej wszystkie serwisy muszą być dostępne do konsumenta na jednakowych zasadach.