Sprzedaż spółki ma być ciągle oparta na modelach Softail i Touring, które uwielbiają przywiązani do silników spalinowych, starsi, konserwatywni klienci. Dla nich Harley-Davidson o napędzie elektrycznym to pomysł kontrowersyjny.
Nowy motocykl, który nie ma jeszcze nazwy, ma przyciągnąć zainteresowanie młodszych klientów, którzy już kupili pomysł Elona Muska i jego Tesli.
Spółka z Milwaukee ma już doświadczenia z elektrykami. Kilka lat temu zaprezentowała koncepcyjny motocykl LiveWire. Jazdy testowe miały pokazać, czy na rynku jest zainteresowanie modelami o napędzie elektrycznym. Pojazd wyposażono w silnik o mocy 74 KM, jego prędkość maksymalną ograniczono elektronicznie do około 160 km/h (100 mph). Do 100 km/h rozpędzał się w cztery sekundy.
Największym problemem prototypu był ograniczony zasięg, który nie przekraczał 90 km, jednak w ciągu ostatnich kilku lat znacznemu rozwinięciu uległa technologia budowy silnika i akumulatorów. Najnowsze motocykle o napędzie elektrycznym, jak na przykład Zero Motorcycles, na jednym ładowaniu mogą przejechać ponad 300 kilometrów.
LiveWire nigdy nie trafił do seryjnej produkcji, jednak będzie on prawdopodobnie bazą, na której oprze się nowy elektryczny model.
Wzmożone zainteresowanie Harleya-Davidsona elektromobilnością ma związek z wynikami za rok 2017 r. Sprzedaż amerykańskiego producenta spadła w porównaniu do 2016 roku o 6,7 proc. Osiągnięty wynik, dostarczone 241 498 pojazdów Harley-Davidson, to zaledwie cel minimum i zarazem najgorszy rezultat w ciągu sześciu ostatnich lat. Prognozy zakładały, że uda się sprzedać od 241 000 do 246 000 motocykli. Tegoroczne plany są jeszcze skromniejsze; zakładają poziom dostaw od 231 000 do 236 000.
By ciąć koszty, Harley-Davidson zamknął ostatnio zakład produkcyjny w Kansas City.