Budowlańcy spodziewają się fali bankructw. Wina rządu?

Publiczne kontrakty mogą być dla firm kulą u nogi. Rosną koszty materiałów, usług i pracy, a rząd nie chce indeksować umów. Firmy będą padać, jak muchy?

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, podległa Ministerstwu Infrastruktury, nie chce zgodzić się na zmiany zasad indeksacji cen w bieżących kontraktach. O zmiany apelują do resortu Polski Związek Pracodawców Budownictwa i Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa. Chcą one, by indeksacja odbywała się na podstawie wskaźnika cen i usług GUS, tak by odzwierciedlały realną inflację.

"GDDKiA nie widzi możliwości uzależnienia wysokości waloryzacji od wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych GUS, który jest zbyt ogólny" - cytuje pismo Ministerstwa Infrastruktury "Puls Biznesu".

Problem w tym, że wskaźnik dedykowany dla budownictwa opiera się na danych, które pochodzą z ofert składanych w przetargach np. 2 lata temu. Nie uwzględniają więc najnowszych trendów, a nawet można mieć wątpliwości, czy uwzględniają wyższe koszty pracy związane ze wzrostem minimalnego wynagrodzenia i przyspieszeniem wzrostu płac w gospodarce. Nic więc dziwnego, że budowlańcy nie są zadowoleni z odpowiedzi resortu.

- Musimy liczyć się z powtórką sytuacji z poprzedniej perspektywy, ale tym razem skutki mogą być jeszcze bardziej dotkliwe - powiedział „Pulsowi Biznesu” Rafał Bałdys-Rembowski, wiceprezes PZPB.

Brak realnej indeksacji doprowadzi do fali bankructw?

Zdaniem Ministerstwa, nowy sposób indeksacji organizacje branżowe muszą same ustalić z Głównym Urzędem Statystycznym. Sam resort nie ma, jak twierdzi, wpływu na GUS. Prace nad nowym wskaźnikiem mogą jednak potrwać dłuższy czas, co nie pomoże firmom, które w międzyczasie zbankrutują.

A problem może być poważny. Kilka lat temu branża budowlana zmierzyła się z falą bankructw wynikającą między innymi z niedoszacowania kontraktów na budowy dróg i innej infrastruktury. Efektem tego były nie tylko gorsze wskaźniki wzrostu gospodarczego, ale przede wszystkim potężne opóźnienia w budowach dróg. Teraz może czekać nas to samo, a dodatkowo znacząco mogą wzrosnąć ceny proponowane przez firmy w przetargach na nowe budowy - przedsiębiorcy będą chcieli nie tylko zapewnić sobie choćby niewielki zysk z nowego kontraktu, ale i pokryć straty z obecnie realizowanych.

Warto zauważyć, że zatory płatnicze już teraz są poważnym problemem w budownictwie (i w całej gospodarce). Jeżeli firmy zaczną bankrutować z powodu strat na rządowych kontraktach może to doprowadzić do efektu domina i znaczącego kryzysu w branży budowlanej, który może rozlać się na całą gospodarkę. Bezpośrednio odczuwalnym efektem będą też, z pewnością, rozgrzebane i niedokończone inwestycje.

Aktualnie firmy budowlane realizują projekty infrastrukturalne o wartości co najmniej 66 mld złotych (w tym 41 mld złotych przy budowie dróg na zlecenie GDDKiA).

***

Cotygodniowe podsumowanie roku 11/2018. Podcast ekonomiczno - polityczny Rafała Hirscha

Więcej o: