Dziennik dotarł do trzech listów. Dwa, Kąkolewski wysłał do premiera Morawieckiego, a jeden do przewodniczącego KNF Marka Chrzanowskiego.
– Bezczelność tych pism jest bardzo duża. Nie zdarza się, aby przedstawiciel biznesu pisał, czego chce od premiera, oferował za to korzyści i straszył konsekwencjami – mówi w tekście informator dziennika z kręgów rządowych.
W pierwszym liście, wysłanym 13 kwietnia, były prezes firmy windykacyjnej chce, by państwowy Polski Fundusz Rozwoju udzielić GetBackowi 200–250 mln zł pożyczki, a państwowe banki PKO BP, Bank Pekao i Alior Bank – kredytu do 250 mln zł.
To naprawdę duże pieniądze. Sugerują one, że problemy spółki są naprawdę spore i nie przypadkiem tak długo musimy czekać na raport finansowy. Przypomnijmy, że ciągle go nie ma.
Pieniądze to jednak nie wszystko o czym pisze Kąkolewski w liście. Chce też, by państwowa agencja pomogła windykatorowi w ekspansji zagranicznej.
W piśmie jest też informacja, że GetBack prowadził zaawansowane rozmowy z zagranicznymi inwestorami, które mają doprowadzić do objęcia nowych akcji i wykupienia spółki od kontrolującego ją funduszu Abris, który były prezes obarcza winą za problemy finansowe. Prezes GetBacku przekonywał premiera, że emisja nowych akcji zapewni spółce rozwój oraz „wyeliminuje ryzyko polityczne i społeczne oraz zapobiegnie kryzysowi wizerunkowemu obozu wolnościowego”, jak nazywał środowisko PiS.
Hojna oferta
W liście Konrad Kąkolewski zapewnia ponadto, że jeśli PFR wesprze GetBack pożyczką, to w zamian Abris zrezygnuje ze swoich roszczeń wobec państwa, które są obecnie przedmiotem arbitrażu w Sztokholmie. Chodzi tutaj o ok. 1 mld zł. Abris poinformował „Dziennik Gazetę Prawną”, że nie udzielał Kąkolewskiemu pełnomocnictwa do reprezentowania funduszu w rozmowach.
W kolejnym liście, o którym pisze dziennik, po którym podpisał się Konrad Kąkolewski i Anna Paczuska, wiceprezes GetBacku, autorzy chcą się przypomnieć premierowi i zwracają się do niego o reakcję. Twierdzą, że trwa kampania dezinformacyjna wokół windykatora, którą inspiruje jej konkurencja i media związane z opozycją, której celem jest rozpowszechnianie informacji o rzekomej „piramidzie finansowej pod egidą PiS”. Zdaniem autorów listu ma to pozwolić osiągnąć korzyści biznesowe i polityczne kosztem GetBacku. Prezes wprost nie napisał komu, ale wskazał, że spółka była atakowana za to, że aktywnie współpracowała z mediami prawicowymi.
Trzeci list – ataki na Abris i konkurencję
W trzecim liście, wysłanym do szefa KNF, były prezes Getbacku wskazuje m.in., że negatywna kampania wokół spółki rozpoczęła się po tym, jak Abris, czyli fundusz kontrolujący GetBack, uzyskał pozytywny wyrok trybunału arbitrażowego w Sztokholmie. Chodzi o sprawę FM Banku PBP, którego Abris był właścicielem.
Zdaniem cytowanego w artykule eksperta z rynku kapitałowego nic jednak nie wskazuje, aby te sprawy się łączyły. Ataków na Abris jest w tym liście więcej.
Kąkolewski sformułował także wiele zarzutów wobec swojej konkurencji. Jego zdaniem rozpowszechniała ona negatywne informacje o tym, że wrocławski windykator to w istocie piramida finansowa.
Odwołany już wtedy z Getbacku Kąkolewski straszy ponadto, jak formułuje to „Dziennik Gazeta Prawna”, że problemy GetBacku mogą się skończyć destabilizacją systemu finansowego i państwa. Dlaczego? - Bo kłopoty windykatora mogą uderzyć w jeden z banków, dwóch ubezpieczycieli oraz dwa duże towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Nie podał nazw tych instytucji ani informacji, na czym zagrożenie miałoby konkretnie polegać – czytamy w artykule.