Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, nowelizacja ustawy o instytucjach rynku pracy ma m.in. wydłużyć możliwość pracy na podstawie oświadczenia z pół roku do roku, dla pracowników z sześciu państw byłego ZSRR. Konkretnie zmiana dotyczyć ma obywateli: Ukrainy, Białorusi, Mołdawii, Rosji, Gruzji i Armenii.
W przypadku imigrantów spoza UE mają zostać wprowadzone ułatwienia w staraniu się o zezwolenie o pracę. Sam okres zezwolenia może zostać wydłużony z trzech do pięciu lat. Co ważne, jeżeli dana osoba otrzyma zezwolenie na pracę w Polsce, będzie mogła ściągnąć do Polski swojego małżonka, który już nie będzie musiał starać się o analogiczny dokument. Mowa tu głównie o obywatelach państw Azji Południowo-Wschodniej.
Urzędnicy chcą także wydłużyć listę krajów, których obywatele podlegają łagodniejszej polityce migracyjnej.
– Polska powinna się otwierać na pracowników z zagranicy. Świadczy o tym zainteresowanie pracodawców zatrudnianiem cudzoziemców, braki w kadrach wśród Polaków. Powinniśmy ułatwiać zatrudnianie cudzoziemców i to nie tylko Ukraińców, bo ich jak się okazuje zaczyna już brakować do ściągania do Polski, ale otwierać się na rynki dalekowschodnie, azjatyckie, na takie kraje jak: Indie, Nepal, Bangladesz, nawet Koreę - mówił w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Michał Wysłocki, ekspert prawny Business Centre Club z Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.
Chętnych do pracy na uproszczonych zasadach by nie brakowało. Tylko w 2017 roku zezwolenie na pracę w Polsce uzyskało ponad 7 tys. osób z Nepalu (przy 1,2 tys. rok wcześniej), ok. 4 tys. obywateli Indii (1,7 tys. w 2016 roku), czy 2,4 tys. z Bangladeszu (przy ok. 700 osobach rok wcześniej).
Bezrobocie spada od ponad dwóch lat i na nikim już nie robią wrażenia hasła o kolejnym rekordzie czy "braku rąk do pracy". Dla polskich firm, a także zagranicznych firm planujących u nas inwestycje to poważny problem, wstrzymujący rozwój lub plany inwestycyjne.
Pod koniec zeszłego roku w gospodarce pozostało nieobsadzonych ponad 118 tys. wakatów. To dwa razy tyle, ile pod koniec 2016 roku. Choć w urzędach pracy wciąż zarejestrowany jest ponad milion osób, to szanse na to, że pokryją one braki kadrowe są niewielkie.
Dodatkowo strumień emigrantów z Ukrainy nie będzie do nas płynął wiecznie. Są branże, których potrzeb powoli nie udaje się zaspokajać siłą roboczą ze wschodu. Kolejne utrudnienie - rozszerza się lista państwa, które otwierają swój rynek pracy dla naszych wschodnich sąsiadów, więc część z nich wybierze inny kierunek niż Polska.
Jeszcze dwie dekady temu idealny emigrant zarobkowy funkcjonował w tzw. trybie wahadłowym. Na kilka miesięcy pracy za granicą przypadało kilka miesięcy pobytu w domu. Wyjeżdżało się głównie do prac sezonowych i w okresie zwiększonego zapotrzebowania na pracowników przed świętami Boże Narodzenia.
Dziś starzejącej się Europie zależy na tym, żeby imigranci osiedlili się w danym kraju choćby na kilka lat. W ten sposób nie tylko zapełniają lukę na rynku pracy umożliwiając firmom dalszy rozwój, ale również wspierając krajową gospodarkę i płacąc składki na emerytury.
Przyrost liczby Ukraińców płacących składki od początku roku do końca września dane: ZUS
+++