Według oficjalnego rządowego dokumentu, swoich praw nie stracą imigranci, którzy już na Wyspach osiedli. Natomiast bardzo mocno zmienione ma być podejście Wielkiej Brytanii do napływu nowych pracowników. Po brexicie obywatele krajów unijnych będą mieli dokładnie taki sam status jak osoby spoza wspólnoty.
Nowy system ma promować przede wszystkim pracowników o wysokich kompetencjach. Jego celem jest - jak tłumaczy m.in. Caroline Nokes, minister ds. imigracji - przywrócenie dla Brytyjczyków miejsc pracy zajmowanych obecnie przez imigrantów.
W planach jest m.in. wprowadzenie minimum zarobków na poziomie 30 tys. funtów rocznie dla wykwalifikowanych pracowników zza granicy. Tylko osoby, które znajdą przed przyjazdem taką pracę, będą mogły wnioskować o wizy na pięć lat.
Pozostali imigranci będą mogli się ubiegać tylko o krótkoterminowe wizy, do 12 miesięcy. Nie będą mogli jednak na podstawie tego dokumentu np. sprowadzać członków rodziny (pozostających na utrzymaniu) czy korzystać z zasiłków. Taka krótkoterminowa wiza nie będzie też uprawniała do przedłużenia pobytu czy do możliwości osiedlenia się na stałe w Wielkiej Brytanii. Wręcz przeciwnie - po maksymalnie rocznym pobycie na Wyspach, pracownik będzie musiał odczekać kolejny rok, aby ewentualnie znowu wrócić do Wielkiej Brytanii do pracy.
To na razie jednak tylko rekomendacja, brytyjski rząd ma jeszcze prowadzić w sprawie "limitów płacowych" konsultacje z pracodawcami.
Planowane jest także zniesienie obecnego limitu na wykwalifikowanych pracowników (np. lekarzy czy inżynierów) z Unii i poza niej. Obecnie tylko pracownicy z Unii mogą przybywać na Wyspy bez ograniczeń.
Wizy nie będą potrzebne dla osób przybywających do Wielkiej Brytanii np. w celach turystycznych.
Zmiany miałyby wejść w życie w 2021 r., na razie miałyby funkcjonować do 2025 r.
Plany zawarte w "białej księdze" nie przypadły raczej Brytyjczykom do gustu. Organizacja biznesowa CBI zwraca np. uwagę, że możliwość zatrudniania tylko na najwyżej 12 miesięcy osób o dochodach poniżej 30 tys. funtów rocznie sprawi, iż pracodawcy co roku będą musieli zatrudniać i przyuczać inne osoby, przez to ponosząc niepotrzebnie koszty. Ponadto takie ograniczenie czasowe będzie zniechęcało imigrantów do integracji z Brytyjczykami.
Josh Hardie z CBI dodaje, że propozycje nie wychodzą naprzeciw potrzebom Wielkiej Brytanii, i byłyby "mocnym uderzeniem dla wielu firm w całym kraju, szczególnie w sektorach takich jak budownictwo i służba zdrowia". Hardie zwraca uwagę, że już dziś np. szpitale, sklepy czy firmy budowlane mają problemy ze znalezieniem pracowników, choć rocznie na szkolenia pracowników wydają 45 mld funtów.
Co ciekawe, inny punkt widzenia - ale równie krytyczny wobec proponowanych rozwiązań - ma m.in. organizacja Migration Watch UK. Wskazuje ona, że czasem pobytu dla nisko wykwalifikowanych pracowników (czyli do 12 miesięcy) będzie można manipulować, podobnie jak "granicznym" poziomem płac - czyli 30 tys. funtów. W opinii organizacji, propozycje brytyjskiego rządu nie uregulowałyby kontroli nad imigracją.
Są to szokujące propozycje. Są całkowicie sprzeczne z kierunkiem debaty publicznej, i prawdopodobnie doprowadzą do jeszcze większego poziomu imigracji
- czytamy w komunikacie Migration Watch UK.