"Ciąża Plus" to kolejny program, który rząd PiS chce wdrożyć w trosce o potrzebujących. Jak donosi "Fakt", Ministerstwo Zdrowia przyspieszyło i chce, by projekt wszedł w życie jeszcze przed wyborami. To dobra wiadomość dla przyszłych mam, zasadne wydaje się jednak pytanie o półroczną zwłokę - o planach wprowadzenia przepisów pisaliśmy bowiem już w grudniu zeszłego roku.
Na co będą mogły liczyć kobiety objęte programem? Między innymi na lepsze żywienie w szpitalach. Resort zdrowia potwierdza, że państwo pod tym względem ma sporo do nadrobienia.
W chwili obecnej szpitale nie zapewniają ciężarnym kobietom specjalnie dobranej dla ich potrzeb diety. Co do zasady kobiety otrzymują standardowe posiłki, serwowane wszystkim pacjentom. Ponadto, jak wynika z informacji, które docierają do Ministerstwa Zdrowia także za pośrednictwem mediów i portali społecznościowych, są one często niewystarczającej jakości
- czytamy w uzasadnieniu do ustawy.
Stawka żywnościowa dla kobiet przebywających na porodówkach ma wzrosnąć z 14 zł do 32.
Drugim ważnym aspektem programu "Ciąża Plus" są darmowe leki. Resort pracuje nad listą medykamentów, które mają być objęte całkowitą refundacją. Znajdą się na niej te ratujące życie i zdrowie - na cukrzycę, nadciśnienie, podtrzymanie ciąży. Suplementy diety, witaminy i kwas foliowy, zalecany przez wielu lekarzy, kupować trzeba będzie samodzielnie.
Koszt refundacji nie jest duży - ma wynieść 10 mln zł. Informacji o kosztach dopłat do stawek żywnościowych nie podano. Wiadomo tylko, że w tym wypadku zwiększone koszty mają być pokryte z budżetu NFZ.
Czytaj też: Inflacja to nie tylko żywność. Usługi lekarskie drożeją prawie najszybciej w tym stuleciu
"Ciąża Plus" to niejedyny projekt, który ma wspomóc rodziców. Od lipca nie muszą już oni płacić za pobyt ze swoim dzieckiem w szpitalu - mogą nocować na korytarzu lub w sali bez konieczności wnoszenia dodatkowych opłat.