Wielka Brytania na wyjściu z Unii Europejskiej straci - tak wynika z prognoz, które pojawiają się co jakiś czas. Traci nawet już teraz, choć brexit jeszcze się nie zaczął. Jak szacowali niedawno eksperci think-thanku Centre for European Reform, gospodarka brytyjska na koniec drugiego kwartału tego roku była o 2,9 proc. mniejsza, niż mogłaby być, gdyby Brytyjczycy w referendum wybrali pozostanie w UE.
A to nie koniec. Najstarszy brytyjski niezależny instytut badawczy, National Institute of Economic and Social Research (NIESR), opublikował właśnie swoje szacunki dotyczące przyszłości. Uwzględniają one umowę "rozwodową", którą Boris Johnson wynegocjował z Brukselą. Wnioski z raportu, które obszernie omawia brytyjska prasa, brzmią ponuro, także w kontekście premiera.
Według ekspertów, jeśli brexit będzie nadal się odwlekać, to ta przeciągająca się niepewność sprawi, że PKB Wielkiej Brytanii będzie o 2 proc. mniejsze. To i tak lepiej niż scenariusz, który teraz się rysuje - wyjście z UE w oparciu o porozumienie Borisa Johnsona - w tym przypadku, jak szacuje NIESR, brytyjska gospodarka do 2029 roku będzie o 3,5 proc. mniejsza niż gdyby pozostała częścią Unii (w prognozie dokładnie są widełki na poziomie 3-4 proc.). Jak wylicza "The Guardian", to oznacza stratę w wysokości nawet 70 miliardów funtów.
Co więcej, jak szacuje NIESR, umowa Johnsona będzie bardziej kosztowna dla gospodarki brytyjskiej niż poprzednia, wynegocjowana przez premier Theresę May - w tamtym przypadku PKB byłby o 3 proc. mniejszy.
Najgorszym scenariuszem pozostaje twardy brexit, czyli wyjście z Unii Europejskiej bez umowy - w takim przypadku gospodarka Wielkiej Brytanii byłaby o 5,6 proc. mniejsza w porównaniu z opcją pozostania we Wspólnocie.
Nową datą brexitu jest 31 stycznia - zgodziło się na to formalnie już 27 krajów Unii. Opóźnienie jest elastyczne - oznacza, że możliwe będzie wcześniejsze wyjście. O ile umowę Borisa Johnsona zatwierdzi brytyjski parlament. Na razie jest z tym problem, dlatego premier chciał wcześniejszych wyborów parlamentarnych, w których liczył na uzyskanie większości i możliwość samodzielnego rządzenia (obecnie przewodzi rządowi mniejszościowemu). To pozwoliłoby na przełamanie impasu. Posłowie we wtorek 29 października zgodzili się wreszcie na wybory - mają się one odbyć 12 grudnia.