Polacy, którzy na emeryturę przejdą za dwie dekady lub później, muszą liczyć się z wyjątkowo niskimi świadczeniami.
Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, w rozmowie z Polską Agencją Prasową wyjaśniła, że "według szacunków ZUS w 2040 r. relacja przeciętnej emerytury z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych do przeciętnego wynagrodzenia będzie wynosiła ok. 40 proc." W 2060 r. stosunek ten ma wynieść już niecałe 30 proc. - twierdzi prezes ZUS cytowana przez Money.pl
Zakład nie jest odosobniony w swoich prognozach. Na początku roku Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) opublikowała analizę różnych systemów emerytalnych. Po zbadaniu 40 okazało się, że nasz na ich tle wypada źle. Polacy na starość mogą żyć w nędzy.
Kiedy Polak będzie mógł liczyć na emeryturę w wysokości ok. 30 proc. dzisiejszej pensji, Niemiec otrzyma świadczenie na poziomie ok. 50 proc., Słowak ok. 64 proc., a Włoch 83 proc. Nawet w Rumunii emerytury, wedle przewidywań, będą względnie wyższe, bo wyniosą 36,6 proc. pensji.
Skąd tak niskie świadczenia? Problemem może okazać się demografia. Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych już od następnej dekady - która przecież zaczyna się w przyszłym roku - może rozpocząć się proces wyludniania Polski. Może on doprowadzić do obniżenia populacji kraju z 38 do 24 mln osób jeszcze w tym stuleciu.
Czytaj też: Limit 30-krotności ZUS. O co chodzi? Wyjaśniamy, czym jest i kogo dotyczy
Zmieni się też struktura społeczeństwa - proporcje pomiędzy osobami w wieku emerytalnym a pracującymi wyrównają się. Dzisiaj tych drugich jest zdecydowanie więcej. A to przecież dzięki wpłatom pracujących pieniędzy na wypłatę dzisiejszych świadczeń nie brakuje.