Po fatalnym kwietniu, gdy gospodarka była w ścisłym lockdownie i sprzedaż detaliczna rok do roku spadła o blisko 23 proc., w majowym danych GUS widać znaczące odbicie. Sprzedaż detaliczna w maju wzrosła o 14,4 proc. w porównaniu z kwietniem. To odczyt w cenach stałych, czyli z pominięciem efektu zmian cen. Ta statystyka pokazuje więc w najlepszy sposób aktywność zakupową Polaków.
Porównania danych z maja - gdy otwarto już m.in. galerie handlowe i znoszone obostrzenia dla innych branż - z tymi kwietniowymi, wypadają oczywiście bardzo okazale. Przykładowo, sprzedaż tekstyliów, obuwia i odzieży wzrosła o ponad 131 proc., samochodów o blisko 47 proc., mebli i sprzętu RTV/AGD o 33 proc.
W ujęciu rok do roku nadal mamy do czynienia z poważnym efektem tąpnięcia wywołanym epidemią. W porównaniu z majem 2019 r., w tym roku w maju sprzedaż detaliczna (w cenach stałych) była niższa o 7,7 proc. Widać więc, że wciąż część polskich konsumentów ogranicza wydatki i zostawia mniej pieniędzy niż rok temu w sklepach (w maju w tym ujęciu - cen bieżących - mieliśmy spadek o 8,6 proc. rok do roku).
Niemniej ekonomiści przyjęli najnowsze dane GUS z dużym optymizmem. Spadek sprzedaży o 7,7 proc. to lepszy odczyt niż prognozowano (w ankiecie ISBNews przeciętny przewidywany spadek wynosił 12,9 proc. w cenach bieżących - okazało się, że wyniósł 8,6 proc.).
Analitycy zauważają m.in., że w kategorii sprzedaży mebli i sprzętu RTV/AGD dane są wręcz lepsze - aż o 14,4 proc. - niż przed rokiem. Wiele wskazuje na to, że Polacy okres lockdownu spędzili na remontach i przemeblowaniach.
"Świetny wynik" - piszą eksperci mBanku o danych. Na podstawie bankowych statystyk dotyczących transakcji kartowych przewidują, że w czerwcu zobaczymy już wzrost sprzedaży rok do roku.
O V-kształtnym odbiciu konsumpcji i bardzo prawdopodobnym dodatnim wzroście sprzedaży detalicznej rok do roku w czerwcu piszą też analitycy Pekao.
Nieco innego zdania jest Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. Oczywiście zwraca uwagę, że nowe dane są lepsze od oczekiwanych, ale nie wierzy w bardzo szybki powrót do sytuacji sprzed epidemii. "O powrocie do sytuacji sprzed pandemii właściciele sklepów mogą na razie tylko pomarzyć" - pisze Kurtek. Uważa, że dynamika sprzedaży w ujęciu rocznym wyjdzie na plus dopiero w kolejnych miesiącach.
Wzrost sprzedaży być może pojawi się w lipcu - sierpniu, jeśli Polacy w większości spędzać będą wakacje w kraju i tym samym tutaj wydawać pieniądze. Natomiast powrót do stałych wzrostów wydaje się na razie mało prawdopodobny, chociażby ze względu na sytuację na rynku pracy
- pisze ekonomistka Banku Pocztowego.
Jak wskazują dane GUS, w maju Polacy dużo rzadziej niż w kwietniu robili zakupy w internecie (spadek o 12,7 proc.). Wygląda więc na to, że dość szybko wróciliśmy do fizycznych sklepów i galerii handlowych. To dobry sygnał dla branży. Zwraca na to uwagę Magdalena Szlezyngier, Menedżer ds.Klientów Strategicznych z DNB Bank Polska.
W ujęciu miesięcznym największy wzrost odnotowała kategoria "tekstylia, odzież i obuwie", co przy jednoczesnym spadku wartości sprzedaży detalicznej przez Internet potwierdza, iż Polacy wracają na zakupy „off-line” w centrach handlowych. Widać wyraźnie, iż sprzedaż detaliczna w galeriach handlowych, które zostały otwarte 4 maja, odbudowuje się szybciej niż było to przewidywane pierwotnie przez rynek i właścicieli sieci handlowych
- komentuje Szlezyngier. Monika Kurtek z Banku Pocztowego dodaje, że duże spadki w sprzedaży internetowej w porównaniu z kwietniem widać także m.in. w przypadku prasy, książek, mebli czy sprzętu RTV/AGD. - Polacy, jeśli jest tylko taka możliwość, wolą dokonywać tego rodzaju zakupów w sklepach stacjonarnych aniżeli on-line - uważa ekonomistka.