Epidemia koronawirusa sprawiła, że globalna gospodarka, w tym polska, stanęła na kilka miesięcy w miejscu. Czy możliwe, że zablokowanie kraju, tzw. lockdown, powrócą? Do tej kwestii odniósł się Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju.
Szef PFR w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" zapewnił, że rządy będą robiły co w ich mocy, aby nie było drugiego lockdownu.
- Mówił o tym także premier Mateusz Morawiecki w kontekście Polski. Myślę, że on jest mało prawdopodobny i byłby bardzo kosztowny. Pierwszy był niezbędny, ale zakładam, że jeśli musiałoby dojść do lockdownu, to będzie on miał charakter punktowy - stwierdził Borys.
Prezes funduszu odpowiedzialnego za dystrybucję środków w ramach tarczy antykryzysowej wyjaśnił też na jak długo powinny wystarczyć przyjęte do tej pory działania.
- Tarcza Finansowa PFR dla mikro, małych i średnich firm działa do końca lipca, a dla dużych podmiotów do końca roku. Przekroczyliśmy liczbę aż 300 tys. firm, zatrudniających ponad 2,8 mln osób, dla których wypłaciliśmy [...] kwotę 55 mld zł. - wyjaśnił Borys.
Wyjaśnił też, że subwencje są tak obliczone, że powinny chronić przedsiębiorców i miejsca pracy przez około 6 do 9 miesięcy. - Ten bufor miał im pozwolić przetrwać do momentu, aż gospodarka wróci na ścieżkę wzrostu - stwierdził szef PFR.
Dodał też, że jego zdaniem rząd powinien rozważyć przedłużenie możliwości ograniczania wymiaru czasu pracy i wypłaty tzw. postojowego.
We wcześniejszych medialnych wypowiedziach Borys stwierdził, że znajdujemy się w największym kryzysie gospodarczym od 100 lat. - Szacujemy, że blisko połowa przedsiębiorstw w Polsce odczuwa w związku z tym znaczący spadek przychodów i tym samym setki tysięcy firm są zagrożone upadłością. Zagrożone są także miliony miejsc pracy - stwierdził Borys przed kilkoma tygodniami.
W ostatniej rozmowie z Łukaszem Kijkiem, redaktorem naczelnym serwisów informacyjnych Gazeta.pl Paweł Borys stwierdził, że w drugim kwartale polska gospodarka wejdzie w recesję po raz pierwszy w skali, jakiej nie widzieliśmy od trzech dekad.
Zdaniem Borysa spada szansa na szybsze odbicie w gospodarce typu "V". Zdaniem eksperta bardziej prawdopodobny jest dłuższy wariant wychodzenia z kryzysu - w kształcie litery "U".