Za "prezenty" od rządu podatnik zapłaci 6795 zł . "Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze"

Polscy podatnicy zapłacą średnio 6795 zł za "prezenty", które w tym roku przygotował dla nas rząd - wynika z raportu fundacji Warsaw Enterprise Institute.

Jak zauważa WEI, polski rząd - biorąc pod uwagę trwającą pandemię - był w 2020 r. wyjątkowo hojny. Twórcy raportu wskazali na 19 różnych działań państwa, które można opisać jako prezenty dla podatnika, za które prędzej czy później płaci tenże podatnik. 

Zobacz wideo Kogo dotknie ograniczenie ulgi abolicyjnej?
Bo przecież, jak zauważała już Margaret Thatcher, 'nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy'. W niniejszym raporcie przeliczyliśmy koszty podatkowe tych działań przypadające na pracującego podatnika.

- czytamy w dołączonym do raportu felietonie. 

Raport WEIRaport WEI Raport WEI

Te 19 "prezentów" od "cwanego Mikołaja" to:

  • bon turystyczny na dziecko do 18 r. ż. - 192 zł (koszt na pracującego podatnika);
  • wyższa pensja minimalna - 204 zł;
  • 13. emerytura - 702 zł;
  • bon na telenauczanie - 18 zł;
  • dodatek solidarnościowy - 18 zł;
  • wyższy zasiłek dla bezrobotnych  - 39 zł;
  • postojowe - 312 zł;
  • bon turystyczny BIS - 420 zł;
  • Mieszkanie+ - 1802 zł;
  • zasiłek opiekuńczy - 624 zł;
  • Media Narodowe+ - 585 zł;
  • dodatek emerytalny dla opozycjonistów - 3 zł;
  • pakiet mieszkaniowy: dopłaty do czynszów - 25 zł;
  • umorzenie mikropożyczek - 450 zł;
  • pakiet mieszkaniowy: dopłaty do mieszkalnictwa - 90 zł;
  • dodatek dla służb mundurowych - 15 zł;
  • dodatek dla medyków walczących z pandemią - 240 zł;
  •  dopłaty do aut elektrycznych - 2 zł;
  • dofinansowanie pensji pracowników - 1 018 zł;

W sumie daje to kwotę 6795 zł, które każdy podatnik pośrednio lub bezpośrednio wyłoży na realizację obietnic rządu.  W swoim raporcie WEI podkreśla, że część wprowadzonych w 2020 r. świadczeń (głównie tych związanych z ratowaniem gospodarki), może być uznana za konieczne. 

Wielokrotnie [...] argumentowaliśmy jednak, że restrykcje wprowadzane w polskiej gospodarce, które wypłacanie części z tych świadczeń wymuszały, były zbyt daleko idące. Gdyby nie pełzający lockdown, mniej firm i podatników potrzebowałoby pomocy.

- czytamy.

Jesteśmy też świadomi, że zderzamy w naszym zestawieniu rożne kategorie kosztowe, chociażby zwiększanie emerytur dla opozycjonistów w czasie PRL, mające charakter trwałego i w pewnej mierze słusznego moralnie zobowiązania z kontrowersyjną, ale tymczasową subwencją dla TVP

- dodają autorzy raportu.

WEI zastrzega, że wyliczenia te są jedynie przybliżeniem, a nie precyzyjną wyceną, a głównym celem raportu jest uświadomienie obywatelom "że darmowych obiadów nie ma i że to oni za nie płacą". Fundacja przytacza w tym miejscu  badanie przeprowadzone w 2017 r. dla serwisu ciekaweliczby.pl, z którego wynika, że niecałe 40 proc. Polaków zdaje sobie sprawę, że źródłem finansowania programów takich, jak 500+ są podatki, które płacą oni, a nie np. sąsiedzi, czy zwolennicy innych partii

Więcej o: