W ubiegłym tygodniu rząd poinformował o wprowadzeniu obostrzeń w dwóch kolejnych województwach: mazowieckim i lubuskim. Oznacza to, że do 28 marca lockdown obowiązywać będzie co najmniej w czterech województwach, czyli 1/4 kraju. Wśród wprowadzonych restrykcji jedną z najistotniejszych jest zamknięcie większości sklepów w galeriach handlowych, z czym nie zgadzają się przedstawiciele branży handlowej.
Jak podaje money.pl, przeciwko lokalnym obostrzeniom protestują handlowcy zrzeszeni w Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług. Według nich dyskryminacją i absurdem jest zamykanie niektórych sklepów w galeriach handlowych przy przyznawaniu możliwości prowadzenia działalności innym przedsiębiorcom. Obecne rozwiązanie ma promować sklepy wielkopowierzchniowe.
- W czasie, kiedy salony specjalistyczne są zamknięte, odzież, obuwie, zabawki, kwiaty czy artykuły papiernicze można kupić w marketach wielkopowierzchniowych. Na podstawie jakich kryteriów rząd podejmuje decyzje o zamknięciu jednych sklepów i pozostawia otwarte wybrane, gdy wszystkie znajdują się w tym samym obiekcie handlowym i oferują zbliżony asortyment? Ponadto firmy, które się dyskryminuje, uniemożliwiając działanie, nie dostają wsparcia, pozwalającego im na pokrycie stałych kosztów - wyjaśniała dyrektor generalna ZPPHiU Zofia Morbiato.
Najnowsze obostrzenia oznaczają poważne problemy dla branży handlowej. Według danych Polskiej Rady Centrów Handlowych od 15 marca wyłączonych z użytku będzie 32 proc. placówek handlowych o powierzchni powyżej 5000 mkw.