Gdy zabierałem się za pisanie tego tekstu, chciałem przedstawić wpływ, jaki wywarła pandemia i nauka zdalna na dzieci, jakie stworzyła problemy i lęki, jakie wywołała zaburzenia. Szybko jednak okazało się, że takiej historii nie da się łatwo opowiedzieć. W korespondencji ze Zbigniewem Kozańskim, pedagogiem i socjologiem z łódzkiej Poradni Psychologiczno-Pedagodzicznej dla Młodzieży dowiedziałem się, że psychologowie nie mogą, ale i nie chcą dawać uniwersalnych rad jak radzić sobie ze skutkami pandemii. Takich po prostu nie ma. Edukacja zdalna bowiem jedynie wydobyła na wierzch pewne problemy. Przede wszystkim jednak była katalizatorem dla tych problemów, które pojawiły się już wcześniej.
Jeśli w domu była przemocowa sytuacja, czy alkoholizm, czy niedbałość o dzieci i naukę, to te dzieci, odpuściły sobie uczestnictwo w zajęciach. Część dzieci wypadła po prostu z nauki
- mówił Kozański.
I rzeczywiście od miesięcy różne organizacje alarmują o znikających uczniach z systemu, którzy nie biorą udziału w zajęciach.
Niektórzy nie chcieli się pokazać na kamerce, bo te relacje były trudne, nie chciano pokazać pokoju. Dzieci przerywały naukę, ta była niesystematyczna, co przełożyło się na ich wyniki i lęk przed powrotem do szkoły
- dodaje Magdalena Drab, psycholog i pedagog z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej dla Młodzieży w Łodzi.
I choć te problemy stworzyła pandemia, to swoje źródło mają gdzie indziej. Po niemal półtora roku nauki w trybie zdalnym jeszcze bardziej niż wcześniej widać, że nasz system edukacji kuleje, w szczególności mechanizmy wsparcia dla młodzieży. Doskonale podsumowała to Fundacja Szkoła z Klasą w raporcie z badania "Rozmawiaj z Klasą":
"W naszym badaniu chcieliśmy przyjrzeć się, jak nauczycielki i nauczyciele oceniają zdrowie psychiczne uczniów i uczennic oraz siebie, jako część systemu wspierania młodych, rozpoznawania kryzysów, reagowania na nie. Wyniki badań układają się jednak w szerszą historię: opowieść o szkole, która przestała być miejscem rozwoju, wspólnego dorastania i uczenia się, a zmieniła się w szkołę dla szkoły, miejsce realizowania arbitralnej podstawy programowej. W szkole odbywa się dziś wyczerpujący wyścig, w którym nauczyciele są strażnikami odhaczania zadań, a uczniowie i uczennice mają obowiązek te zadania realizować. I ani jedni ani drudzy nie są z takiego stanu rzeczy zadowoleni. Wydaje się, że potrzebna jest nam dogłębna reforma szkoły. Nie wystarczą drobne działania naprawcze, ale powrót do tego, czym szkoła być powinna: wspólnotą osób, uczniów i uczennic, nauczycieli i nauczycielek, w której słychać również głos rodziców, miejscem, gdzie przede wszystkim jest czas na rozmowę o emocjach, o problemach, o złożoności otaczającego nas świata. Komfort psychiczny, zbudowany na zaufaniu, powinien stanowić podstawę wszystkich działań realizowanych przez szkołę. Szczególnie w czasach pandemii, która uwypukliła wszystkie słabości obecnego systemu".
Gwoli przypomnienia - szkoły zamknięto w marcu 2020 roku, dzieci do nauki stacjonarnej wróciły na chwilę we wrześniu, by znów podczas drugiej, jesiennej fali pandemii przejść na tryb nauki zdalnej lub hybrydowej, zależnie od rozwoju sytuacji epidemicznej w Polsce. I tak do maja, gdy uczniowie wrócili na ostatni miesiąc do budynków szkolnych. Pierwsze raporty, choćby te Centrum Cyfrowego: "Edukacja zdalna w czasie pandemii. Edycja I" dot. pierwszego zamknięcia szkół wskazywały, że wiosną 2020 roku sytuacja była trudna i stresująca.
Ale już II edycja raportu wydana jesienią, pokazywała, że poziom stresu zmalał. Wzrosło za to rozgoryczenie, szczególnie wśród nauczycieli, którzy nie czuli wsparcia od Ministerstwa Edukacji i Nauki.
Mieli większe poczucie, że sobie z tą edukacją radzą, nauczyli się, jak długo mogą pracować przed komputerem. Zdobyli doświadczenie
- mówiła nam kierowniczka zespołu Otwartej Edukacji w Centrum Cyfrowym, Aleksandra Czetwertyńska.
Powrót do szkoły wiąże się jednak z dużym stresem, szczególnie dla dzieci. "Ponad 70 proc. młodych ankietowanych czuje stres, ponad 40 proc. niepewność i strach, niewiele mniej odczuwa zniechęcenie. Około 30 proc. młodych ludzi w związku z powrotem do stacjonarnej edukacji odczuwa radość, a 25 proc. czuje ciekawość. Jedynie 10 proc. respondentów wskazało, że w tych dniach towarzyszą im tylko pozytywne emocje" - wynika z raportu Centrum Edukacji Obywatelskich "Szkoła ponownie czy szkoła od nowa". Gorzej nastawieni są do powrotu uczniowie i uczennice szkół średnich, bo aż 59 proc. z nich proszonych o wskazanie trzech z listy dziewięciu możliwych emocji, wybiera tylko te niepożądane. Wśród uczniów klas 6-8 jest to 44 proc., wciąż sporo, choć wyraźniej mniej niż u ich starszych kolegów.
Czego boją się uczniowie? Nadmiaru pracy oraz weryfikowania i sprawdzania wiedzy oraz zeszytów lub notatek, co zadeklarowało 70 proc. ankietowanych. Warto jednak zwrócić uwagę, że już badania z 2018 roku wskazywały, że duży stres szkolny odczuwało 45 proc. 15-latków. W czasie pandemii odczuwanie silnego stresu wzrosło z 44 proc. do 57 proc. wśród dziewcząt oraz z 31 proc. do 39 proc. wśród chłopców, wg. badanń Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej.
Ponadto dzieci i młodzież do szkół wracają zmęczeni i niezintegrowani. Szczególnie ci ze szkół średnich oraz wyższych, którzy przez pandemię nie mieli okazji poznać kolegów z klasy czy grupy i w zasadzie się nie znają.
Nie sposób jeszcze oszacować problemów z uzależnieniem od komputerów i smartfonów, które pojawiły się u dzieci. Brakuje badań na dużej grupie uczniów, które byłyby zorganizowanie np. przez rząd - ze smutkiem zwraca uwagę Czetwertyńska.
Te problemy nie przejdą bez echa. Różnice, zwłaszcza wśród młodych dzieci, będzie trudno wyrównać. Bardzo ciężko jest nauczyć zdalnie 6-latka, czy 7-latka czytać i pisać
- mówi eksperta Centrum Cyfrowego. Kozański dodaje, że wyrównanie różnic będzie trudne, ponieważ uczniowie, którzy mają zaległości nie wyrażąją chcęci brania udziału w dodatkowych sprawdzianach i zajęciach. Ci którzy są w dołku nie mają siły zmagać się ze swoimi problemami. To wynika też z różnego potencjału zdolnośći adaptacyjnych. Tam gdzie rodzina wspiera ucznia, problem jest marginalny. Gorzej z uczniami, którzy tego wsparcia nie mieli przed pandemią i nie otrzymali w jej trakcie. Znów więc widać, że nie tylko pandemia powoduje problemy.
Lepiej z powrotem do szkół czują się nauczyciele (w raporcie CEO zaznaczono jednak, że dobór próby był nielosowy, a więc wyniki mogą być korzystniejsze niż wśród społeczności wszystkich nauczycieli). Nauczyciele odczuwali przede wszystkim chęć do działania (48 proc.), radość (44 proc.), niepewność (42 proc.), ulgę (38 proc.) oraz stres (31 proc.). Trzy pozytywne emocje w pierwszej piątce, podczas gdy u dzieci była w niej tylko radość.
Nauczyciele wrócili mocniejsi, z pomysłem. W szkołach widać - szczególnie tam, gdzie dyrekcja jest nastawiona na ucznia - tendencje by nie zajmować się wyrównywaniem różnic edukacyjnych, a odbudową relacji. Tam, gdzie jest wsparcie dyrekcji, nauczyciele są podbudowani. Nauczyciele wyraźnie też mówią, że czują się mocno zintegrowani ze środowiskiem edukacyjnym. Jest dla nich ważne, co się w nim dzieje. Poczucie osamotnienia w domu nie wspiera nauczycieli, toteż powrót do szkoły jest dla nich tym bardziej ważny
- komentuje Czetwertyńska, powołując się na badania fundacji Orange.
Zbigniew Kozański nie jest przekonany, czy rzeczywiście nauczyciele podejdą z taką otwartością do niwelowania skutków pandemii. Nauczyciele, z którymi rozmawiał, przyznają bowiem, że nie prowadzono uczciwych, szczerych i otwartych rozmów z uczniami o ostatnim roku nauki zdalnej. Kozański boi się więc, że rozpocznie się festiwal przerzucania winy między uczniami a nauczycielami. Ci drudzy będą mówić, że uczniowie mogli się uczyć, a w odpowiedzi usłyszą, że sami kiepsko uczą.
Jak zapobiec takiej sytuacji? Przede wszystkim rozmową, budowaniem zaufania i autorytetu. Nauczyciel i rodzic, który nie będzie zrzucał winy, robił wyrzutów, tylko postara się pomóc znaleźć rozwiązanie problemów, wykona pierwszy krok w budowaniu tego autorytetu i zaufania. Wzmocnić go może też przyznanie się do własnych błędów, które zdaniem Kozańskiego, potrafi być bardzo twórcze i stymulujące, szczególnie gdy powie się: "Wszyscy byliśmy w trudnej sytuacji, spróbujmy wyciągnąć z tego wnioski". Nauczyciele i rodzice, którzy będą krzyczeć, czy narzekać na brak zaangażowania i pracy, podczas, gdy sami ich nie wykazują, nie zbudują odpowiednich relacji. Ludzie, a w szczególności dzieci, potrzebują pełnej uwagi. Magda Drab z PPPdM przytacza przykład, w którym dziecko było przez matkę zachęcane do opowiadania o swoim dniu. Rodzic zapewniał, że słucha, mimo że jednocześnie oglądał serial, twierdząc, że ma podzielną uwagę. To natomiast nie działa, w takich sytuacjach nie czujemy się bowiem wysłuchani - kwituje Drab.
Ponadto w raporcie "Rozmawiaj z Klasą" pedagodzy zwracają uwagę, że wciąż pokutuje mit, iż nauczyciel stoi po drugiej stronie barykady. Tymczasem te relacje muszą być partnerskie. Niestety nie zawsze tak jest, wielu nauczycieli wciąż stawia się w relacji władzy wobec ucznia. Współpraca natomiast jest kluczowa. Kozański wspomina o sytuacjach, gdy rodzic i nauczyciel zwracają się o pomoc do specjalisty i oczekują, że ten rozwiążę wszystkie problemy. Żeby jednak to zrobić, potrzeba wspólnej pracy każdej ze stron - ucznia, rodzica, nauczyciela, wychowawcy, a nawet dyrekcji.
Ważne jest też, by z uczniami i uczennicami stworzyć plan nauki, najlepiej na cały rok. Istotne, aby znali jej cel, bo poczucie bezsensowności zniechęca do pracy. Pojawiały się też sugestie MEiN, by odchodzić od ocen. I rzeczywiście, nauczyciele kładą nacisk na integrację i organizowanie wycieczek. Kozański nie jest jednak przekonany do tego rozwiązania, uważa, że należy to odpowiedniego zrównoważyć. Oceny pozwalają bowiem nauczycielom oszacować, nad czym należy jeszcze popracować z uczniem. Ponadto należy wyznaczyć rozsądny okres adaptacyjny, w którym nastąpi stopniowy powrót do wymagań i rygorów szkolnych. Uczniom warto przypomnieć zasady pracy i oceniania. Jednocześnie trzeba doceniać ich postępy i starania. Dobrze byłoby też wykorzystać nawyki i umiejętności zdobyte przez uczniów w czasie nauki zdalnej.
Kozański uważa również, że nauczyciele powinni
Mniejszy nacisk na wyniki powinni natomiast kłaść rodzice. Kilka praktycznych rad jak zadbać o dzieci wskazywała niedawno dr hab. Barbara Remberk, konsultantka krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży. Według niej należy:
Kozański dodaje od siebie:
Wracamy do takich elementarnych rzeczy, jak odpowiedzialność, uczciwość, sprawiedliwe podejście do ucznia i do siebie. Próba zrozumienia sytuacji, objęcia siebie czułością, wspólne motywowanie. Bo życie toczy się przecież dalej
- mówił Kozański.
Motorem napędowym zmian mogliby być więc również rodzice. Podczas pandemii bowiem zobaczyli w końcu, jak działa szkoła, jacy są nauczyciele i co mówią uczniom. Czetwertyńska twierdzi, że to były rożne odkrycia, zarówno lepsze, jak i gorsze. Ujawniły jednak, że szkoła poza pandemią jest urządzona tak, że nie sprzyja zaangażowaniu w życie szkolne dzieci. W trakcie nauki zdalnej rodzice zaczęli mieć wpływ na sposób nauki, co bywa kłopotliwe. Czetwertyńska uważa jednak, że to dobry objaw, pokazuje, że edukacja to wspólna sprawa oraz że musimy nie tylko wymagać, ale także słuchać, m.in. głosu rodziców.
Zbigniew Kozański zauważa, że po pandemii należy długofalowo podnosić odporność psychiczną uczniów. Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna dla Młodzieży w Łodzi prowadzi w tym celu m.in. zajęcia w koncepcji resilience, gdzie budowana jest elastyczność emocjonalna i umiejętności radzenia sobie z tymi emocjami. Czetwertyńska ma podobne przemyślenia, ale kwituje to smutnym faktem dot. problemów psychiatrii dziecięcej w Polsce i zbyt małej liczby psychologów oraz pedagogów w szkołach.
Kolejną istotną kwestią jest zadbanie o stan psychofizyczny. Kozański wspomina o swoich badaniach, które pokazują związek między samopoczuciem, a wynikami w nauce. Zwraca też uwagę, że rodzice muszą zadbać o dobre odżywienie dzieci, ruch i przebywanie na świeżym powietrzu. Szczególnie ważna jest też odpowiednia ilość snu, bo pandemia mocno zaburzyła jego rytm.
Wracając więc do problemów z początku artykułu, można zauważyć, że są to rady, które należałoby zastosować niezależnie od pandemii i nauki zdalnej. Problemy leżą głębiej, nauka zdalna jedynie wydobyła je na wierzch. Niewiele jednak wskazuje na to, że zmieni się coś w systemie. Aleksandra Czetwertyńska zwróciła bowiem uwagę, że w Krajowym Planie Odbudowy brakuje konkretnych propozycji w sprawie edukacji, choć wydawało się, że w końcu zyskają one należną uwagę.
Jeśli systemowo nie da się rozwiązać tych problemów, to jak to w szkolnictwie bywa, należy radzić sobie znimi organiczną pracą u podstaw. Bo z pandemii warto wyciągnąć też pewne pozytywy i wnioski, które mogą usprawnić pracę w szkołach.
Te dobre doświadczenia trzeba by zebrać i wykorzystać. Takiej sytuacji może już nie być, ale świat się zmienia i nie możemy zapomnieć, że przetarliśmy szlaki pod te zmiany, te doświadczenie są już za nami i należy z nich czerpać
- uważa Aleksandra Czetwertyńska.
A z czego można czerpać? Nauczyciele chcieliby się dokształcać i zwiększać swoje kompetencje cyfrowe. Najważniejsze jednak są dla nich umiejętności rozwiązywania konfliktów, czy pracy w grupie, ponieważ szkoła zwraca się w stronie swojej roli opiekuńczej. Nauczyciele deklarują zresztą, że po powrocie do szkoły chcą odbudować relacje indywidualne oraz grupowe, a mniej zależy im na gonieniu za materiałem. Uczniowie nie czują się jednak tak komfrotowo jak pedagodzy. Czetwertyńska uważa, że to problem całego systemu edukacji. Zabrakło bowiem komunikacji między uczniami a nauczycielami. Nauczyciele mają plany, są więc spokojniejsi niż uczniowie, którzy tych planów nie poznali.
W przypadku uczniów pozytywem może być nabycie praktycznych umiejętności cyfrowych. Często komputery były przez nich wykorzystywane głównie do grania. W trakcie pandemii musieli nauczyć się, choćby jak napisać email i wysłać go z załącznikiem.
Również rodzice zyskali pewne umiejętności. Pandemia pokazała m.in. że zebrania można organizować zdalnie. To duże ułatwienie dla rodziców, szczególnie dla tych, którzy mają trójkę, czy czwórkę dzieci i nieraz trudno pogodzić wszystkie wywiadówki. Mimo że rodzice rzadziej widywali się na zebraniach, to i tak zaczęli się lepiej integrować między sobą. To zasługa spotkań w mniejszych grupkach, które miały na celu zapewnić dzieciom kontakt z kolegami z klasy. Czetwertyńska zwraca jednak uwagę, że obciążenie nauką zdalną nie rozłożyło się równomiernie między płciami. Brytyjskie badania wskazują bowiem, że niemal w całości obowiązki te wzięły na siebie matki, życie ojców natomisat niewiele się zmieniło w tej materii.
W czasie pandemii wypracowano również regulaminy i pewne zasady, które pozwalają zachować większy balans. Rodzice nauczyli się, że wychowawcy nie są dostępni całą dobę i nie można pisać czy dzwonić do nich w sobotę o 6.00 rano.
Szkoła musi też zadbać o część uczniów, którzy z nauką zdalną czuli się dobrze. Mogli wziąć odpowiedzialność za swoje życie, nauczyli się zarządzać czasem. To pozwoliło im efektywniej się uczyć, wtedy, gdy najbardziej im to odpowiada. To duża grupa, bo stanowi około 30 proc. uczniów - zauważa Kozański. "43 proc. badanych uczennic i uczniów z próby podziela opinię, że codzienna obecność w szkole nie jest konieczna do skutecznego zdobywania wiedzy" - wynika z raportu "Szkoła ponownie czy szkoła od nowa". To także doświadczenie i informacje, które powinny zostać wykorzystane, jeśli szkoła ma się zmienić i stać miejscem bardziej przyjaznym uczniom.
Pozostaje jeszcze kwestia uczniów, którzy też muszą jakoś radzić sobie ze swoimi problemami. Warto zgłosić się do placówek podobnych do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej dla Młodzieży w Łodzi, w której pomocy mogą szukać również nauczyciele. Można też sięgnąć po opracowania na ich stronie, np. tego o motywacji i automotywacji, które polecał Zbigniew Kozański.
Jego zdaniem uczniowie powinni:
Więcej wskazówek i porad dla dzieci oraz młodzieży (a także rodziców i nauczycieli) Kozański podaje na stronie internetowej Poradni dla Młodzieży w Łodzi, m.in. w opracowaniu "Powrót do szkoły - wskazówki dla dyrektorów, nauczycieli, wychowawców, rodziców".Zalecenie jak sobie radzić z trudną sytuacją można znaleźć też w publikacji "Jak wspierać uczniów po roku epidemii?" Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej. Przytoczono w nim wyniki z programu "Nawigacja w kryzysie". Uczestniczący w nim uczniowie otrzymali dziewięć wskazówek, które mieli wykorzystać do opanowania emocji. Po uczestnictwie w programie zilustrowali je jednym przykładem wykorzystania tych rad:
Kozański wyróżnia tutaj radę dot. szukania tego co dobre, zwracając uwagę, że zero-jedynkowy perfekcjonizm - jesteś doskonały albo jesteś nikim - jest przytłaczający. Zamiast tego trzeba cieszyć się z postępów, szukać małych sukcesów. Warto rozpisywać cele i kroki, które pozwolą do nich dojść. To z kolei łączy się z patrzeniem daleko, myśleniem o tym, że pandemia minie, więc warto budować swoje życie, trenować, ćwiczyć, rozwijać się i nie dawać się fali zniechęcenia. Dzięki temu możemy budować z tego co mamy, nie skupiać się na tym co mają inni, ale na naszych atutach i zasobach, które trzeba docenić i rozwijać.
Zbigniew Kozański podkreśla również, że ważna jest empatia, zrozumienie innych i wyjście poza egocentryczne myślenie. Takie moralne wzmocnienie może nam też przynieść pomoc innym osobom. Badania pokazują, że pomaganie polepsza naszą samoocenę, dając nam poczucie sprawczości. A to ważne, bo samoocenia polskich nastolatków jest bardzo niska.