Przy ul. Tomasza Wilsona w Częstochowie mieści się około 10 kantorów. Trudno znaleźć lepsze miejsce do spytania kasjerów o reakcję Polaków na słabnącą złotówkę. - W ostatnich dniach więcej klientów kupuje zagraniczne waluty. Wszystko dlatego, że złotówka leci w dół. Ludzie boją się inflacji. W obecnej sytuacji wolą trzymać swoje oszczędności w obcych walutach - mówi kasjerka z kantoru "Monetka".
Z relacji kasjerki wynika, że częstochowianie nie mają szczególnych preferencji, co do wyboru obcej waluty. - Kupują obojętnie jakie. Biorą to, co jest - podkreśla. Patrzę na świetlną tablicę z kursami walut. Kasjerka nie pozwala mi jej sfotografować. Widzę jednak, że ceny sprzedaży w kantorze różnią się od kursów średnich NBP na 23 listopada 2021 r. o kilka groszy. Na przykład euro kosztuje 4,77 zł. Daleko mu zatem jeszcze do granicy 5 zł, o której pisał łódzki dziennikarz Marek Krzciuk.
- Nie jest wykluczone, że do tych 5 zł euro jeszcze podskoczy - zastanawia się kasjerka z "Monetki".
Więcej o kursach walut przeczytaj na Gazeta.pl
Inny kasjer, który woli pozostać anonimowy, przyznaje, że w ostatnich dniach nie zauważył wzmożonego ruchu w swoim kantorze. Przy okazji doradza mi, że nadszedł dobry moment, by sprzedać oszczędności trzymane do tej pory w obcej walucie. - Nie warto trzymać dłużej - stwierdza.
Wtorkowe notowania złotego nie są już tak szalone jak w ostatnich dwóch tygodniach, ale polska waluta ani myśli się umacniać. Euro kosztuje (stan na godzinę 13.50) ok. 4,72 zł, to poziom niewidziany od 12 lat.
Frank szwajcarski - nie licząc krótkiego, szokowego wystrzału na poziomy ponad 5 zł w "czarny czwartek" 15 stycznia 2015 r. - jest najdroższy w historii, jego cena we wtorek dobija do 4,50 zł, a w poniedziałek nawet ten poziom przebiła. Cały czas drożeje dolar amerykański - jego kurs to obecnie ok. 4,19 zł, najwięcej do ponad roku.
W zależności od waluty skala osłabienia złotego w ostatnich dwóch tygodniach to już od kilkunastu do nawet ponad 20 groszy.