Rosja zapewnia, że ograniczenie dostaw gazu do Niemiec nie ma nic wspólnego z polityką.
To czysto komercyjna sytuacja. O konkretne przyczyny trzeba pytać Gazprom
- oświadczył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Agencja TASS napisała, że Gazprom nie zamówił mocy przesyłowych dla rurociągu Jamał-Europa, dlatego paliwo obecnie płynie rewersem z Niemiec do Polski. Gazociąg transportuje gaz z Rosji przez Białoruś i Polskę do Niemiec.
Ograniczenie przez Rosję dostaw gazu rurociągiem Jamał-Europa wpływa na poziom rezerw i podbija cenę surowca na europejskiej giełdzie w Holandii. Przepływ gazu malał od soboty, wskutek czego rosły ceny gazu. We wtorek przekroczyły 1,8 tys. dol. za 1000 metrów sześciennych pierwszy raz od października. W Holandii cena za megawatogodzinę skoczyła do 180 euro, co jest najwyższym wynikiem w historii kraju.
W 2020 r. wygasła długoterminowa umowa tranzytowa między Polską i Rosją. Warszawa nie odnowiła porozumienia, ponieważ zdecydowała się na ogólnodostępną rezerwację i sprzedaż mocy przesyłowych.
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Jak zauważają europejscy analitycy, w pierwszym roku funkcjonowania takiego systemu Gazprom zarezerwował przepustowość na 12 miesięcy. Jednak już w tym roku w październiku i listopadzie rosyjski koncern zamówił tylko około 30 procent mocy, a w ostatniej sesji na 21 grudnia zrezygnował z zamówienia.
Zdaniem analityków, Gazprom wywołując trudną sytuację na europejskim rynku, chce wymusić na Berlinie i Brukseli zgodę na uruchomienie Nord Stream 2. Gdy tak się stanie, gazociągi tranzytowe biegnące przez Polskę i Ukrainę (w tym gazociąg jamalski) będą wykorzystywane sporadycznie, jako tak zwana rezerwa bilansująca. Część polityków z krajów Unii Europejskiej, w tym z Polski od dawna ostrzegała, że budowa Nord Stream 2 może zachwiać bezpieczeństwem europejskiego rynku energetycznego.