Tłusty czwartek w tym roku wypada 24 lutego. Niestety ceny pączków mogą nas zaboleć. Jak wylicza Grzegorz Antolak, szef warszawskiej cukierni, koszty produktów zdrożały dwukrotnie. Do rachunku dochodzi również energia i gaz, przez co zeszłoroczne ceny są nie do utrzymania. - Ani to mój kaprys, ani chęć zysku, ale musieliśmy podnieść cenę podstawowego pączka o 50 groszy, co oznacza, że będzie on kosztował 4,50 zł. W ciągu roku podrożały wszystkie składniki receptury, a także energia wykorzystywana do usmażenia pączka - wyjaśniił szef warszawskiej cukierni Grzegorz Antolak w rozmowie z wp.pl.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Nie jest tajemnicą, że najtaniej pączka dostaniemy w sieciach handlowych, gdzie w ubiegłym roku kosztował około 2 zł. Niestety trzeba się liczyć z tym, że cena idzie z jakością w parze i bardzo często wyroby, które oferują dyskonty, są z mrożonego ciasta. Jak donosi wp, przedstawiciele Biedronki nie wiedzą, czy uda się im utrzymać ceny z ubiegłego roku (1,99 zł za pączka). - Nadal jeszcze ustalamy ofertę na tłusty czwartek. Ceny ogłosimy bliżej 24 lutego - poinformowali.
Wysokich cen nie ukrywa Magda Gessler. Na Instagramie cukierni Słodki Słony zamieszczono stories, w którym restauratorka mówi: - To jest czas, żebym znowu zaprosiła was na pączki w Słodkim Słonym. Jak zwykle skandalicznie drogie i skandalicznie pyszne - dodaje. W tym roku koszt jej wyrobu wzrósł o 4 zł.
- U mnie pączek kosztuje 15 zł i jest po niego kolejka - mówiła w rozmowie z Plejadą. Skąd taka cena? Jak tłumaczy restauratorka, jej cukiernicy używają aż 40 żółtek na kilogram ciasta. - Kilogram mrożonych malin kosztuje 30 zł. Mrożonych, a nie świeżych. A nasze ciasta są ze świeżych owoców, wszystko robione jest tego samego dnia, nic nie jest odgrzewane - wyjaśnia. - Wszystkie produkty są sprowadzane od najlepszych dostawców, używamy wiejskich jaj, mąki z młyna, prawdziwego smalcu, na którym smażymy pączki - dodała Gessler.