Estoński minister spraw zagranicznych Urmas Reinsalu w wywiadzie dla tygodnika "Helsingin Sanomat" powołał się na informacje przekazywane przez ukraiński wywiad - wynika z nich, że od lutego znacznie zwiększyła się liczba rosyjskich agentów przekraczających granice europejskich krajów. - Zamykamy granicę z Rosją w obawie przed wjazdem rosyjskich agentów - przyznał, dodając, że do Estonii po wybuchu wojny w Ukrainie wjechały tysiące Rosjan. Zwrócił także uwagę, że rosyjscy agenci od lat przemieszczają się na wizach turystycznych - było tak m.in. podczas próby zabójstwa Siergieja i Julii Skripalów w 2008 r. w Wielkiej Brytanii.
Estonia wprowadza zakaz wjazdu dla Rosjan wraz z Polską, Litwą i Łotwą.
„Wspólnie z Łotwą, Litwą i Polską postanowiliśmy wprowadzić wspólne ograniczenia w turystyce dla obywateli Rosji w celu ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego. Rosja sprowadziła wojnę do Europy i używa wszystkich narzędzi, aby podkopać nasze społeczeństwa. Jako państwa graniczne UE musimy zapewnić Europie bezpieczeństwo. Obecnie nie jest możliwe zapewnienie, aby obywatele rosyjscy wjeżdżający do UE przez Estonię nie stanowili zagrożenia dla bezpieczeństwa. Osiągnęliśmy porozumienie regionalne, teraz będziemy kontynuować prace nad ograniczeniem turystyki dla obywateli rosyjskich w całej Unii Europejskiej (...) Podróż do Unii Europejskiej to przywilej, a nie prawo człowieka. Ponieważ naród ukraiński jest torturowany, mordowany i terroryzowany, obywatele państwa-agresora nie powinni móc korzystać z dobrodziejstw wolnego świata - brzmi treść uzasadnienia zakazu wjazdu opublikowana na stronie estońskiego rządu.
"Ograniczenie wjazdu nie dotyczy wszystkich obywateli rosyjskich. Przekroczenie granicy państwowej będzie nadal możliwe dla obywateli rosyjskich odwiedzających członków rodziny lub rodziców małoletnich dzieci mieszkających w Estonii (...) Wyjątkowy wjazd jest również dozwolony ze względów humanitarnych i dla dysydentów. Tranzyt bez opóźnień jest również dozwolony dla osób, które muszą podróżować przez Estonię, aby dotrzeć do swojego kraju zamieszkania. Zwolnienia będą obowiązywać również przy przekraczaniu granic Łotwy, Litwy i Polski" - podano.
Minister Reisnalu w sobotnim wywiadzie zaznaczył, że Estonia próbowała nakłonić przedstawicieli Finlandii, by także ten kraj dołączył do porozumienia krajów bałtyckich i Polski o zamknięciu wjazdu do tych krajów dla Rosjan (dotyczy to także obywateli rosyjskich, którzy posiadają wizy schengeńskie). W ostatnich dniach Finlandia przekazała jednak, że takiej zgody nie będzie, bo jest to "sprzeczne z prawem międzynarodowym" (szef służby konsularnej w fińskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jussi Tanner przekonywał m.in., że system rządów prawa "nie uznaje odpowiedzialności zbiorowej"). Finlandia, która przez lata była unijnym liderem w przyznawaniu wiz Rosjanom, poparła jednocześnie decyzję UE o zawieszeniu umowy o ułatwieniach wizowych UE-Rosja.
Jeszcze w sierpniu Helsinki ogłosiły znaczne ograniczenie przyjmowania aplikacji wizowych od obywateli FR. Od 1 września liczbę dostępnych spotkań w tej sprawie w fińskiej ambasadzie i placówkach konsularnych w Rosji zmniejszono do 500 dziennie. Te z ubiegającymi się o wizę turystyczną odbywają się tylko w poniedziałki, a ich liczbę zmniejszono do średnio 100. Prawa osób starających się o wizę z przyczyn rodzinnych lub humanitarnych nie zostały ograniczone. Dla porównania w sierpniu Rosjanie składali dziennie ponad 1000 wniosków o fińskie wizy, z czego znaczna większość dotyczyła wiz turystycznych
- przypomina Ośrodek Studiów Wschodnich, relacjonując stanowisko Finlandii. Nie zgadza się z nim estoński minister.
- To szokująca sytuacja, gdy ukraińscy pracownicy i uchodźcy muszą obsługiwać bogatych Rosjan w europejskich kurortach. Sankcje muszą być kompleksowe i odczuwalne przez rosyjskie społeczeństwo - skwitował Reinsalu, dodając, że z tego powodu Estonia nie pozwoli Rosjanom na wjazd do kraju.
Zaapelował także o zwiększenie sankcji na Rosję.
Premierka Estonii Kaja Kallas podczas obrad Komitetu Wojskowego NATO podkreśliła z kolei, że "sprawiedliwość dopadnie Rosję za jej zbrodnie na Ukrainie". Odwołała się do najnowszych informacji dotyczących okrucieństwa rosyjskich żołnierzy - Ukraińcy odkryli w wyzwolonym niedawno mieście Izium w obwodzie charkowskim masowe groby, w których pochowano ponad 400 ciał ze śladami przemocy i tortur.
- Nie może być bezkarności dla tych, którzy dopuszczają się zbrodni wojennych i zbrodni ludobójstwa - mówiła Kallas, dodając, że bezkarność będzie zachętą dla innych autorytarnych reżim.
Putin i ci, którzy popełniają zbrodnie na Ukrainie, muszą wiedzieć, że nadejdzie dzień, w którym zostaną osądzeni
- podkreśliła szefowa estońskiego rządu. Apelowała o utrzymanie jedności w Unii Europejskiej i podkreślała, że nie można ustąpić Rosji ani na krok. Mówiła też o starej taktyce władz na Kremlu - najpierw zgłaszają żądania do terytoriów, które nie należą do Rosji, potem terroryzują i szantażują, "bo zawsze na Zachodzie znajdzie się ktoś, kto ustąpi i zaoferuje więcej, niż Rosji się należy". Premierka Estonii zwróciła też uwagę, by nie używać określenia "wojna Putina", bo większość społeczeństwa popiera agresję. Jest to zatem wojna Rosji przeciwko Ukrainie.