Pod koniec września doszło do eksplozji i uszkodzeń rurociągów Nord Stream 1 i 2. Na dnie morskim znaleziono kratery o głębokości od 3 do 5 metrów. Dania, Niemcy i Szwecja przeprowadziły śledztwo w sprawie wybuchów. Tymczasem Rosja twierdzi, że eksplozje były aktem "międzynarodowego terroryzmu".
- Zwróciliśmy się do władz duńskich z prośbą o współpracę lub utworzenie międzynarodowej grupy ekspertów. Odpowiedź była niejasna. Mówiąc wprost, nie było żadnej. Powiedzieli, że musimy poczekać - powiedział Władimir Putin w telewizji Rossija 1, cytowany za Agencją Reutera.
Rosyjski prezydent skomentował doniesienia "New York Times", który pisał na początku marca, wskazując na dane wywiadowcze, że wysadzenia rurociągów Nord Stream mogła dokonać proukraińska grupa sabotażystów. - To nonsens, że stoi za nimi autonomiczna proukraińska grupa. Żaden amator nie może popełnić takiego czynu - ocenił Putin, dodając, że wybuchy zostały przeprowadzone "na szczeblu państwowym".
Władimir Putin mówił również, że Gazprom w pobliżu miejsca eksplozji znalazł obiekt wyglądający jak antena. - Eksperci uważają, że może to być antena do odbioru sygnału do zdetonowania ładunku wybuchowego - wskazał.
Gazociągi Nord Stream 2 zostały zniszczone przez eksplozje głębinowe we wrześniu ubiegłego roku. Materiały wybuchowe najprawdopodobniej podłożyli doświadczeni nurkowie. "New York Times" pisał, że w operację prawdopodobnie nie była zaangażowana Rosja. Nie ma jednak również dowodów, by sabotaż został dokonany na zlecenie Kijowa.
Według "New York Times" amerykańskie służby wywiadowcze nie zidentyfikowały sprawców sabotażu i niewiele wiedzą o ich powiązaniach oraz o tym, kto kierował operacją i ją sfinansował. Dane wywiadowcze sugerują, że byli oni przeciwnikami prezydenta Rosji Władimira Putina.
Przedstawiciele amerykańskiej administracji, na których powołuje się "New York Times", powiedzieli, że sabotażyści byli prawdopodobnie obywatelami Ukrainy lub Rosji i że w operację nie byli zaangażowani obywatele USA, lub Wielkiej Brytanii. Dziennik zastrzega jednocześnie, że zgromadzone przez amerykańskie służby wywiadowcze informacje są niepełne i zawierają wiele luk.
Więcej informacji ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Rząd USA odmówił potwierdzenia doniesień dziennika "New York Times" o możliwym wysadzeniu gazociągów Nord Stream przez proukraińską grupę nurków. Koordynator komunikacji strategicznej Białego Domu John Kirby powiedział, że śledztwa w sprawie przyczyn wybuchów nie zostały jeszcze zakończone. Z kolei sekretarz generalny NATO nie chciał komentować doniesień amerykańskiego dziennika. Mówił, że wciąż jest zbyt wcześnie na wyciąganie jakichkolwiek wniosków.