Prezydent Francji w środowym wywiadzie dla stacji TF1 i France 2 podkreślił, że reforma emerytalna wejdzie w życie "przed końcem roku". Zakłada ona podwyższenie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat.
- Reforma będzie dalej podążać demokratyczną ścieżką - oświadczył szef państwa w pierwszym dużym wywiadzie po wielkiej fali protestów, które przetoczyły się przez kraj w ostatnich tygodniach. Ustawa ma zostać zatwierdzona przez Radę Konstytucyjną.
- Ta reforma nie jest luksusem, nie jest przyjemnością, jest koniecznością - mówił.
We Francji obowiązuje repartycyjny system emerytalny, w ramach którego pracownicy płacą za emerytów. Macron zwrócił uwagę, że kiedy zaczynał pracę, francuskich emerytów było 10 milionów, a teraz jest ich 17 milionów.
Prezydent Francji potępił też zamieszki, do których dochodzi na ulicach wielu miast. - Szanujemy, słuchamy, ale nie możemy akceptować ani rebeliantów, ani rebelii - podkreślił szef państwa.
Po 11 minutach od rozpoczęcia rozmowy prezydent w pewnej chwili schował dłonie pod stołem. Potem nie miał już zegarka. Fragment wywiadu obiegł media społecznościowe i wywołał falę krytyki. Przeciwnicy prezydenta wskazywali, że jest "prezydentem bogatych" i próbował to w ten sposób ukryć.
Niektórzy wskazywali, że zegarek jest wart nawet 80 tys. euro. Francuskie media szacują natomiast, że mógł on kosztować maksymalnie ok. 2,4 tys. euro.
Pałac Elizejski przekazał w oświadczeniu, że "prezydent nie zdjął zegarka, aby go ukryć, ale dlatego, że mocno uderzał o stół".
I rzeczywiście, tuż przed zdjęciem zegarka słychać było dźwięk uderzenia o stół. Przebieg tej sytuacji można zaobserwować na poniższym nagraniu:
****
Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: