Macron mówił o emeryturach. Nagle zdjął zegarek. Zrobił to pod stołem, a i tak wszyscy zauważyli

Środowy telewizyjny wywiad prezydenta Francji Emmanuela Macrona odbił się szerokim echem nie tylko ze względu na kwestię podwyższenia wieku emerytalnego. Widzowie zwrócili uwagę na to, że polityk w pewnym momencie zdjął zegarek. Przeciwnicy Macrona doszukują się w tym geście ukrytego znaczenia. Pałac Elizejski tłumaczy jednak, że powód był dość prozaiczny.

Prezydent Francji w środowym wywiadzie dla stacji TF1 i France 2 podkreślił, że reforma emerytalna wejdzie w życie "przed końcem roku". Zakłada ona podwyższenie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat.

- Reforma będzie dalej podążać demokratyczną ścieżką - oświadczył szef państwa w pierwszym dużym wywiadzie po wielkiej fali protestów, które przetoczyły się przez kraj w ostatnich tygodniach. Ustawa ma zostać zatwierdzona przez Radę Konstytucyjną.

Zobacz wideo Wybory odbędą się 15 października? Szrot: Skąd ten pomysł z tą datą?

- Ta reforma nie jest luksusem, nie jest przyjemnością, jest koniecznością - mówił.

We Francji obowiązuje repartycyjny system emerytalny, w ramach którego pracownicy płacą za emerytów. Macron zwrócił uwagę, że kiedy zaczynał pracę, francuskich emerytów było 10 milionów, a teraz jest ich 17 milionów.

Prezydent Francji potępił też zamieszki, do których dochodzi na ulicach wielu miast. - Szanujemy, słuchamy, ale nie możemy akceptować ani rebeliantów, ani rebelii - podkreślił szef państwa.

Emmanuel Macron i "afera zegarkowa". Jest oświadczenie Pałacu Elizejskiego

Po 11 minutach od rozpoczęcia rozmowy prezydent w pewnej chwili schował dłonie pod stołem. Potem nie miał już zegarka. Fragment wywiadu obiegł media społecznościowe i wywołał falę krytyki. Przeciwnicy prezydenta wskazywali, że jest "prezydentem bogatych" i próbował to w ten sposób ukryć.

Protesty we Francji Macron w pierwszym wywiadzie po wielkiej fali protestów. "Reforma to konieczność"

Niektórzy wskazywali, że zegarek jest wart nawet 80 tys. euro. Francuskie media szacują natomiast, że mógł on kosztować maksymalnie ok. 2,4 tys. euro.

Pałac Elizejski przekazał w oświadczeniu, że "prezydent nie zdjął zegarka, aby go ukryć, ale dlatego, że mocno uderzał o stół".

I rzeczywiście, tuż przed zdjęciem zegarka słychać było dźwięk uderzenia o stół. Przebieg tej sytuacji można zaobserwować na poniższym nagraniu:

 

****

Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: