W marcu "Gazeta Wyborcza" podała, że z magazynu w Łodzi, z którego korzystała Poczta Polska, wywiezionych zostało 26 mln pakietów wyborczych przygotowanych na prezydenckie wybory kopertowe w 2020 r. Spółka w dniu publikacji tekstu "GW" potwierdziła w oficjalnym oświadczeniu, że w 2021 r. rzeczywiście "zutylizowała makulaturę".
"Zarówno proces transportu, jak i niszczenia, odbywał się zgodnie z obowiązującymi regulacjami. Należy pamiętać, że magazynowanie makulatury generowało koszty, dlatego decyzja o utylizacji była jedynym słusznym ekonomicznie rozwiązaniem" - czytamy.
Portal Gazeta.pl zwrócił się w kwietniu do rzecznika prasowego Poczty Polskiej Daniela Witowskiego z pytaniami o koszty związane z utylizacją, a także o firmę zewnętrzną, jakiej to zlecono. Mimo ponaglenia rzecznik przez kilka tygodni nie reagował na nasze pytania. Poczta Polska odpowiedziała dopiero wtedy, gdy powołaliśmy się na przepisy dotyczące dostępu do informacji publicznej. Na jakąkolwiek reakcję ze strony spółki czekaliśmy zatem łącznie ponad miesiąc.
"Zniszczenia dokonano z zachowaniem wszystkich zasad bezpieczeństwa i poufności danych, w specjalistycznych Ośrodkach niszczenia dokumentacji Poczty. Spółka posiada operacyjne zaplecze oraz merytoryczne przygotowanie do realizacji usług tego typu, dlatego zniszczyła pakiety wyborcze we własnym zakresie. Natomiast informacje na temat kosztów transportu i procesu niszczenia materiału nie mają charakteru informacji publicznej" - przekazała nam w piątek Poczta Polska.
Jak podała w poniedziałek "Gazeta Wyborcza", Poczta Polska wyceniła koszt magazynowania pakietów na blisko 800 tys. zł, podobną kwotę spółka miała ponieść za utylizację, co daje łącznie ok. 1,5 mln zł. Poczta Polska domaga się tych pieniędzy od Krajowego Biura Wyborczego. Według "GW" spółka chce również od KBW 12 mln zł w ramach podatku VAT za produkcję pakietów wyborczych. W Sądzie Okręgowym w Warszawie ma odbyć się proces w tej sprawie. Poczta Polska domaga się jego utajnienia.
Wybory prezydenckie w 2020 r. miały odbyć się pierwotnie 10 maja, a druga tura - 24 maja. W kwietniu do Sejmu wpłynął poselski projekt PiS ws. przeprowadzenia wyborów jedynie w formie korespondencyjnej. Eksperci i opozycja wskazywali jednak, że takie rozwiązanie może być niekonstytucyjne. Ustawa została przegłosowana przez Sejm, a prezydent Andrzej Duda podpisał ją w pierwszej połowie maja.
Dostarczeniem pakietów wyborczych do domów miała zająć się Poczta Polska, nadzorowana przez ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. Rząd zlecił Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych druk pakietów wyborczych, mimo że ustawa wprowadzająca powszechne głosowanie korespondencyjne nie weszła jeszcze wtedy w życie. Ostatecznie wybory nie odbyły się w pierwszym terminie. I tura odbyła się 28 czerwca, a druga - dwa tygodnie później. Koszt przygotowania pakietów wyborczych, które ostatecznie nie zostały wykorzystane, to ok. 76 mln zł.