W czwartek (24 sierpnia) doszło do trzech niebezpiecznych wypadków na polskiej kolei. Pierwszy z nich miał miejsce w Białymstoku. Około godziny 5 rano wykoleił się pociąg PKP Intercity relacji Białystok-Warszawa Zachodnia. W okolicach południa pod Skierniewicami pociąg należący do Kolei Mazowieckich miał przejechać na czerwonym świetle, czym spowodował kolizję z pociągiem towarowym. Zaledwie kilka godzin później w dzielnicy Starołęka w Poznaniu na przejeździe kolejowym wypadł z torów pociąg towarowy Cargo. W opisywanych zdarzeniach nikt nie ucierpiał. Obrażenia odniósł natomiast kierowca busa, w którego w woj. zachodniopomorskim uderzył pociąg relacji Gryfice-Koszalin. W chwili zdarzenia mężczyzna przejeżdżał pojazdem przez niestrzeżony przejazd.
Czwartkowe zdarzenia na kolei już zostały określone przez media mianem czarnej serii. Zdaniem ekspertów trzy poważne incydenty to już sygnał bijący na alarm. Piotr Rachwalski, prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Metropolitalnej na Śląsku w rozmowie z serwisem Wirtualna Polska zaznaczył jednak, że nie należy wszystkiego przypisywać niedoinwestowaniu kolei, co wielu wskazuje jako kluczowy problem. Ekspert podkreślił, że "tory" od kilku lat wspierane są miliardami złotych pochodzących z UE oraz budżetu państwa. Zamiast tego zdaniem Rachwalskiego większą uwagę powinno zwrócić się na kompetencje pracowników. - Polityczne czystki po 2016 roku wyczyściły kolej z dużej części fachowców i to się teraz mści - podreślał prezes.
Na niestabilną sytuację kolei zwrócił uwagę także Adrian Furgalski. - Coś złego dzieje się z systemem kolejowym, ale nikt nie udziela odpowiedzi, co jest nie tak. - zaznaczył Prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Dodał, że zamiast zdecydowanych działań, problemy, uznawane za "niewinne", są lekceważone przez odpowiedzialnych za bezpieczeństwo kolei. Do bezpieczeństwa pociągów nawiązał także Piotr Rachwalski. Przypomniał on o katastrofie pod Otłaczynem, której rocznica przypadała w ubiegłym tygodniu. W wyniku czołowego zderzenia pociągów zginęło wówczas 67 osób. - Dobrze, że nie powtórzyła się ta tragedia - zaznaczył ekspert. Podkreślił przy tym, że jeżeli nie będzie dalszej reakcji na incydenty podobne do tych dzisiejszych, wówczas "wszystko jest możliwe".
Po czwartkowych zdarzeniach Magdalena Janus ze służb prasowych PKP PLK poinformowała o powołaniu specjalnego zespołu, który będzie nadzorował "sprawne i bezpieczne kursowanie pociągów po sieci kolejowej". W jego skład wchodzić będą zarządcy infrastruktury oraz przewoźnicy. - Priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa i jak najszybsze przywrócenie rozkładowej organizacji ruchu pociągów - wyjaśniała Janus w rozmowie z PAP cytowana przez TVN24. Procedury przewidują, że wszystkie dzisiejsze zdarzenia zostaną zbadane przez komisje kolejowe, w celu wyjaśnienia ich przyczyn.