Raz na jakiś czas pojawia się rewolucyjny produkt, który zmienia wszystko. Masz wiele szczęścia, jeśli uda ci się pracować chociażby nad jednym takim produktem. Apple miało go bardzo dużo, bo zaprezentowało kilka z nich
- powiedział w 2007 roku Steve Jobs zapowiadając telefon iPhone. Najpierw pokazano historię firmy, przełomowe produkty takie jak komputer Macintosh z 1984 roku i pierwszy iPod z 2001. Goście zgromadzeni na sali klaskali i krzyczeli. Później przyszła pora na nowości. Dotykowy iPod z kontrolą dotykową, rewolucyjny telefon komórkowy i nowe urządzenie do przeglądania sieci. Wszystkie trzy koncepcje zamknięto w jednej obudowie, nazwano je "iPhone" i zapowiedziano rewolucję rynku komórkowego . Na sali słychać było już tylko ryk.
Pięć lat później wiemy już, że nawet jeśli zapowiedzi Jobsa brzmiały jak przechwałki megalomana, to nie były wcale zbyt dalekie od prawdy. Prawie wszyscy producenci komórek wsiedli zgodnie na okręt Apple, postawili wspólnie żagle i wyruszyli w stronę nowego, nie do końca zbadanego lądu smartfonów z ekranami dotykowymi.
Jeśli jest coś dobrego na tym świecie, to kopiujemy to z dumą
- powiedział Anssi Vanjoki z Nokii kilka miesięcy po prezentacji Jobsa. Zapowiedź Nokii miała miejsce na Nokia GoPlay 2007 i była jedną z pierwszych oznak tego, że Fiński producent traci rozeznanie w rynku, zmieniając się z przodownika stada, w naśladowcę.
Kilkaset tysięcy aplikacji później hasło "There's an app for that" sugerujące, że iPhone może wszystko, nabrało całkiem realnego wymiaru. W maju 2011 Apple pochwaliło się zatwierdzeniem 500 000 aplikacji . W grudniu 2011 analityk Brian S. Hall wycenił App Store na około 7,08 miliarda dolarów. Odrobiny pikanterii tej liczbie dodała informacja Halla, że to więcej niż całkowita wartość firmy Research In Motion, producenta telefonów BlackBerry (7,04 miliarda dolarów).
Mamy więc potęgę rynkową, która napędza się sama. Bo przecież popularność App Store nie bierze się z tego, że Apple wmawia klientom od lat, że jest najlepsze. Użytkownicy wydają ciężko zarobione pieniądze w sklepie Apple, bo wybór programów i gier jest potężny, a ceny niskie. W połowie zeszłego roku około 37 procent aplikacji w App Store była dostępna za darmo , a przeciętne ceny płatnych programów wynosiły 3,64 dolara. Użytkownicy iPhonów i iPadów wiedzą doskonale, że kupno czegoś za niecałego dolara lub trafienie na promocję, w której produkt jest dostępny zupełnie za darmo, nie jest trudne. Zaskakujące mogą być jednak możliwości jakie stawia przed nami iPhone w roku 2012. To już nie tylko nowa wersja nieśmiertelnych Angry Birds i głupkowate programy imitujące pierdzenie. Dla przykładu firma AliveCor stworzyła dla iPhone'a system zdalnego pomiaru ECG pacjenta.
Wymaga on nałożenia na komórkę specjalnej nakładki (w postaci obudowy), ale po tym prostym zabiegu telefon zmienia się w kieszonkowy elektrokardiogram . I to taki, który pobrane dane wyśle nie tylko do lekarza, ale także do serwisów społecznościowych (Twitter i Facebook).
elektrokardiogram firmy AliveCor nakładka elektrokardiogram firmy AliveCor nakładka
Inny pomysł mieli producenci aplikacji DriveMate SafetyCam. Jak nie trudno się domyślić jest to aplikacja mająca pomagać kierowcom podczas jazdy samochodem. Można się spierać, czy ekran smartfona przyklejony do deski rozdzielczej auta będzie pomagał, czy raczej dekoncentrował, ale możliwości DriveMate'a są całkiem ciekawe. Dzięki danym z kamery komórki (skierowanej na przód samochodu) iPhone umie rozpoznać odległość od innych pojazdów, ostrzec o możliwej kolizji, pokazać prędkość i odległość. Wszystko to za (aktualnie) 6 dolarów .
DriveMate SafetyCam DriveMate SafetyCam
Na moim blogu pisałem nawet o kominku obsługiwanym za pomocą dotykowego ekranu telefonu (iPhone'a lub smartfona z Androidem). Kominek gazowy DX1500 firmy Escea można odpalać zdalnie dzięki komunikacji WiFi i odpowiedniemu oprogramowaniu. Wszystko oczywiście po to, byśmy nie musieli ruszać się z kanapy, gdy zrobi się nam chłodno.
Przykłady można mnożyć prawie bez końca.
- Read It Later - zapisze strony internetowe na później.
- Square - pozwoli na własnoręczne odczytywanie karty kredytowej przez czytnik podłączany do telefonu.
- WhatsApp Messenger - zastąpi tradycyjne SMSy komunikatami między platformami iPhone, Android, BlackBewrry i Nokia.
- RunKeeper - pomoże wszystkim fanom biegania w utrzymaniu formy i mobilizacji.
- WebMD - poda informacje o możliwej chorobie na podstawie wpisanych symptomów (nie należy jednak zastępować nim wizyty u lekarza).
- Speedometer i Awesome HUD - wyświetlą prędkość pojazdu w oparciu o dane z GPS.
Wiele z tych aplikacji (na przykład wspomniany pod koniec listy Speedometer) jest również dostępna w wersji dla komórek i tabletów z Androidem. Na początku tego roku na Android Market jest już około 400 000 aplikacji , z czego około 67% jest dostępnych za darmo (czasem z wyświetlanymi reklamami). Konkurencja Apple rośnie więc w siłę i iPhone nie jest już jedynym słusznym smartfonem na rynku, tak jak zapewne życzyłby sobie tego Steve Jobs. Tym lepiej. Konkurencyjne platformy jeszcze bardziej zwiększają możliwości czerpania dochodów ze sprzedaży oprogramowania, a to z kolei napędza kreatywność twórców.
Ktoś mógłby powiedzieć, że większość z tych setek tysięcy aplikacji, to bzdurne programy nie warte nawet jednego dolara. I zapewne miałby rację. Zarówno App Store jak i Android Market są pełne programów i gier na które nie warto poświęcać ani swojego czasu, ani pieniędzy. Na szczęście pośród miernoty można znaleźć też produkty wartościowe . Problemem może być tylko ich wyłuskanie ze stogu pełnego bezwartościowego siana. Może ktoś powinien napisać aplikację do szukania aplikacji? A nie, już coś takiego jest np.: App Deals i AppShopper .
Szymon Adamus
Fot. na licencji CC Yutaka Tsutano Flickr