Znamy już polską cenę HTC Vive . Jest jeszcze droższa niż ta amerykańska (799 dolarów), bo u nas gogle VR od HTC i Steama wyceniono na 899 euro. To kolejny cios w portfele zainteresowanych wirtualną rzeczywistością, po tym jak okazało się, że za Oculus Rift trzeba będzie zapłacić 699 euro. Nieznana jest jeszcze cena PlayStation VR , ale niewykluczone, że Sony przedstawi najatrakcyjniejszą ofertę - np. czeski sklep wystawił urządzenie za 11,990 koron, czyli niecałe dwa tysiące zł. Z kolei szwajcarski sprzedawca miał w swojej ofercie gogle VR od Sony za 498 franków, a więc za podobną kwotę. PlayStation VR + PlayStation 4 może kosztować mniej niż HTC Vive czy Oculus Rift.
HTC fot. HTC Vive fot. HTC Vive
Ale nawet "około 2 tysięcy zł" to i tak kwota, która wielu zatyka. Stąd coraz więcej opinii, że wirtualna rzeczywistość jest po prostu za droga, żeby trafić do masowego odbiorcy. Joanna Sosnowska twierdzi, że "dopóki ceny nie spadną, VR pozostanie ciekawostką dla najbogatszych (i najbardziej entuzjastycznych)" .
Jest, bo jeśli dodamy ceny komputerów spełniających wymagania Oculusa czy HTC Vive , koszty wzrosną - słyszymy. Nie zgadzam się jednak z tym, by wliczać to do sumy, jaką przeznaczyć trzeba za VR. Owszem, ktoś, kto nie ma dziś PC, może stwierdzić, że zestaw będzie bardzo drogi. Nawet ci, którzy mają już komputer, ale nie znajdują się w jednym procencie spełniającym wymagania sprzętowe (według nVidii tylko tyle właścicieli PC jest gotowych na przyjęcie nowej technologii), najprawdopodobniej będą musieli sięgnąć do portfela. Tylko trudno teraz stwierdzić, o jakie wydatki może chodzić. Nowa karta graficzna, pamięć RAM, procesor? Nie możemy powiedzieć, bo trudno to oszacować.
Należy za to pamiętać, że Oculus Rift czy HTC Vive trafi głównie do osób grających, które są przyzwyczajone do modernizacji swoich maszyn. To nie jest nic nowego i zaskakującego. Podobnie sprawa ma się z grami, jednak nikt nie uważa, że Wiedźmin 3 jest drogi, bo tak naprawdę kosztuje grubo ponad trzy tysiące - a pewnie tyle trzeba zapłacić za cały komputer, który poradzi sobie z maksymalnymi ustawieniami gry. Dlaczego więc w ten sposób określa się cenę VR? Moglibyśmy pójść krok dalej i zgodnie z argumentem, który pojawił się na Twitterze , do ceny HTC Vive doliczyć koszty związane z remontem albo kupnem większego mieszkania, bo na pewno wielu zainteresowanych może mieć za mały pokój, by w pełni cieszyć się możliwościami HTC Vive. Poniekąd coś w tym jest, prawda? Ale nie traktujemy tego raczej poważnie. Podobnie tutaj:
No dobrze, jeśli nawet wliczymy dodatkową platformę, to dlaczego oceniać VR przez pryzmat HTC Vive czy Oculusa, a nie PlayStation VR, które w połączeniu z PS4 jest najtańszą opcją ? Biorąc pod uwagę fakt, że konsolę Sony ma już ponad 26 mln osób na całym świecie - są więc "VR ready" - czy można mówić o tym, że wirtualna rzeczywistość jest za droga? Raczej nasuwa się, że jest bardzo łatwo dostępna, właśnie dzięki olbrzymiej popularności PS4.
I, mimo wszystko, pecetów, które bardzo łatwo można usprawnić, niekoniecznie za duże pieniądze. Wszystko zależy od bazy.
To pokazuje, że włączanie sprzętu w cenę gogli VR jest mylące. Powinniśmy więc oceniać same urządzenia VR. I co ważne - jako pełnoprawne sprzęty, a nie jako gadżety czy dodatki!
Często PlayStation VR porównuje się do PlayStation Move czy Kinecta. A więc ciekawego, ale tylko dodatku do konsoli i peceta. Tyle że gogle VR to coś znacznie większego. To raczej drugi (nie dodatkowy!) wyświetlacz. W końcu mając gogle na głowie nie tylko gramy, ale możemy też oglądać filmy czy zdjęcia. Osoby, które jeszcze nie testowały urządzeń VR patrzą z niedowierzaniem, kiedy mówię, że gogle mogą zastąpić telewizor. Po przeniesieniu się na wirtualną salę kinową z politowaniem patrzyłem nawet na ponad 50-calowy ekran. Wybaczcie, duże TV nie robią na mnie wrażenia, kiedy gogle VR mogą zabrać mnie na salę kinową.
Trudno mieć pretensje do Oculusa czy HTC i Steama, że ich gogle tyle kosztują, skoro dzisiaj wszystkie nowe sprzęty nie są tanie. Niedawno zapowiedziane smartfony Samsunga to wydatek rzędu ponad 3 tysięcy złotych. W oficjalnym sklepie Apple ceny iPhone'a 6 Plus zaczynają się od 3200 zł, a to nie odstraszało Polaków, żeby pojechać do Niemiec i kupić nowe modele w dniu ich europejskiej premiery. A przecież iPhone 6 Plus czy każdy inny debiutujący smartfon nie jest produktem pierwszej potrzeby i można się bez niego obyć, korzystając z dużo tańszych modeli.
Najpopularniejszą kartą graficzną wśród użytkowników Steama (a więc to bardzo miarodajne dane na temat rynku pecetowego) jest GeForce GTX 970. W Polsce urządzenie kosztuje w okolicach 1500 zł. Topowe karty graficzne to często wydatek sięgający co najmniej ponad 2,5 tysiąca złotych, a mimo to znajdują się osoby, które takie karty kupują i raczej nikogo to nie dziwi ani oburza - w końcu jak chce się mieć porządne efekty, to trzeba zapłacić. Podobnie sprawa ma się z "akcesoriami dla graczy". Klawiatury za 200 euro? Myszki za 100 euro? Takich produktów nie brakuje, a mówimy przecież "tylko" o kontrolerach. Skoro znajdują się klienci na tego typu gadżety i już wydaje się sporo na sprzęty, to nie będzie problemu ze znalezieniem kupców gogli VR, technologii o wiele bardziej imponującej i poważniejszej.
Reklama na Wykopie fot. Wykop fot. Wykop
Często w mediach społecznościowych czy na Wykopie hitem są stare reklamy ze sklepów z elektroniką. Szokują nie tylko ówczesne ceny telewizorów, ale i odtwarzaczy MP3, słuchawek czy komórek, a więc rzeczy, które dziś są powszechne, a kilkadziesiąt lat temu dostępne były dla nielicznych. I pewnie moglibyśmy je skreślić mówiąc, że wysoka cena je zabije. I na pewno wielu tak zrobiło, tylko... co z tego? Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych telefony komórkowe wydawały się szczytem luksusu i zapewne nie brakowało osób, które twierdziły, że komórki ze względu na cenę się nie przyjmą, lepiej zostać przy stacjonarnym. A najkorzystniejszym rozwiązaniem będą i tak budki telefoniczne, bo przecież tak często to się nie dzwoni.
Wydaje się jednak, że dzisiaj jesteśmy w korzystniejszej sytuacji, bo zapewne więcej osób stać dzisiaj na gogle VR niż kiedyś komórki czy inne elektroniczne nowinki. Wystarczy rzucić okiem na ceny z gazetki w 2002 roku i zestawić je z przeciętnym wynagrodzeniem, które wówczas wynosiło 2133 zł brutto. Jeszcze ciekawiej wyglądało to w przypadku pierwszych telefonów komórkowych w Polsce. Ponad 20 lat temu komórka kosztowała tyle, co dobry maluch , nie mówiąc już o kosztach związanych z połączeniami. Chociażby dlatego nie warto skreślać nadchodzącej rewolucji tylko na podstawie "wysokich cen". W przeszłości nie było to barierą, więc i dzisiaj nie będzie.
Wirtualna rzeczywistość na tle nowoczesnych smartfonów, telewizorów, monitorów, zwyczajnych gadżetów i - co najważniejsze - średniej pensji Polaka nie jawi się jako coś niedostępnego, luksusowego. To po prostu kolejny sprzęt, który kosztuje tyle co wszystko, gdy jest nowe. Nawet jeśli uznamy, że to urządzenia z wyższej półki cenowej, to przecież gogle VR nie będą stały na niej same. Jeżeli wirtualna rzeczywistość jest "za droga", to to samo możemy powiedzieć o telewizorach, laptopach czy telefonach komórkowych. A nikt tego nie robi.
Najlepiej o cenie wirtualnej rzeczywistości świadczyć będzie sprzedaż gogli VR. I tu firmy mają powód do optymizmu - HTC Vive potrzebowało mniej niż dziesięciu minut, żeby sprzedać się w liczbie 15 tysięcy egzemplarzy. Co będzie dalej?
Wysoka cena? Bez przesady!