Huawei Mate X w naszych rękach. Oto składany smartfon za 10 tys. zł [PIERWSZE WRAŻENIA]

Bartłomiej Pawlak
Choć Huawei Mate X do sklepów ma wejść w połowie roku, już teraz możemy przekonać się, jak działa. Jeden z pierwszych na świecie egzemplarzy smartfonu Huawei Mate X na kilka chwil trafił w moje ręce. Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne.
Zobacz wideo

Wygląda na to, że era składanych smartfonów zaczęła się już na dobre. Wyczekiwane od lat urządzenie ze składanym ekranem w połowie lutego w San Francisco zaprezentował Samsung. Kilka dni później, w przededniu targów MWC w Barcelonie zrobił to również jego największy konkurent - Huawei.

Podczas premier obaj producenci swoje urządzenia ukryli za grubą szybą, przez co nie było możliwości obejrzenia ich z bliska. Teraz, dzięki uprzejmości polskiego oddziału Huawei, drugi ze smartfonów mogłem wziąć do ręki.

Składany smartfon Huawei Mate XSkładany smartfon Huawei Mate X fot. Bartłomiej Pawlak

Konstrukcja Huawei Mate X

Gwoli przypomnienia, obaj producenci obrali zupełnie inną taktykę i w efekcie Huawei Mate X i Galaxy Fold mocno różnią się konstrukcją. Huawei zastosował tu jeden duży, niemal kwadratowy ekran o przekątnej 8 cali (po rozłożeniu), a Samsung postawił na dwa zupełnie oddzielne panele.

Co ważne - w przeciwieństwie do produktu Samsunga - Huawei Mate X ma wyświetlacz składany na zewnątrz. Po jego zamknięciu uzyskujemy niemal klasyczny smartfon z ekranem o przekątnej 6,6 cala z jednej strony i 6,38 cala z drugiej. O tym, dlaczego uważam konstrukcję Mate X za lepszą pisałem już podczas premiery w Barcelonie.

Pierwsze wrażenie po wzięciu do ręki

W pierwszej chwili, po wzięciu rozłożonego smartfona do ręki, pomyślałem – to zwyczajny tablet. Urządzenie niemal każdym aspektem przypominało mi właśnie to zapomniane już nieco przez konsumentów urządzenie. Jak na tablet, Mate X był jednak zadziwiająco lekki (295 g) i cienki (ok. 5 mm).

Składany smartfon Huawei Mate XSkładany smartfon Huawei Mate X fot. Bartłomiej Pawlak

Wyświetlacz Mate'a X również przypomina te stosowane w dzisiejszych tabletach. Niejedna osoba po wzięciu tego telefonu do ręki mogłaby pomylić go właśnie z takim nieskładanym urządzeniem. Smartfon Huawei wyróżnia się jednak garbem z tyłu urządzenia (to tam ukryto elektronikę i aparaty), który może posłużyć jako uchwyt.

Składanie i rozkładanie Huawei’a Mate X

Ten "zwyczajny tablet" może jednak magicznie przemienić się we flagowy smartfon. Proces rozkładania i składania urządzenia robi duże (i bardzo pozytywne) wrażenie. Jest bardzo łatwy i bezproblemowy. Huawei zastosował w Mate X mechanizm składania złożony z ponad 100 części, co ma zapewnić prawidłowe działanie tego elementu przez bardzo długi czas.

Opór stawiany przez Mate X podczas składania można porównać do otwierania klapy klasycznego notebooka. Nie jest więc mały, ale dzięki temu cała konstrukcja sprawia wrażenie znacznie bardziej solidnej. To duży plus.

Składany smartfon Huawei Mate XSkładany smartfon Huawei Mate X fot. Bartłomiej Pawlak

W dwóch pozycjach (w pełni złożonej i w pełni rozłożonej) ekran jest blokowany przez zatrzask. Przy składaniu jest on zwalniany automatycznie, z kolei podczas rozkładania trzeba nacisnąć odpowiedni przycisk na obudowie, a wtedy ekran gwałtownie "odskakuje".

To z kolei oceniam na minus, bo o taki wystający przycisk z łatwością można zahaczyć lub przypadkowo go nacisnąć rozkładając telefon. Dużym plusem jest z kolei zatrzask, który blokuje telefon sztywno w pozycji rozłożonej odpowiednio naprężając materiał chroniący wyświetlacz.

Cały proces składania i rozkładania jest bardzo przyjemny i robi bardzo pozytywne wrażenie. Rozwiązanie to działa o niebo lepiej, niż w testowanym przeze mnie na targach CES w Las Vegas Royole FlexPai i na dziś wydaje się już w (niemal) pełni dopracowane.

Po złożeniu to niemal klasyczny smartfon

Składany smartfon Huawei Mate XSkładany smartfon Huawei Mate X fot. Bartłomiej Pawlak

Po złożeniu Mate X staje się niemal klasycznym smartfonem. Nie jest co prawda najcieńszy (ok. 11 mm grubości), jednak nie przeszkadzało mi to podczas kilku chwil spędzonych z telefonem. Co więcej, po złożeniu znika wspomniane wcześniej wybrzuszenie z tyłu. Nie ma go też w miejscu zgięcia ekranu.

Zgoda, złożonego Mate X chyba każdy odróżni od klasycznego smartfonu, choćby ze względu na okalający obudowę z obu stron ekran. Po wzięciu telefonu do ręki szybko jednak zapomniałem, że mam do czynienia z urządzeniem zupełnie nowej kategorii. Korzystanie z Mate'a X w trybie smartfonu było zadziwiająco wygodne.

Składany smartfon Huawei Mate XSkładany smartfon Huawei Mate X fot. Bartłomiej Pawlak

Mate X podczas składania automatycznie wygasza tylną część ekranu i przemienia oprogramowanie w tryb smartfonu. Bardzo sprawnie działa też przenoszenie się z jednej strony ekranu na drugą - urządzenie uruchamiało tę, która była na górze. Do tego elementu nie mam żadnych zastrzeżeń.

Oczywiście, do codziennej pracy najwygodniej używać większej części ekranu o przekątnej 6,6 cala. Dopiero gdy chcemy zrobić sobie zdjęcie trzeba przekręcić telefon o 180 stopni. W Mate X jest bowiem jeden (potrójny) aparat, selfie trzeba wykonywać więc główną kamerą.

Składany smartfon Huawei Mate XSkładany smartfon Huawei Mate X fot. Bartłomiej Pawlak

Ekran wygląda świetnie

Największe obawy względem Huawei Mate X miałem o zastosowany tu elastyczny ekran. Ze względu na konieczność składania konstrukcji producent nie mógł przykryć elastycznego ekranu szkłem. Zastosowano tu tworzywo sztuczne, które zazwyczaj jest gorszym rozwiązaniem.

Moje obawy okazały się jednak niesłuszne. Drobne zmarszczenia materiału w miejscu zgięcia można rozpoznać dopiero po refleksach światła i to pod warunkiem odpowiedniego nakierowania urządzenia na źródło światła.

Składany smartfon Huawei Mate XSkładany smartfon Huawei Mate X fot. Bartłomiej Pawlak

W codziennej eksploatacji są one zupełnie niewidoczne, choć oczywiście nie wiem jeszcze, jak element ten będzie wyglądać po kilku miesiącach użytkowania. Na dopracowanie tego Huawei ma jednak jeszcze trochę czasu.

Słowem podsumowania

Niestety kilkanaście minut spędzonych z Huawei Mate X to zdecydowanie zbyt mało, aby móc w pełni ocenić urządzenie. Nie miałem możliwości sprawdzenia, jak będzie sprawować się - dość niewielka (4500 mAh), jak na tak duży ekran - bateria.

Zabrakło mi też czasu na zapoznanie się z jakością zdjęć. Najważniejszą kwestię, a więc składanie i rozkładanie telefonu dokładnie jednak sprawdziłem i wywarła na mnie pozytywne wrażenie.

Składany smartfon Huawei Mate XSkładany smartfon Huawei Mate X fot. Bartłomiej Pawlak

Musze też wspomnieć, że miałem drobne problemy z dotykiem (co można zobaczyć na załączonym wyżej wideo), choć nie wiem czy była to wina panelu dotykowego czy też oprogramowania. To drugie - co widać wyraźnie - nie jest jeszcze gotowe.

Warto pamiętać, że Huawei Mate X póki co jest jeszcze w zasadzie prototypem. Co prawda bardzo zaawansowanym, ale jednak wciąż nie jest to produkt gotowy na wprowadzenie do sklepów. Jak deklaruje Huawei - ma się w nich pojawić w połowie roku i dopiero wtedy będę mógł kompleksowo go przetestować.

Czytaj też: Nadciąga rewolucja w branży. Ale czy składane smartfony mają sens?

Więcej o: