Projekt nowelizacji ustawy, którą od jakiegoś czasu chcą wprowadzić rządzący, zakłada, że osoby korzystające z hulajnóg elektrycznych będą traktowane podobnie jak rowerzyści, czyli między innymi będą mogły (musiały) poruszać się po ścieżkach rowerowych. Teraz dowiadujemy się, że pewne wymogi będą musiały również spełnić firmy wynajmujące małe pojazdy elektryczne.
"Rzeczpospolita" informuje, że do Rządowego Centrum Legislacji wpisano projekt nowelizacji prawa o ruchu drogowym, który już ostatecznie określa definicję urządzenia transportu osobistego (UTO). Większość przepisów, które znalazły się w nowelizacji, znamy już od jakiegoś czasu. Nowością są wymogi, które będą musieli spełnić właściciele hulajnóg, a więc zarówno osoby prywatne posiadające tego typu pojazdy, jak i firmy oferujące ich wypożyczenie.
Zgodnie z proponowanym prawem operatorzy hulajnóg (i innych urządzeń typu UTO) będą musieli upewnić się, że ich pojazdy mają szerokość nie większą niż 0,9 m, długość 1,25 m i maksymalną wagę 20 kg. Najwyższa prędkość, do jakiej będą mogły rozpędzać się urządzenia transportu osobistego, to 25 km/h. W przypadku szybszych hulajnóg prędkość będzie musiała być zablokowana elektronicznie.
Zgodnie z dodanym właśnie art. 9a ustawy o elektromobilności wymogi te będą musiały spełnić podmioty świadczące zarówno wynajem, jak i sprzedaż hulajnóg. Te, które się nie dostosują, będą musiały liczyć się z karami wymierzanymi przez Wojewódzkiego Inspektora Inspekcji Handlowej. Nowelizacja przewiduje jednak półroczny okres przejściowy (od momentu jej wejścia w życie), w czasie którego podmioty te będą musiały dostosować oferowane pojazdy do nowych wymogów.
Hulajnogi elektryczne Lime w Warszawie Fot. Franciszek Mazur / Agencja Wyborcza.pl
Niestety, do momentu wprowadzenia w życie nowelizacji stan prawny hulajnóg będzie niejasny. Na ten moment "hulajnogiści" traktowani są na równi z pieszymi, co oznacza, że muszą poruszać się po chodniku, za to nie muszą przestrzegać przepisów obowiązujących np. rowerzystów.
W praktyce oznacza to, że nie muszą przestrzegać limitów prędkości, ustępować pierwszeństwa pieszym i schodzić z hulajnogi przy przekraczaniu przejścia dla pieszych. Mogą za to rozmawiać przez telefon w trakcie jazdy, dzielić z inną osobą jedną hulajnogę, a nawet prowadzić UTO po spożyciu alkoholu.
Na szczęście zmiany proponowane przez resort infrastruktury mają wyeliminować absurdy wynikające z nieuwzględnienia nowych środków transportu w ustawie o ruchu drogowym. Zgodnie z zakładanymi zmianami użytkownicy UTO będą musieli przestrzegać przepisów obowiązujących rowerzystów.
To oznacza konieczność poruszania się ścieżkami rowerowymi. W przypadku, gdy takiej ścieżki zabraknie, będą mogli wyjechać na ulice, jednak wyłącznie te z ograniczeniem prędkości do 30 km/h. W innym przypadku "hulajnogiści" skorzystają z chodników, jednak z koniecznością ustępowania pierwszeństwa pieszym.
Ustawodawca planuje wprowadzić także ograniczenie wiekowe dla użytkowników hulajnóg. Dzieci do 10. roku życia zgodnie z przepisami nie skorzystają zarówno z hulajnóg na minuty, jak i własnych pojazdów (nawet pod opieką rodziców). Te starsze, w wieku od 10 do 18 lat, będą mogły korzystać z UTO pod warunkiem posiadania karty rowerowej, a dorośli będą musieli jedynie okazać dokument potwierdzający ukończone 18 lat.
Planowane przepisy nie wspominają o wprowadzeniu "stacji parkowania" dla hulajnóg na minuty, ale zakażą zostawiania ich w najbardziej newralgicznych punktach miasta - m.in. na przystankach, ścieżkach rowerowych i pasach ruchu.
CityBee rusza z hulajnogami elektrycznymi w Warszawie fot. materiały prasowe CityBee
Z planowanych zmian cieszą się również operatorzy hulajnóg działających w Polsce. A warto przypomnieć, że w naszym kraju jest już ponad 7,2 tys. takich pojazdów w dziewięciu dużych miastach. Liderem jest oczywiście Warszawa z ok. 4,5 tys. hulajnóg.
Cieszymy się, że władze szybko reagują na rozwijający się w Polsce transport mobilny. Regulacje prawne są bardzo potrzebne dla zwiększenia bezpieczeństwa wszystkich uczestników ruchu, ale także jako wskazówki do dalszego rozwoju dla firm oferujących wynajem e-hulajnóg. Bardzo pozytywnym zjawiskiem jest czynna współpraca operatorów, działających w Warszawie - mamy wspólne cele i razem szukamy rozwiązań. Budujemy relacje z władzami stolicy, uczestniczymy w spotkaniach dotyczących UTO i dzielimy się naszymi doświadczeniami, a wszystko po to, żeby zapisy prawne dotyczące e-hulajnóg były jak najbardziej trafne. Pamiętajmy jednak, że żadne regulacje nie zastąpią zdrowego rozsądku, dlatego najważniejsza jest edukacja użytkowników e-hulajnóg oraz innych uczestników ruchu
- komentuje Cezary Dudek z CityBee Polska.
Czytaj też: Hulajnogę Lime można już zdalnie rezerwować. Będzie czekać przez 15 minut. Ale jest haczyk
Polska nie jest jedynym krajem, gdzie użytkownikom hulajnóg elektrycznych wciąż wolno niemal wszystko. W części europejskich krajów, m.in. Wielkiej Brytanii lub Francji, obecnie przepisy nie wspominają o nowym, elektrycznym sposobie transportu.
Francja zapowiedziała już jednak poważną zmianę w prawie. Od września nad Sekwaną "hulajnogiści" nie będą mogli poruszać się po chodnikach, a dozwolona będzie jazda wyłącznie po ścieżkach rowerowych i jezdniach z ograniczeniem do 50 km/h. Pojazdy będą musiały spełniać określone wymagania, a osoby w wieku 8-12 lat będą miały obowiązek jazdy w kasku.
Na zmiany decydują się jednak nie tylko kraje, ale również poszczególne miasta. Jednym z najlepszych przykładów w Europie jest Barcelona (opisywaliśmy je szerzej w TYM miejscu). W stolicy Katalonii wszystkie jednoślady napędzane siłą mięśni lub energią elektryczną są podzielone na cztery kategorie - A, B, C1 i C2.
Przepisy regulujące korzystanie z urządzeń transportu osobistego w Barcelonie fot. Rada Miejska Barcelony
Hulajnogi elektryczne są zaliczane do dwóch pierwszych grup (przydział zależy od kilku czynników, m.in. wymiarów i wagi) i mają prawo poruszania się po drogach rowerowych, przestrzeniach wspólnych dla pieszych i rowerzystów. Dozwolona jest również jazda po parkach, ale w tym przypadku droga musi mieć minimum 1,5 metra szerokości, a maksymalna dozwolona prędkość to 10 km/h.
Jeśli ścieżka rowerowa jest niedostępna, użytkownicy urządzeń kategorii A mogą poruszać się po ulicach z ograniczeniem prędkości do 20 km/h. Na hulajnogach kategorii B można w tych miejscach rozpędzać się maksymalnie do 30 km/h, ale obowiązkowa jest jazda w kasku.
W trzech krajach w Europie (Danii, Belgii i Norwegii) zmiany wprowadzono już wcześniej. Inne są na zaawansowanym etapie procesów legislacyjnych. CityBee, jeden z operatorów hulajnóg działających w Polsce, pokusił się o stworzenie ciekawego zestawienia.
Dla przykładu, hulajnogi elektryczne w Niemczech mają mieć limit prędkości 20 km/h, a minimalny wiek osoby prowadzącej taki pojazd będzie wynosił 14 lat. Po chodniku będzie można jeździć z kolei z prędkością nieprzekraczającą 12 km/h. Przepisy mają być więc jeszcze ostrzejsze niż w Polsce.
Hulajnoga elektryczna na jednej z ulic w Norwegii Trond Reidar Teigen / AP / AP
Z podobną prędkością, jak u naszych zachodnich sąsiadów, będą mogli poruszać się na UTO Szwedzi. W Izraelu hulajnogą będzie można rozpędzić się do 30 km/h na drodze i do 20 km/h na ścieżce rowerowej. Bardziej liberalne przepisy obowiązują w USA, gdzie na hulajnogach na prąd można jechać aż 25 mil na godzinę (ok. 40 km/h), a w przypadku braku drogi dla rowerów można poruszać się po ulicach blisko prawego krawężnika.
Przepisy podobne do tych planowanych w Polsce obowiązują już w Belgii. Weszły w życie w czerwcu i nakazują jazdę z ograniczeniem do 25 km/h po drogach rowerowych i do 6 km/h (w przypadku braku ścieżki) na chodniku.
Oczywiście przepisy to jedno, a zdrowy rozsądek drugie. Wątek braku rozwagi podczas jazdy hulajnogą elektryczną poruszaliśmy już szerzej w naszym cyklu "Hulajnoga, piekła nie ma". Miejmy jednak nadzieję, że planowane przepisy zwiększą bezpieczeństwo zarówno pieszych, jak i samych użytkowników UTO.
Czytaj też: Hulajnogi na minuty droższe od Ubera? Czasem tak, ale nic nie wygra z rowerem