Kiedy po siedmiu miesiącach stacjonarnej nauki uczniowie przeszli na naukę zdalną, w całej Francji wystąpiły problemy z połączeniem i dostępem do systemu. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ataków.
Minister edukacji Jean-Michel Blanquer ogłosił w środę, że mogło dojść do cyberataków na państwowe systemu służące do zdalnego nauczania. Nie wymienił narodowości sprawców, wspomniał tylko o "zagranicznych hakerach". Za pozostałe usterki i problemy z połączeniem obwinił prywatne sieci i serwery - donosi abcnews.go.com.
Paryska prokuratura wszczęła w środę śledztwo w sprawie możliwego ataku na francuskie systemy.
To nie pierwsza taka sytuacja. W ubiegłym roku, w czasie pierwszego lockdownu, Jean-Michel Blanquer obwinił Rosjan o atak na te same platformy. Mówiono wówczas, że mogą to być działania Kremla nastawione na sianie chaosu w UE - przypomina rmf24.pl.
Rząd przywrócił we wrześniu nauczanie stacjonarne dla wszystkich dzieci, aby zminimalizować luki w edukacji, które zaczęły powstawać na skutek lockdownu i nauczania na odległość. Powodem było też umożliwienie rodzicom powrotu do pracy.
Aż do kwietnia uczniowie uczestniczyli w lekcjach w szkolnych ławkach, jednak we wtorek, po siedmiu miesiącach, musieli wrócić do trybu zdalnego. Rząd podjął taką decyzję na skutek sytuacji epidemiologicznej i pojawienia się nowych wariantów koronawirusa, w tym brytyjskiego, które są bardziej zaraźliwe i groźniejsze niż poprzedni.
Wiem, że to nie jest łatwe
- powiedział Emmanuel Macron, który wziął udział w zdalnej lekcji historii, a następnie podziękował uczniom, nauczycielom i rodzicom za przystosowanie się do sytuacji - pisze abcnews.go.com.