4 października, dokładnie o godzinie 14:20 czasu wschodnioamerykańskiego (w Polsce będzie wtedy 20:20) mieszkańcy USA zobaczą na swoich smartfonach alert o tej treści:
TO JEST TEST krajowego bezprzewodowego systemu ostrzegania o zagrożeniach. Żadne działanie nie jest wymagane
Wiadomości towarzyszyć ma "unikalny dźwięk i wibracje" smartfona. Bazując na wcześniejszych tego rodzaju testach będzie to "głośny i drażniący alarm, który sprawi, że natychmiast przerwiesz to, co aktualnie robisz i podniesiesz telefon, żeby go zatrzymać" - wyjaśnia serwis Engadget.
Stacje komórkowe będą emitować alert WEA przez 30 minut, ale użytkownicy telefonów powinni otrzymać go tylko jeden raz. Alert o tej samej treści pojawi się również na ekranach telewizorów, zostanie też wyemitowany w odbiornikach radiowych.
Jest to element testu krajowego systemu alarmowego (Emergency Alert System), za pomocą którego władze USA informują obywateli i groźnych zdarzeniach - np. huraganach czy falach tsunami. Jest on także wykorzystywany w sytuacjach, gdy dojdzie do uprowadzenia nieletniego (tzw. AMBER alert). Za stworzenie systemu odpowiada Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego (FEMA) i Federalna Komisja Łączności (FCC).
Alert WEA FEMA
System alertów, z którego korzystają Amerykanie, zdecydowanie różni się od alertów RCB, które otrzymują Polacy. Nasz system oparty jest bowiem na wysyłaniu standardowych wiadomości SMS, które dość łatwo można zignorować, a nawet przeoczyć - wystarczy, że nasz smartfon ustawiony jest w trybie "nie przeszkadzać".
Alerty testowane przez rząd USA pojawiają się na ekranach smartfonów w formie dużych komunikatów, które przykrywają wyświetlaną aktualnie treść. Towarzyszy im również wspomniany już wcześniej nieznośny dźwięk, który wyłącza się dopiero w momencie, gdy zamkniemy alert.
Jak można było się spodziewać, w związku z przeprowadzonym przez FEMA testem w sieci pojawiło się mnóstwo mniej lub bardziej (a w zasadzie tylko bardziej) absurdalnych teorii spiskowych. Jak donosi portal PolitiFact, który rozprawia się z fake newsami, jedna z takich tych teorii głosi, że w czasie testu wyemitowany zostanie sygnał o wysokiej częstotliwości, który "aktywuje tlenek grafenu" w organizmach Amerykanów. Ten miał do nich trafić wraz ze szczepionkami na COVID-19.
Na TikToku czy Instagramie od wielu dni krążą nasycone tego rodzaju bzdurami nagrania, a ich autorzy sugerują, żeby 4 października wyłączyć telefony i owinąć je folią aluminiową. Materiały te są usuwane przez moderację serwisów, ale w ich miejscu pojawiają się kolejne.
Nie ma dowodów na to, że test stanowi spisek mający na celu wyrządzenie krzywdy Amerykanom. W rzeczywistości test jest wymagany przez prawo co trzy lata, aby zapewnić obywatelom właściwe informowanie o sytuacjach nadzwyczajnych w kraju