Kamery śledzą nas w coraz większej ilości miejsc - w komunikacji miejskiej, na klatkach schodowych, w lokalach. Jak można wykorzystać drzemiący w nich potencjał?
Cyfrowe billboardy wyposażone w kamery testowane są obecnie w japońskim Tokio. Mają one rozpoznawać płeć oraz przybliżony wiek przechodzących mimo nich osób (warunek - przez sekundę trzeba spojrzeć na billboard). Więcej szczegółów i kilka cyfr znajdziecie w artykule w którym dokładniej opisywaliśmy sprawę.
Zastanówmy się jednak co może się stać, jeśli do takich billboardów wykorzysta się oprogramowanie z opcją rozpoznawania twarzy?
fot. AFP
W "Raporcie mniejszości", na który to film Spielberga powołują się wszyscy opisujący japońskie testy, identyfikacja głównego bohatera dokonywała się na podstawie skanowania siatkówki. Do tego nam jednak raczej daleko. Marc Cuban , amerykański przedsiębiorca i znawca Internetu na swoim blogu także zastanawia się nad przyszłością aplikacji geolokalizacyjnych, chociaż powodowany innymi motywami. Cuban zauważa, że
Facebook zapewnia bazę danych składającą się z 500 milionów osób, z całego świata, podpisujących się prawdziwym nazwiskiem. (...) Facebook może być pierwszym (podmiotem), który zapewni bazę danych imion oraz wizerunków komercyjnemu światu rozpoznawania twarzy.
Swoją drogą warto pamiętać, że sam Facebook także rozpoczął testowanie rozpoznawania twarzy na zdjęciach. O ile jednak bardziej spektakularne efekty z takiej usługi można byłoby osiągnąć w "świecie rzeczywistym"! Podstawowe dane z profilu na Facebooku (płeć, wiek, wykształcenie, miejsce zamieszkania) połączone z zainteresowaniami wymienionymi także na Facebooku, a do tego lista "polubionych" przez nas marek. Marzenie każdego marketingowca.
Foursquare Fot. Foursquare
Co jednak stoi na przeszkodzie, aby kamery z oprogramowaniem do rozpoznawania twarzy (i bazą danych np. z Facebooka) umieścić w miejscach publicznych lub w lokalach? Takie rozwiązanie nie dość, że stanowiłoby podstawę danych statystycznych dla właścicieli (np. najbardziej oddani klienci), to jeszcze mogłyby zastąpić smartfony w korzystaniu z usług geolokalizacyjnych. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy wchodzimy do ulubionej kawiarni i nie musimy "logować się" do Foursquare - system po prostu "wie" o naszym wejściu. Niepotrzebne stają się wszystkie elementy pośredniczące - telefon, czip; wystarczy własna twarz, dająca się rozpoznać na jednym ze zdjęć. Wówczas faktycznie realizować mógłby się scenariusz z "Raportu mniejszości".
"Witamy ponownie, Johnie Anderton. Ponieważ to pana 10 wizyta, otrzymuje Pan darmową kawę.
Wizja zarysowana powyżej może budzić kontrowersje, zwłaszcza związane z prywatnością. Oczywiście, idealny system geolokalizacyjny oparty na rozpoznawaniu twarzy nie powinien działać "automatycznie" - to od użytkownika powinno zależeć, czy chce korzystać z tej formy identyfikacji.
Naturalnie, aplikacja Foursquare nie odda swojej dominującej pozycji na rynku geolokalizacji z dnia na dzień - do tego, aby w wystarczająco wielu miejscach zainstalowano kamery z opcją identyfikacji musi w końcu minąć trochę czasu. Do tego momentu takie rozwiązanie może cieszyć się popularnością wśród marketerów. Facebook w takim układzie byłby jak list do Świętego Mikołaja, w którym ujawniamy swoje upodobania. A na tej podstawie spersonalizowane reklamy proponowałyby nam dokładnie to, czego chcemy.
Joanna Sosnowska