Opublikowane wczoraj wyniki finansowe Apple mówią wyraźnie: po tzw. antennagate nie ma już śladu. iPhone 4 sprzedaje się jak ciepłe bułeczki . Prezentując raport kwartalny Steve Jobs nie powstrzymał się jednak od pewnych złośliwości pod adresem Androida . System Google jest według szefa Apple jest nie tyle otwarty , co raczej sfragmentowany , a więc niezbyt przyjazny twórcom zewnętrznego oprogramowania zmuszonym do przygotowywania dziesiątków wersji na smartfony pochodzące od różnych producentów. Android jest najwidoczniej solą w oku Jobsa . Nic dziwnego - urządzenia z tym systemem sprzedają się rewelacyjnie . Ale iPhone'owi wyrósł ostatnio jeszcze jeden, bardzo poważny konkurent.
Microsoft, pionier rynku mobilnych systemów operacyjnych, ostatnimi czasy radził sobie coraz słabiej. Windows Mobile nie pomógł zeszłoroczny retusz i zmiana nazwy na Windows Phone. Cały czas przegrywał z iPhone i Androidem . Microsoft zdecydował się więc na bardzo radykalny krok - system został całkowicie przeprojektowany . Nowy Windows Phone 7 nie tylko wygląda zupełnie inaczej, ale i jest kompletnie niekompatybilny ze starszymi wersjami (nie można na nim instalować starych aplikacji).
Pod względem filozofii przypomina bardziej iOS Apple niż google'owskiego Androida . Jeden, centralny sklep z aplikacjami (bez możliwości instalowania programów spoza niego); aktualizacje dostarczane przez Microsoft (a nie przez producenta telefonu - jak w przypadku Androida); ściśle określone minimalne parametry sprzętu, na którym może być zainstalowany system. A do tego - menu, które nie przypomina niczego, co dotąd widzieliśmy w sprzęcie mobilnym (może poza odtwarzaczem Microsoft Zune HD).
Windows Phone 7 fot. Microsoft
Oficjalna premiera Windows Phone 7 miała miejsce kilka dni temu. Razem z finalną wersją oprogramowania zaprezentowano kilka modeli smartfonów HTC, Samsunga i LG . Przynajmniej część z nich będzie niedługo dostępna w Polsce. Nie będą tanie - a to ze względu na bardzo solidną listę wyposażenia (gigahercowe procesory, aparaty min. 5 mpix, co najmniej 8GB pamięci) . Pierwsze wrażenia osób, które miały okazję testować nowego Windowsa są bardzo pozytywne.
Microsoft traktuje sprawę bardzo poważnie. Na premierę Windows Phone 7 wydał ok. miliarda dolarów . Po porażce Kina Steve Ballmer potrzebuje sukcesu. Nie tylko po to, by nie stracić kolejnej premii .
Nokia N8 fot. Nokia
Zupełnie inną strategię przyjęła Nokia . Finowie mogą sobie pozwolić na to, by nie kłaść wszystkiego na jedną kartę. Mimo niezbyt dobrych wyników sprzedaży , ciągle są królami rynku smartfonów (przynajmniej, jeśli wziąć liczbę sprzedanych telefonów - udział w zyskach mają znacznie mniejszy niż Apple , które sprzedaje stosunkowo niewiele urządzeń). Zamiast odesłać Symbiana na emeryturę, poddali go liftingowi. Symbian^3 nie jest zarezerwowany tylko dla flagowego modelu N8 . Trochę w jego cieniu na rynek wchodzi potencjalny przebój: C7 . To tańsza wersja N8. Tańsza, ale nie sprawiająca wrażenia taniej. Jest rewelacyjnie wykonana, ma bardzo dobry wyświetlacz, bogate wyposażenie i bardzo rozsądną cenę (prawdopodobnie ok. 1100 zł). To może być gwiazdkowy hit.
Nokia zapowiedziała "ważną informację" na temat nowego systemu operacyjnego MeeGo jeszcze na ten rok kalendarzowy, ale korzystające z niego smartfony raczej nie trafią pod choinki.
HTC Desire Z fot.HTC
Rewolucji nie ma też w świecie Androida . Są za to nowe modele smartfonów. Zdecydowanie poszerzyła się oferta HTC. Europejczycy mogą wreszcie kupić odpowiednik HTC EVO (Desire HD) - androidowego smartfona z 4-calowym ekranem dostępnego dotąd tylko w USA. Pojawiła się godna konkurencja dla Motoroli Milestone, czyli HTC Desire Z. Niezbyt udany HTC Wildfire zyskał alternatywę w postaci modelu Gratia. Nowe modele zaprezentował LG, dotąd niezbyt aktywny na rynku smartfonów.
Android ma się bardzo dobrze i problem fragmentacji nie zdaje mu się szczególnie szkodzić. Twórcy najpopularniejszych aplikacji muszą po prostu wydać trochę więcej pieniędzy na przystosowanie ich do specyfiki najważniejszych modeli telefonów i wersji systemu, które występują na rynku. Jak widać, gra jest ciągle warta świeczki, o czym świadczy lawinowo rosnąca liczba programów w Markecie Androida.
Michał Młynarczyk