Pierwsza edycja raportu „Global Gender Gap” powstała w 2006 roku, a ostatnia w 2017 roku. Dokument przygotowywany jest przez Światowe Forum Ekonomiczne i dotyczy szeroko pojętej nierówności pomiędzy płciami w 144 badanych krajach.
Najpierw kilka słów o metodologii. Twórcy raportu badają cztery obszary:
- udział kobiet w gospodarce,
- dostęp kobiet do edukacji,
- dostęp kobiet do służby zdrowia,
- dostęp kobiet do stanowisk politycznych.
Dla każdego z nich, wybrano kluczowe wskaźniki, które można wyrazić liczbami. Przykładowo, oceniając poziom dostępu kobiet do stanowisk politycznych, bierze się pod uwagę proporcję kobiet do mężczyzn w parlamencie, rządzie oraz przez ile lat w ciągu ostatniego półwiecza głową państwa w danym kraju były kobiety, a przez ile mężczyźni.
Podstawowym wnioskiem płynącym z raportu jest uśredniona wartość nierówności pomiędzy kobietami i mężczyznami na świecie. Wyraża się ją w procentach, 100% oznaczałoby pełną równość pomiędzy płciami. W raporcie z 2017 roku poziom nierówności ukształtował się na poziomie 68%.
W bieżącej edycji raportu po raz pierwszy nierówności powiększyły się od poprzedniego raportu o 0,3%. Oznacza to na przykład, że jeśli utrzymamy aktualne tempo zmian, pełną równość płacową na całym świecie osiągniemy dopiero za 217 lat.
Oczywiście każdy kraj ma osobną ocenę. Ale żadnemu z państw nie udało się osiągnąć 100% równości, choć w poszczególnych obszarach się ona zdarza (zwłaszcza dotyczy to dostępu do edukacji i do leczenia).
Obecnie luka pomiędzy płciami w czterech wymienionych wyżej zakresach wygląda następująco: poziom równości w udziale w gospodarce wynosi 58%, w dostępie do edukacji 95%, w dostępie do opieki zdrowotnej 96%, a w dostępie do wysokich stanowisk politycznych jedynie 23%.
Wydawać by się mogło, że w czołówce państw z najmniejszą dysproporcją płac pomiędzy płciami znajdą się jedynie kraje wysoko rozwinięte – państwa Europy Zachodniej, Australia czy Stany Zjednoczone. I w przypadku podium tak rzeczywiście jest – pierwsze trzy miejsca zajmują kolejno: Islandia, Norwegia i Finlandia. Ale dalej są już niespodzianki. Europa zajęła sześć z dziesięciu pierwszych miejsc, a po jednym: Azja (Filipiny), Ameryka Środkowa (Nikaragua), Oceania (Nowa Zelandia) i Afryka (Rwanda).
Pierwsza dziesiątka wygląda następująco:
Islandia – 87,8%
Norwegia – 83,0%
Finlandia – 82,3%
Rwanda – 82,2%
Szwecja – 81,6%
Nikaragua – 81,4%
Słowenia – 80,5%
Irlandia – 79,4%
Nowa Zelandia – 79,1%
Filipiny – 79,0%
Na marginesie: można się spodziewać, że w kolejnych edycjach rankingu Islandia jeszcze bardziej umocni się na prowadzeniu, ze względu na przegłosowaną w zeszłym roku ustawę zakazującą płacenia kobietom mniej od mężczyzn pracujących na tym samym stanowisku. Zarówno w firmach państwowych, jak i prywatnych.
Ogromny progres osiągnęły kraje takie jak Kanada (19 oczek do góry) czy Francja (6 miejsc wyżej w rankingu). Z kolei największe nierówności dostrzec można w Syrii (56,8%), Pakistanie (54,6%) i Jemenie (51,6%).
Jeśli chodzi o regiony świata, najlepiej wypadają: Europa Zachodnia (75%), Ameryka Północna (72%) i Europa Wschodnia wraz z Azją Centralną (71%). Najsłabiej równouprawnienie wygląda na Bliskim Wschodzie i w północnej części Afryki (60%).
Polska znajduje się na 39. miejscu (na 144). Tym samym wyprzedzamy m.in.: Stany Zjednoczone (49. lokata – najniższa od 2007 roku), Rosję (71.), Czechy (88.) czy Japonię (114.). Nasz "współczynnik równości" to 72,8%. Jak piszą autorzy raportu, nie udało nam się dokonać znaczącego przełomu, acz po raz pierwszy trafiliśmy na pierwsze miejsce w kwestii dostępu do służby zdrowia, ex aequo z 33 innymi państwami. Dużo słabiej wyglądamy, jeśli chodzi o dostęp do stanowisk politycznych – z wartością 23% trafiliśmy na 49. miejsce (choć dla porównania w Austrii, Luksemburgu czy w USA jest jeszcze gorzej – odpowiednio 54., 66. i 96. pozycja).
Gdy przyjrzymy się pierwszym dziesięciu miejscom, szczególną uwagę zwraca znajdująca się na miejscu czwartym Rwanda. Ten liczący ok. 12 milionów mieszkańców kraj w raporcie z 2017 roku przeskoczył m.in. Szwecję (5. miejsce), Niemcy (12. miejsce) i Kanadę (16. miejsce)
Jak to możliwe, że tak wysokie miejsce zajęło jedno z najbiedniejszych państw świata, kraj wyniszczony przez wojnę domową, w którym większość obywateli nie ma dostępu do energii elektrycznej? Autorzy raportu zwracają uwagę na kilka czynników, które wpłynęły na wysoką lokatę Rwandy.
Po pierwsze: w Rwandzie zaobserowowano bardzo wysoki współczynnik uczestnictwa kobiet w ogólnej sile roboczej – 86%. Dla porównania: w Polsce w 2017 wynosił on 49% i spadł o 5 punktów procentowych od 1990 roku. W Stanach Zjednoczonych w ciągu tych 27 lat utrzymał się on na poziomie 56%.
Skąd tak wysoki odsetekj? Źródła należy szukać w bolesnej historii Rwandy. A ściślej: w wojnie domowej, która trawiła kraj na początku lat 90. i ludobójstwie Tutsi, która nastąpiła po niej (w jego wyniku zginąć mogło nawet milion ludzi). W połowie lat 90. populację Rwandy w 60-70% stanowiły kobiety.
Bez wątpienia miało to wpływ na sytuację polityczną kraju, który do dziś ma najwyższy odsetek uczestnictwa kobiet w życiu politycznym: ponad 60% osób zasiadających w rwandyjskim parlamencie to panie. Dla porównania: w Polsce ten odsetek wynosi 28%, w Stanach Zjednoczonych mniej niż 20%.
Obecnie w jedynie trzech krajach na świecie ponad połowa zasiadających to kobiety (Rwanda, Kuba, Boliwia). Jaki jest tego skutek? Badania ONZ-u wskazują jasno, że im większy udział kobiet w polityce, tym większy nacisk kładzie się na nierzadko ignorowane w innych warunkach kwestie, takie jak przemoc domowa w stosunku do kobiet czy przywileje macierzyńskie.
Po drugie: w Rwandzie luka płacowa jest bardzo niska. Na każdego dolara zarobionego przez mężczyznę kobieta zarabia tam 88 centów. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych są to 74 centy. Rwanda zapewnia swoim obywatelkom 3 miesiące płatnych urlopów macierzyńskich, co wcale nie jest takim oczywistym rozwiązaniem (Stany Zjednoczone nie zapewniają takiego rozwiązania ani dla ojców, ani dla matek).
Należy jednak zwrócić uwagę, że wysokie miejsce Rwandy nie oznacza, że kobietom żyje się w Rwandzie lepiej niż we Francji czy w Niemczech, które w raporcie znajdują się niżej. Badanie „Global Gender Gap” zwraca raczej uwagę na zasypywanie różnic pomiędzy obywatelami różnych płci – na warunki życia wpływ mogą mieć też inne rzeczy np. warunki klimatyczne czy dostęp do energii elektrycznej.