Niemiecki parlament chce dokładnie zbadać okoliczności finansowej porażki, jaką okazała się próba wprowadzenia opłat za autostrady w Niemczech. Bundestag, głosami opozycji, zdecydował o powołaniu w tym celu komisji śledczej. Przyjrzy się ona głównie działaniom ministra transportu Andreasa Scheuera (CSU).
To właśnie Scheuer podpisał kontrakty z firmami, które miały uruchomić i nadzorować system poboru opłat. Po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który uznał, że opłaty za autostrady w formie proponowanej przez Niemcy są niezgodne z unijnym prawem, kontrakty zerwano. Teraz firmy będą zapewne domagać się odszkodowania, które może być liczone w setkach milionów euro.
Politycy opozycji zarzucają ministrowi zbyt lekkomyślne podpisanie umów, jeszcze przed wyrokiem TSUE. Niemiecki NIK dopatrzył się poza tym naruszenia prawa budżetowego i o zamówieniach publicznych.
Pierwsze posiedzenie komisji śledczej zaplanowano na połowę grudnia. - Trzeba będzie skonfrontować ministra Scheuera z jego nieodpowiedzialnymi działaniami - powiedział ekspert ds. transportu z partii Zielonych Stephan Kuehn. Jak dodał, to skandal, iż minister mógł w ten sposób "szastać pieniędzmi podatnika".
Wprowadzenie opłat za autostrady było jedną ze sztandarowych zapowiedzi współrządzącej Niemcami konserwatywnej, bawarskiej partii CSU. Problem w tym, że przygotowany przez partię projekt uderzyłby po kieszeni wyłącznie kierowców z zagranicy, korzystających z niemieckich dróg. Krajowi kierowcy w praktyce byliby z opłat zwolnieni.
W czerwcu br. TSUE uznał, że to dyskryminacja innych unijnych kierowców i nakazał wycofanie projektu. Niemcy zastosowały się do wyroku Trybunału.