W lesie Hambach - symbolu niemieckiej walki o klimat - panuje spokój. Decyzja rządu o tym, że las nie będzie już wycinany pod kopalnię odkrywkową, to dla aktywistów i mieszkańców okolicznych wsi dobra wiadomość. - Ruch klimatyczny jest silny. Udało mu się uratować Hambach i to jest wielka zasługa tych, którzy okupowali las - mówi Kathrin Henneberger ze związku organizacji "Ende Gelaende". - Z tego czerpiemy nową siłę, by dalej walczyć z kryzysem klimatycznym - dodaje.
Prastary las Hambach rozciągający się tuż obok gigantycznej kopalni stał się ważnym symbolem europejskiego ruchu klimatycznego. Elektrownie dużych kopalni odkrywkowych w pobliżu Kolonii zatruwają atmosferę takimi ilościami CO2, jak nigdzie w Unii Europejskiej.
Już w 2012 roku aktywiści zbudowali w lesie domy na drzewach, aby demonstrować przeciwko planowanej wycince i rozbudowie kopalni odkrywkowej. Protesty wymierzone przeciwko spółce węglowej RWE i polityce rządu stawały się coraz głośniejsze. Swój szczyt osiągnęły jesienią 2018 r. Dziesiątki tysięcy ludzi protestowały w okolicach lasu Hambach przeciwko energii węglowej i za osiągnięciem celów porozumienia klimatycznego z Paryża.
>>>Zobacz też: Katastrofa klimatyczna. "Głupota polityków nas zaboli. Kto będzie sterował klimatem, ten będzie rządził światem"
W dniu osiągniętego porozumienia w lesie spotykamy także Brittę Kox. Mieszka we wsi Bewerath w pobliżu kopalni odkrywkowej Garzweiler. W ostatnich latach wiele wsi musiało ustąpić miejsca kopalni. Zgodnie z decyzją rządu jeszcze sześć wiosek zostanie zrównanych z ziemią.
Również rodzina Kox musi się wyprowadzić. Britta kipi ze złości. Jest rozczarowana polityką. - Jestem zła, brakuje mi słów. Ta decyzja to katastrofa dla nas, mieszkańców okolicznych wsi. Rząd federalny niszczy klimat, a premier kraju związkowego chce zniszczyć nasze wioski. Ale my tutaj mieszkamy i chcemy zostać! - mówi Britta Kox. - Porozumienie było negocjowane na szczeblu federalnym z korporacjami. My, mieszkańcy, zostaliśmy po raz kolejny zignorowani.
Kox odwołuje się do ekspertyzy Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką (DIW). - Ekspertyza pokazuje, że mogą zostać wioski, także las, a węgla w kopalniach odkrywkowych starczy jeszcze po 2038 r. - mówi Kox, która mieszka w domu swojej babci. Kobieta liczby na wsparcie ze strony aktywistów z lasu Hambach. - Zostaniemy i nie damy się przegonić. Ani za pieniądze, ani dobre słowa.
Hubert Perschke z kolei pokazuje zdjęcia miejscowości Manheim, oddalonej zaledwie kilka kilometrów od lasu Hambach. - Właśnie tam byłem, już wymontowano okna z kościoła - mówi 72-latek z Buir. Jego miejscowość nie padnie łupem kopalni.
Inaczej Manheim i Morschenich, które zostały prawie całkiem zrównane z ziemią, choć mieszka tam jeszcze kilka rodzin i bardzo prawdopodobne, że węgiel nie będzie tam już wydobywany. - Byłoby cynizmem, gdyby niszczono dalej pod budowę zbędnych powierzchni zakładowych - mówi DW Dirk Jansen, rzecznik organizacji ekologicznej BUND. Ma jednak nadzieję, że przynajmniej tych 550 z 4100 hektarów starego lasu Hambach uniknie wycinki. - Każdy metr kwadratowy jest wart zachowania, bo jest to typ lasu wyraźnie chroniony przez UE - podkreśla Jansen.
Po 150 latach ingerencji kopalni las może stać się punktem wyjścia do ekologicznego rozwoju regionu wydobycia węgla brunatnego nad Renem. - Wody gruntowe zostały wypompowane w celu wydobycia węgla. Korzenie są suche. Ale tutejsze gleby potrafią dobrze zatrzymywać wodę, dzięki czemu gromadzi się woda deszczowa.
Jansen niepokoi się częścią lasu zwróconą w stronę kopalni odkrywkowej. Koparki przesunęły się na kilkaset metrów. Dół jest głęboki na 400 metrów, wiatr, upał i susza są ekstremalne. - Widać, że las na obrzeżach kopalni odkrywkowej jest poważnie zagrożony. Trzeba teraz temu przeciwdziałać i jak najszybciej zakończyć wydobywanie węgla w Hambach - mówi rzecznik BUND-u. Naukowcy badają stan prastarego lasu.
Dirk Jansen podkreśla, że w przyszłości nie może chodzić wyłącznie o rozwój gospodarczy regionu, ale także o ochronę przyrody. Region ma potencjał do rozbudowy odnawialnych źródeł energii i zrównoważonego rozwoju w rolnictwie. Według BUND-u Niemcy powinny do 2030 roku zrezygnować z węgla, aby osiągnąć paryskie cele klimatyczne.
- Elektrownie RWE pochodzą z lat 60. XX wieku, są zatem przestarzałe i od dawna pod względem ekonomicznym zamortyzowane - mówi Oliver Krischer, rzecznik ds. polityki energetycznej w partii Zielonych. RWE zarabia już trzykrotnie więcej na energii odnawialnej niż energii produkowanej z gazu i węgla.
Gigant energetyczny RWE krytycznie ocenia decyzję rządu.
Wynik negocjacji to kolejna cezura dla firmy, konsekwencje dla pracowników i firmy są poważne - zaznaczył Rolf Martin Schmitz, prezes RWE. - Mieliśmy pozwolenie na wydobycie ponad 2,1 mld ton węgla. Ponad 1,1 mld ton zasobów wydobywczych pozostanie teraz w ziemi - dodał.
Według niego na RWE spoczywa główny ciężar kompromisu osiągniętego w celu uspokojenia konfliktu społecznego i politycznego oraz osiągnięcia celów klimatycznych. - Wszyscy chcemy osiągnąć cele -podkreślił Schmitz.
Wiadomość o zachowaniu prastarego lasu Hambach skomentował, odnosząc się do aktywistów: - Nie ma już potrzeby siedzenia na drzewach, chyba, że jako hobby.