Na początku tygodnia media na całym świecie obiegła informacja, że w Wietnamie został odnaleziony żyjący na wolności tzw. myszo-jeleń, który od trzydziestu lat był uznawany za gatunek wymarły. To najmniejsze zwierzę kopytne na świecie wyglądem przypominające jelenia. Właściwa nazwa gatunkowa to kanczyl srebrzystogrzbiety (Tragulus versicolor). Ma cienkie nogi zakończone małymi racicami, mierzy ok. 40-60 cm i waży nie więcej niż 4,5 kilograma.
Kanczyl został odkryty w 1910 roku, a przez kolejnych 80 lat, danych na jego temat nie udało się zweryfikować biologom. W styczniu 1990 roku naukowcy natrafili na jednego myszo-jelenia, który padł ofiarą myśliwych. Od tamtej pory ślad o gatunku zaginął - niektóre źródła twierdziły nawet, że nigdy nie istniał.
Jak się okazuje, w ponownym odkryciu myszo-jelenia mieli swój udział Polacy. Wrocławskie zoo poinformowało, że wspierało badania terenowe pod auspicjami Global Wildlife Conservation, których celem było odnalezienie zaginionego gatunku. Szef ogrodu, Radosław Ratajszczak, brał też udział w procesie identyfikacji zdjęć zwierzęcia. Zostały wykonane przez fotopułapki w lasach południowego Wietnamu na przełomie roku 2018 i 2019. Łącznie zdjęć było 275.
Myszo-jeleń zarejestrowany przez fotopułapkę fot. dzięki uprzejmości wrocławskiego ZOO
- Spojrzałem i mnie dosłownie wbiło w fotel. Kiedy powiększyłem zdjęcia i zacząłem się im przyglądać, nie mogłem uwierzyć, że patrzę na najmniejszego ssaka kopytnego świata, którego uznano za utraconego - opowiada prezes wrocławskiego zoo, podkreślając, że odkrycie to "cud i nadzieja na przyszłość.
Dostaliśmy od losu prezent, a właściwie to cud, którego nie możemy zmarnować. Straciliśmy tak wiele gatunków zwierząt, że nie możemy sobie pozwolić na odpuszczenie i musimy działać dalej. Za zaginione uznaje się ok. 1 200 gatunków roślin i zwierząt. Wśród nich jest saola – gatunek odkryty w 1992 r. Jednak żaden biolog nie widział tego zwierzęcia w środowisku naturalnym od tego czasu. Mamy zdjęcia z foto pułapek i tyle. Trwają poszukiwania, w których również bierze udział nasze zoo. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc jestem pełen optymizmu na przyszłość
- mówi Ratajszczak.
Tragulus versicolor fot. dzięki uprzejmości wrocławskiego ZOO