Efekty suszy i pożarów w Australii widoczne w Nowej Zelandii. Lodowce zabarwione na czerwono

Lodowce na szczytach górskich nowej Zelandii pokryły się czerwono-różową warstwą. To wina pożarów i - przed wszystkim - suszy w sąsiedniej Australii. Pył przebył w powietrzu dwa tysiące kilometrów, zanim opadł na lodzie.

Zdjęcia wykonane ze śmigłowca opublikowała na swojej stronie blogerka Liz Carlson. Pokazują one lodowce w Parku Narodowym Mount Aspiring, "magiczna mieszanka odległej dziczy, wielkich gór, spektakularnych dolin". 

"Ale do Nowej Zelandii przybyło nowe zjawisko - od kilku tygodni dym i pył z bezprecedensowych pożarów w Australii dotarł tutaj" - napisała. Od kilku dni zazwyczaj czyste niebo było przesłonięte pyłem i zabarwione na żółto. Po jakimś czasie powietrze się oczyściło, ale jak okazało się po przelocie nad lodowcami, pył opadł na nie i pozostawił czerwonawą warstwę.  

Blogerka zwraca uwagę, że ciemniejsze zabarwienie zmniejsza możliwość odbijania światła słonecznego przez naturalnie biały lód, co w konsekwencji przyczynia się to topnienia. 

Pożary w Australii wyrządzają ogromne zniszczenia, ale jedna historia szczególnie poruszyła ludzi na całym świecie. Kobieta ryzykowała życiem, by ocalić poparzonego koalę:

Zobacz wideo

Czerwony pył z Australii

Pył z Australii musiał przebyć około dwóch tysięcy kilometrów nad Morzem Tasmańskim, zanim dotarł do Nowej Zelandii. Jednak, jak mówi naukowiec cytowany przez serwis abc.net.au, czerwone zabarwienie sugeruje, że w zanieczyszczeniu więcej jest pyłu z czerwonej gleby, niż z samych pożarów. 

Oba zjawiska są powiązane, gdyż zarówno do gigantycznych pożarów buszu, jak i do burz pyłowych przyczynia się panująca w Australii susza. W 2019 roku zanotowano rekordową częstotliwość burz piaskowych na kontynencie. W niektórych miejscowościach zanotowano w sumie 230 godzin takiego zjawiska w miesiącu. Pył i dym mają oczywiście dużo poważniejsze efekty w samej Australii, ograniczając widoczność i jakość powietrza m.in. w Sydney. 

W piątek pięć osobnych dotychczas pożarów w rejonie największego miasta Australii połączyło się w jeden wielki - opisuje "The Guardian". Na najbliższe dni prognozowana jest wciąż sucha i gorąca pogoda oraz silny wiatr

Więcej o: