W ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, który ma wspierać regiony gospodarczo zależne od węgla i innych paliw kopalnych, Polska mogłaby liczyć na dwa miliardy euro. Teraz jednak grozi nam, że otrzymamy tylko połowę z tej kwoty - podaje serwis euractiv.com. Środki z funduszu zostaną ograniczone dla państw, które nie zadeklarowały osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku.
Fundusz ma być jednym z elementów opiewającego na 100 mld euro Mechanizmu Sprawiedliwej Transformacji, wspierającego głównie społeczności i regiony żyjące z górnictwa. Część z niego to środki inwestycyjne lub pochodzące z już istniejących elementów unijnego budżetu oraz pieniądze krajowe. Jednak ponad siedem miliardów euro mają stanowić nowe środki w specjalnym funduszu. Polska miałaby liczyć na największą część spośród krajów UE - dwa miliardy euro.
Jednak zaproponowany przez szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela plan budżetu zakłada, że kraje, które nie zadeklarowały celu neutralności klimatycznej do 2050 roku będą mogły otrzymać tylko 50 proc. przysługującej im kwoty. Jedynym takim krajem jest Polska.
Zobacz wideo: Rewolucja w zielonej energii w Europie. Czy to koniec ery węgla?
Na szczycie UE w grudniu państwa członkowskie zgodził się do planu osiągnięcia neutralności klimatycznej (czyli ograniczenia emisji gazów cieplarnianych do takiego poziomu, który jest w całości pochłaniany) do 2050 roku w skali wspólnoty. Jednak sama Polska miałaby osiągnąć neutralność klimatycznym "w swoim tempie" - tłumaczył wypracowane porozumienie premier Mateusz Morawiecki.
Politycy ekipy rządzącej nie mogli się nachwalić "sukcesu". "PIERWSZY RAZ OD 20 LAT! pojawił się wyjątek w konkluzjach szczytu Rady Europejskiej. Mateusz Morawiecki w ciężkich negocjacjach ustalił zwolnienie dla PL od unijnego zobowiązania do neutralności klimatycznej do 2050! Komentatorzy w UE: kolejna zakończona sukcesem szarża" - napisał szef Kancelarii premiera Michał Dworczyk. Beata Mazurek pisała, że dzięki premierowi dostaliśmy "rabat klimatyczny".
Tymczasem od samego początku eksperci ostrzegali, że takie stanowisko Polski może okazać się strzałem w stopę. Cytowani przez media urzędnicy i politycy z UE mówili, że to wpłynie na środki z unijnego budżetu dla Polski. - Polska postawiła się na marginesie w walce o ogromne pieniądze, które będą dostępne na energetyczną transformację Europy. Odeszliśmy od stolika, przy którym te środki będą rozdawane, na przykład na transformację regionów górniczych. To co zrobił premier Morawiecki to strzał w stopę - stwierdził w rozmowie z Next Gazeta.pl Paweł Szypulski Dyrektor programowy Greenpeace Polska.
Jednak temat nie jest zamknięty - w konkluzjach Rady, wbrew słowom polityków PiS, nie napisano o "zwolnieniu" Polski z celu neutralności klimatycznej. Stwierdzono jedynie, że "jeden kraj członkowski" na razie nie jest w stanie tego celu zadeklarować i Rada wróci do sprawy na kolejnym posiedzeniu dot. klimatu w czerwcu 2020 roku.