Gdy Elon Musk w 2002 roku zakładał SpaceX, nie krył, że chce skolonizować Marsa. Temat co jakiś czas powraca, szczególnie, że z każdym rokiem ta możliwość staje się bardziej realna. Miliarder powiedział kiedyś nawet, że może polecieć na Czerwoną Planetę i już stamtąd nie wrócić. Podróż taka wymaga jednak planowania z wieloletnim wyprzedzeniem, a Musk te plany co jakiś czas przedstawia swoim fanom. Tych nie dziwi, że zdecydował się robić to na Twitterze, gdzie jest bardzo aktywny i np. w zeszłym tygodniu opublikował serię wpisów na temat kolonizacja Marsa.
Zaczęło się od zdjęcia z hangarów SpaceX, na którym widać inżynierów pracujących nad kapsułą orbitalną NS1 oraz zbiornikiem na ciekły tlen. Tego rodzaju konstrukcje są koniecznością, jeśli ludzie chcą skolonizować przestrzeń kosmiczną. Najpierw jednak trzeba zacząć od Marsa lub Księżyca, które mogłyby pełnić rolę kosmicznych portów i baz wypadowych. Jak Elon Musk chciałby tego dokonać? O tym opowiedział na Twitterze następnego dnia.
Musk zaczął swoje wpisy od stwierdzenia, że jeśli ludzkość ma się stać międzyplanetarną cywilizacją, konieczne jest wysyłanie w kosmos jednej megatony (1 mln ton) rocznie załadunku. Żeby to zrobić Musk postawił SpaceX za cel budowanie rocznie 100 statków Starship, co zapewni tysiąc statków w ciągu dekady i 100 megaton rocznie transportowanych w przestrzeń kosmiczną. To także 100 tys. ludzi wysłanych w kosmos. To jednak tylko początek, bo miliarder chciałby, by do 2050 roku na Marsie było już milion osób.
Żeby tego dokonać Musk musi zgromadzić fortunę i właśnie dlatego obecnie zbiera pieniądze. Plany szefa SpaceX są bardzo ambitne, ale do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Problemem może być jednak "okno", w którym można wysyłać statki na Marsa. Optymalne czas na podróż z Ziemi na Czerwoną Planetę pojawia się co 26 miesięcy.
Wtedy to występuje okno około 30 dni, w ciągu których Musk musiałby wysłać jednocześnie całą swoją flotę w kosmos. Żeby to zrobić, statki Starship potrzebują olbrzymiej energii, którą zapewnia paliwo z jeszcze większych zbiorników. Pomijając nawet koszty środowiskowe i wyczerpujące się zasoby paliw, jest to zadanie karkołomne. Być może SpaceX musi przemyśleć inne sposoby wysyłania statków na orbitę. Jednym z konceptów jest... kosmiczna katapulta. Pomysł już przetestowany, ograniczający koszty i maksymalizujący efektywność.