W wariancie optymistycznym - jeśli doszłoby do obniżenia wzrostu tegorocznego PKB do 1 proc. - zatrudnienie może stracić od 320 do 480 tys. osób. Takie dane podaje Krajowa Izba Gospodarcza. Członkowie Izby twierdzą, że bez zastosowania nadzwyczajnych środków zaradczych właśnie takie wartości zobaczymy w statystykach.
Dziennik podaje przykłady branż najbardziej narażonych na skutki epidemii, gdzie już zaczęły się cięcia miejsc pracy. Te sektory to przede wszystkim transport, hotele i turystyka. - W ciągu sześciu miesięcy branża potrzebuje od 4,3 do 4,5 mld zł, żeby przetrwać - mówił cytowany przez "Rzeczpospolitą" Ireneusz Węgłowski, prezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego.
Także branża samochodowa, uzależniona od zamówień z zagranicy, może znacznie ucierpieć przez kryzys wywołany pandemią koronawirusa.
"Branża motoryzacyjna to mikro-, małe-, średnie- i duże przedsiębiorstwa, cała sieć powiązanych ze sobą podmiotów. To jeden z najważniejszych sektorów gospodarki, gdzie bankructwo jednego podmiotu pociągnie za sobą kolejne" - przestrzegał w komunikacie Jakub Faryś prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
PZPM zaapelował do rządu o uwzględnienie postulatów związku, do których należą: