Mariusz Błaszczak był we wtorek pytany w Radiowej Trójce, czy w związku z epidemią koronawirusa i związanym z nią kryzysem plan zakupów dla wojska będzie zmieniany. Pojawiły się bowiem postulaty - ze strony m.in. Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz Tomasza Siemoniaka - aby Polska zrezygnowała z zakupu samolotów F-35. Kontrakt na myśliwce będzie kosztował blisko 18 miliardów złotych.
Jak komentował Błaszczak, "zasadniczo" plan zakupów dla wojska nie zmieni się. Dodawał, że nie ma potrzeby, by odkładać zakup samolotów F-35 pomimo zbliżającego się kryzysu gospodarczego.
F-35 to najlepsze samoloty w swojej klasie. Posiadanie tych samolotów da nam przewagę nad ewentualnym agresorem i odstraszy go od napaści na Polskę
- wyjaśnił polityk. Pytany o to, czy w momencie liczenia strat po pandemii być może byłaby możliwość ponownej rozmowy o warunkach zakupu, odpowiedział, że cały czas rozmawia z Amerykanami, bo "jesteśmy sojusznikami".
Umowa na zakup samolotów F-35 została podpisana 31 stycznia. Polska kupiła 32 samoloty 5. generacji. Kontrakt o wartości 4,6 mld dolarów - 17,8 miliardów złotych - obejmuje również m.in. symulatory misji, zapasowy silnik, szkolenie pilotów i obsługi oraz wsparcie eksploatacji. Pierwsze myśliwce mają trafić do Polski w 2026 r.
Oczywiście nie wiadomo jeszcze, jak głęboki kryzys gospodarczy czeka Polskę, a co za tym idzie - także budżet państwa. Niedawno prognozy ekonomistów ING Banku Śląskiego wskazują, że deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych Polski wzrośnie w tym roku do ok. 11 proc. z 0,7 proc. rok temu. Szacują, że lockdown obniży dochody podatkowe państwa o 60 mld zł, a tarcza antykryzysowa podwyższy wydatki o 85 mld zł. Dodatkowo 60 mld zł będą kosztować na gwarancje dla PFR.
To może oznaczać w dalszej perspektywie konieczność zaciskania pasa. Rząd nie chce rezygnować z wydatków społecznych - bardzo możliwe więc, że będzie próbował szukać dodatkowych wpływów z nowych albo wyższych podatków.