W sobotę, dzień Nowego Roku we Francji odnotowano ponad 200 tys. nowych przypadków zakażeń koronawirusem. To czwarty dzień z rzędu, kiedy dobowych infekcji jest aż tak wiele w tym kraju. Od początku pandemii zachorowało już 10 mln osób.
Najwięcej zachorowań było w piątek - u 232,2 tys. osób stwierdzono pozytywny wynik testu na koronawirusa. Prezydent Francji Emmanuel Macron zapowiedział, że kolejne kilka tygodni "mogą być trudne" z powodu wysokiej fali infekcji. Jak zauważyła Agencja Reutera, w swoim sylwestrowym wystąpieniu prezydent Macron nie wspomniał o potrzebie zaostrzenia regulacji epidemicznych.
Francja wraz z USA, Indiami, Brazylią, Wielką Brytanią i Rosją jest w światowej czołówce krajów zmagających się wielką liczbą zachorowań od początku pandemii.
We Włoszech z kolei liczba osób obecnie zakażonych koronawirusem wzrosła do ponad miliona - poinformowało w sobotę Ministerstwo Zdrowia. Minionej doby wykryto 141 tysięcy przypadków. Zmarło 111 osób. Także liczba wykonanych jednego dnia testów przekroczyła znów milion.
Minione dni przyniosły lawinowy wzrost zakażeń we Włoszech, który w sobotę się ustabilizował. Dzień wcześniej zarejestrowano 144 tys. infekcji, a 13 procent testów dało wynik pozytywny. Od początku pandemii, czyli od lutego 2020 roku we Włoszech zmarło 137 513 osób. Przybywa chorych na COVID-19 w szpitalach. Łącznie hospitalizowanych jest ponad 12,5 tysiąca osób, w tym prawie 1300 na intensywnej terapii. Dotąd w kraju stwierdzono około 6,2 mln zakażeń. Status ozdrowieńca ma ponad 5 milionów osób.
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Włoska organizacja obrony praw konsumentów Codacons zabiega o obniżenie cen maseczek FFP2, które są wymagane we wszystkich środkach lokomocji. Muszą je też nosić osoby w pełni zaszczepione, które miały kontakt z zakażonym.
Stowarzyszenie odnotowało, że ceny maseczek we Włoszech wzrosły ostatnio nawet o 225 procent do około 3 euro za sztukę. W ocenie organizacji także cena obniżona urzędowo do 1 euro, co ma nastąpić zgodnie z zapowiedziami, też będzie zbyt dużym obciążeniem dla wielu rodzin.
Również Grecja zmaga się z wysoką falą zakażeń koronawirusem, którą wywołało rozprzestrzenianie się wariantu omikron. Zdaniem lekarzy nawet co siódma osoba poniżej 20. roku życia choruje na COVID-19 - przekazał w sobotę dziennik "Kathimerini".
W Nowy Rok stwierdzono w Grecji nieco ponad 30 tys. nowych infekcji oraz 59 zgonów związanych z COVID-19. Dobę wcześniej padł rekord - 40,5 tys. zakażeń koronawirusem. Ekspert w dziedzinie dolegliwości związanych z oddychaniem Nikolaos Canakis w rozmowie ze stacją Skai TV stwierdził, że w najbliższym czasie może przybywać nawet do 55 tys. infekcji dziennie. Sytuacja w Grecji ma jednak szansę się ustabilizować w ciągu dwóch tygodni.
Ekspert zwrócił uwagę, że omikron rozprzestrzenia się szczególnie szybko wśród młodzieży - co siódma osoba poniżej 20. roku życia jest zakażona. Tymczasem greckie władze chcą, żeby od 10 stycznia zaczęły się stacjonarne zajęcia w szkołach. Zdaniem Canakisa, jeśli faktycznie tak się stanie, placówki i tak zostaną zmuszone do ponownego zamknięcia się po mniej więcej tygodniu.
Dziennik "Kathimerini" zwrócił uwagą, że władze greckie opierają się na przekonaniu, że wariant omikron nie wywiera dużej presji na systemy opieki zdrowotnej w innych krajach i nie jest równie zabójczy jak Delta. Eksperci uważają jednak, że ponieważ jest znacznie bardziej zaraźliwy, może stać się problemem dla służby zdrowia, jeśli wielu pracowników szpitala zostanie zmuszonych do poddania się kwarantannie. Obawiają się również, że podobny paraliż może dotknąć transport publiczny, urzędy służby cywilnej, zwłaszcza policję czy straż pożarną.
***
Koronawirus: wszystkie aktualne informacje i zalecenia na gov.pl